Islam wg polskiej konwertytki

Polska konwertytka opowiada o wersji islamu który przyjęła. Chociaż opowiada głownie o swojej wierze i mezczyznach to przebijaja się wątki społeczne, różne od tego co można nazwać wolnością i równościa kobiet.

Marzy mi się mąż, który wraca do domu z pracy, a ja przychodzę z miską i myję mu nogi. Ale żeby on na to zasługiwał – rozmowa z Agnieszką Amatullah Witkowską, muzułmanką z warszawskiej Pragi

Ręka kierownika przecięła powietrze i zawisła w oczekiwaniu. – Nagrodę w naszym comiesięcznym konkursie dostaje Agnieszka Witkowska, gratuluję! – Dziękuję bardzo – odpowiedziała i już miała uścisnąć mu dłoń, gdy nagle cofnęła rękę jak oparzona. 'Nie no, tylu ludzi wkoło, nie mogę robić wiochy’. Wyciąga. 'Ale czy powinnam?’ Cofa. W końcu podaje zmieszanemu szefowi rękę i marzy o tym, by zapaść się pod ziemię. Po wszystkim leci do biura i od progu przeprasza. – No coś ty, to ja chyba powinienem przepraszać, nie wiedziałem, jak się zachować. – Ależ to ja mam problem. Postawiłam cię w tak niezręcznej sytuacji!

nikabJako muzułmanka Agnieszka nie powinna podawać ręki obcemu mężczyźnie. Nie powinna też patrzeć mu w oczy. – Z tą ręką mam największy problem. Niby nie powinnam, ale mieszkam w kraju europejskim i wydaje mi się, że nie ma co mnożyć niepotrzebnych barier – mówi.

A spuszczanie wzroku? Tym się mniej przejmuję. Teoretycznie pierwsze spojrzenie jest dozwolone, a drugie to już niekoniecznie. No bo po co mu się wpatrywać w te oczy? Ale ja się nie boję, że jak będę patrzeć w oczy, to nie wiadomo co się wydarzy. Bo ja znam siebie i wiem, że już się nic nie wydarzy. Ale nie wszyscy tak to pojmują. Za to marzę o tym, żeby chodzić dwa kroki za mężczyzną. To piękna zasada, facet idzie z przodu i taranuje niebezpieczeństwa. Nie przyjemniej iść, trzymając się za rękę albo pod ramię?

Jak będę miała męża, to nie będzie żadnego dotykania w miejscach publicznych, nie ma takiej potrzeby. W domu będzie miejsce na eksplozję uczuć. Po schodach też wolę iść za mężczyzną, mimo że jestem zakryta. Ja sobie popatrzę (śmieje się, ale zaraz poważnieje). Mnie odpowiadają te zasady. Kobieta powinna być skromna. I jeszcze pewnie ze sto lat upłynie, zanim będę, jaka chciałabym być. Czyli taka… mniej spontaniczna.

W zasadzie nawet przyjęcie islamu poszło w tempie ekspresowym. W styczniu Agnieszka obiecała sobie, że przestanie pić, i zaczęła prowadzić forum o islamie w Naszej-klasie. Ale wtedy jeszcze nawet nie myślała o zmianie wiary. W czerwcu była już pewna. We wtorek na forum napisała szahadę – wyznanie wiary. W środę spotkała się ze swoim byłym chłopakiem. Poznali się w portalu randkowym. Agnieszka napisała o nim i o sobie pracę na konkurs o miłości znalezionej w internecie i wygrała. Spotkali się ot tak sobie, on chyba jeszcze na coś liczył. W końcu tak ładnie go opisała. Że ma wesołą lewą brew i że jest jak maść na zbolałe nogi wędrowca. Poszli do Pizza Hut, Aga zamówiła swoją ulubioną hawajską. Ostatnią wieprzowinę w życiu. W czwartek poszła do solarium, gdzie spaliła się na skwarkę, żeby mieć na zapas. A w piątek była już w meczecie.

– Zabrałam z sobą całą ekipę. Dzieci, przyjaciółkę ze Szmulek i koleżanki z pracy. Takie nianie franie z dziećmi. Jak patrzę teraz na zdjęcia, to aż mi wstyd. Paznokcie u nóg świecą na czerwono – a my nie możemy malować. Jeśli już, to przynajmniej raz dziennie, do modlitwy, powinny być zmyte. No i jak mamy okres i się nie modlimy, to można. Spodnie założyłam rurki, bo nie miałam innych, do tego tunika, długa nie była, ale krok zakrywała. Gdy weszłyśmy, powiedziałam imamowi, że chcę zostać muzułmanką. Tłumaczył, że nie zna polskiego, że może innym razem. Ale ja powiedziałam, że muszę dzisiaj. Zaprosił nas do pokoju – pięciu panów ze Związku Muzułmańskiego i nasza brygada. Zadali kilka pytań, ale nie drążyli. Wyglądali na zadowolonych. Dziewczyny często przyjmują islam, ale ukrywają to przed rodziną. Robią to, bo poznały chłopaka. A tu przyszła taka wariatka sama z siebie. No więc powiedziałam wyznanie wiary, pomyliłam się dwa razy, bo to po arabsku, i wtedy dziewczyny przejęły pałeczkę: 'Panie księdzu, panie księdzu, czy Agniesia będzie z nami mogła wypić? Gdzieś wyjść?’. Trochę się wstydziłam, bo sama więcej już wiedziałam, ale w sumie – czemu nie? To są typowe rzeczy, które ludzie chcą wiedzieć. Bracia odpowiadali cierpliwie. Śmiechu było co niemiara. Ciekawe, co sobie tak naprawdę myśleli.

Więcej na: gazeta.pl
Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign