Intelektualiści nie dostrzegają grzechów islamu

Kontrowersje dotyczące planów budowy meczetu blisko Strefy Zero na Manhattanie przybrały dziwny obrót. Z jednej strony mamy przeciwników, przy czym część z nich domaga się jedynie odpowiedzi na pytania, które pomogą im samodzielnie zdecydować czy  projekt odda ofiarom z 11 września hołd, czy będzie z nich kpił. Zaś po drugiej stronie mamy zwolenników, którzy wspierają projekt całym sercem, a wszelkie argumenty oraz  pytania kwitują krótko: „Zamknij się!”

2009_03_obama_plan_for_afghanistan1Najbardziej znaczącą osobą, z tej drugiej grupy, jest burmistrz Nowego Jorku, Michael Bloomberg. Ludziom, mającym obawy co do trzynastopiętrowego islamskiego ośrodka powiedział, iż „powinni się wstydzić… To wstyd, że musimy o tym w ogóle rozmawiać.”

W zeszłym tygodniu, debatowałem w tej sprawie na antenie CNN z Peterem Beinartem, byłym redaktorem „The New Republic”. Jak tylko skończyła się transmisja, nazwał mnie – używając przy tym dużej ilości decybeli – „bigotem”. Powtarzając, jak echo, za Bloombergiem, że powinienem „wstydzić się za siebie”.

Muszę oddać sprawiedliwość Peterowi, ponieważ później przeprosił mnie za „utratę zimnej krwi”. Ale kiedy wysłałem mu kilka przemyśleń autorstwa Charlesa Krauthammera, dziennikarza i laureata nagrody Pulitzera w sprawie tej kontrowersji, odpisał mi: „proszę przestań”, ponieważ czuł się „opanowany przez obawy”.

W tym tygodniu dziennikarz „Newsweeka” i CNN- Fareed Zakaria- oddał nagrodę, przyznaną mu pięć lat temu przez Anti-Defamation League (Liga Przeciwko Zniesławieniu), ponieważ Liga sprzeciwia się budowie meczetu. Zakaria nazwał sprzeciw ADL „dziwacznym” oraz określił formą „bigoterii”. Idę o zakład, że Zakaria nie poświęcił nawet godziny, by sprawdzić ludzi stojących za tym projektem, ich motywów i źródeł finansowania. Wiem, to takie przestarzałe – oczekiwać od elitarnych dziennikarzy prowadzenia śledztwa…

…lub chociaż, żeby dużo czytali. W końcu nie jest tajemnicą, że niektóre meczety w Ameryce są ośrodkami ekstremizmu. Islamski Ośrodek Dar-al-Hijrah oraz meczet w Falls Church w Wirginii, przedmieściu Waszyngtonu, dały głos wielu radykalnym imamom, włączając w to Anwara al-Awlaki, terrorystę al-Kaidy, ukrywającego się obecnie w Jemenie. Terroryści, którzy wzięli udział w atakach z 11 września założyli swoją bazę w Meczecie Króla Fahda w Los Angeles. Meczet Al Farouq na Brooklynie jest miejscem, gdzie Omar Abdel Rahman, Niewidomy Szejk, prawił kazania. Prokurator federalny Andrew McCarthy w końcu wysłał go do więzienia z powodu powiązań z bombardowaniem World Trade Center w 1993 roku.

W najnowszym numerze „Newsweeka”, Zakaria zapewnia, że imam Feisal Abdul Rauf, główna twarz projektu, jest „muzułmańskim duchownym o umiarkowanych poglądach. Powiedział jedną lub dwie rzeczy o amerykańskiej polityce zagranicznej, które uderzają mnie jako zbyt krytyczne, ale były to rzeczy, jakie można przeczytać w ‘The Huffington Post’ każdego dnia.”

W swoich oświadczeniach Rauf wskazuje, iż amerykańska polityka była „współtwórczynią tragedii” z 11 września, a Osama bin Laden został „wyprodukowany w Ameryce”. Pytany o Hamas – uznany przez prawo Stanów Zjednoczonych za organizację terrorystyczną, mordującą z premedytacją cywili, wspierającą ideę eksterminacji Izraelczyków oraz Żydów – nie chce zdradzić czy, według niego, jest to organizacja terrorystyczna. Ten sam Rauf ma powiązania z dwiema organizacjami, które zostały określone przez Departament Sprawiedliwości jako „nieoskarżone współkonspirujące” w sprawie o finansowanie terroryzmu.

Dla Zakarii, Beinarta, Bloomberga oraz wielu innych członków elity intelektualnej takie informacje wydają się być zbyt trywialne, by zawracać sobie nimi głowę. Ale czy rzeczywiście tak jest?

W swojej nowej książce „The Flight of the Intellectuals” (Ucieczka Intelektualistów) Paul Berman zastanawia się, dlaczego tak wielu uczonych i dziennikarzy nie chce – w sposób poważny oraz szczery – zmagać się z islamem i islamistami. Wyciąga wniosek, że doktryny wielokulturowości oraz relatywizmu moralnego, tak gorliwie popierane przez elitę intelektualną, postrzegają „wszystko jako równe wszystkiemu innemu”. Konsekwencją tego, jak mówią pewni bardzo mądrzy ludzie, jest „utrata zdolności do dokonywania najbardziej podstawowych rozróżnień”. Poza jednym: bezkrytycznie widzą tych z trzeciego świata jako cnotliwych, a tych z Zachodu jako zanurzonych w odpowiedzialności, winie i wstydzie.

Zatem każdy, kto mówi, że projekt Raufa „zmierza do konfrontacji” lub jest „w złym guście” albo nie szanuje nie-muzułmanów – by pożyczyć tu kilka określeń od Raheela Razy, członka zarządu Muzułmańskiego Kongresu Kanady – musi być nietolerancyjnym bigotem oraz islamofobem. Powinien się wstydzić! Jest odrażający! Koniec dyskusji.

Clifford D. May jest przewodniczacym Fundacji Obrony Demokracji ( Foundation for Defense of Democracies)

Tłum. Veronica Franco
źródło: www.newschief.com

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign