Wiadomość

Imigracja: Bihać już nie daje rady

Na początku 2018 roku kilka tysięcy imigrantów, głównie z Pakistanu i Afganistanu, dotarło do granicznego regionu pod bośniacko – chorwacką granicą.

Rząd Chorwacji, w ścisłej współpracy z Bośnią i Hercegowiną oraz Frontexem, unijną agencją ochrony granic, wzmocnił nadzór nad tysiącem kilometrów granicy lądowej. Chociaż wcześniej większość obywateli BiH wykazywała wielką solidarność z imigrantami, w Bihaću i leżącym niedaleko mieście granicznym Velika Kladusa miały ostatnio miejsce antyimigranckie demonstracje. Reporter Euronews, Hans von der Brelie, przeprowadził wywiad z Suhretem Fazliciem, burmistrzem Bihaća. Oto fragmenty.

Euronews: W tym roku wielu imigrantów pojawiło się w okolicach Bihaća i w samym mieście. Jak reagują na to mieszkańcy?

Suhret Fazlic: Na początku tego roku, w okolicach lutego, gdy przybyli pierwsi imigranci, ludzie okazali wiele empatii. Podczas wojny (w 1993 roku – red.) Bihać przetrwał oblężenie trwające ponad tysiąc dni, więc ludzie tu rozumieją, co to znaczy potrzebować pomocy. W tym roku bardzo pomagali imigrantom w zakresie opieki zdrowotnej, ubrań i innych spraw. Jednak na początku było to 70 do 100 osób. A teraz, sześć miesięcy później, Czerwony Krzyż w Bihaću musi przygotowywać tysiąc posiłków dziennie. W październiku te liczby znowu wzrosły i już nikt nie wie, ilu migrantów przebywa teraz w Bihaću. Jest widoczne, że jest ich ponad trzy tysiące i stanowi to problem dla tak małej społeczności. Ostatnio przybywają dziwnie zachowujący się imigranci, czasami agresywni. Miało miejsce ponad sto, może nawet dwieście przestępstw. Z tego właśnie powodu mieszkańcy stopniowo zmieniają nastawienie do imigrantów.

Czerwony Krzyż dystrybuuje posiłki dla migrantów w Bihaću

Czerwony Krzyż dystrybuuje posiłki dla migrantów w Bihaću

– Co należałoby przedsięwziąć?

– Napływ nowych imigrantów do Bihaća musi zostać zatrzymany. Natomiast nadmiar imigrantów, którzy już tu są, musi zostać przeniesiony gdzie indziej, bo Bihać to małe miasto, liczące ok. 50 tysięcy mieszkańców. Jeśli w okolicy jest pięć tysięcy imigrantów, co stanowi 10% lokalnej społeczności – to już jest problem. Czy można  sobie wyobrazić Sarajewo, liczące około pół miliona mieszkańców, przyjmujące pięćdziesiąt tysięcy imigrantów? Poza tym, społeczność Bihaća powinna otrzymać jakiś rodzaj rekompensaty za zniszczenia dokonane przez imigrantów. Na przykład, mogłyby to być jakieś projekty dla lokalnych potrzeb.

– Co by pan zalecił podejmującym decyzje w Zagrzebiu i Brukseli?

– Problem imigrantów ma charakter globalny. Jest to problem Europy. Jest to problem krajów sąsiadujących z nami. To problem Bośni i Hercegowiny jako państwa. Ale wszystko ogniskuje się w Bihaću. To nie jest w porządku. Oczekujemy rozwiązań od Unii Europejskiej, od Chorwacji, od naszych sąsiadów, od instytucji naszego własnego państwa. To jest prawdziwy problem i musimy się nim zająć. Jednak tu, w Bihaću, na lokalnym poziomie podejmowania decyzji, nie mamy żadnych kompetencji i narzędzi potrzebnych do tego.

– Konkretnie, co należy zrobić z ludźmi, którzy tu utknęli? Czy powinni jechać dalej? Czy powinni zostać? Czy powinni zostać odesłani z powrotem?

– Państwa takie, jak Chorwacja, Włochy, Austria i Niemcy (…) powinny przyjąć tych ludzi. Oni wszyscy chcą znaleźć się w Chorwacji, Niemczech Włoszech, Austrii, Francji. Wcale nie chcą zostać w Bośni, na tym polega problem.

Oprac. Grażyna Jackowska na podst.: https://www.euronews.com/2018/11/30/bosnian-mayor-the-arrival-of-any-more-migrants-has-to-be-stopped-immediately

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign