Ideologia terrorystów pochodzi ze świętych tekstów islamu

Prezentujemy przemowę Ibn Warraqa, autora znanej naszym Czytelnikom książki „Dlaczego nie jestem muzułmaninem” wystąpił na uniwersytecie Yale, znanym m.in. z usunięcia karykatur Mahometa z książki o tych karykaturach.

* * *

Po pierwsze, chciałbym podziękować za zaproszenie mnie na uniwersytet Yale przedstawicielom organizacji studenckiej The William F. Buckley, Jr. Program. Chciałbym też podziękować moim przyjaciołom i kolegom: Sebastianowi Gorka, Katherine Gorka, Robertowi Reily’emu i Hughowi Fitzgeraldowi, których idee i dokonania znacząco wpłynęły na treść mojego dzisiejszego wystąpienia.

Książka Suicide of the West (Samobójstwo Zachodu) Jamesa Burnhama pełna jest niezwykle celnych spostrzeżeń dotyczących polityki zagranicznej USA. Według mnie zachowują one aktualność do dnia dzisiejszego. Tak naprawdę, wystarczy zastąpić słowo „komunizm” słowem „islam”, żeby to udowodnić. Ograniczę się do jednego z tych spostrzeżeń, zawartego w rozdziale XII zatytułowanym „Dialektyka liberalizmu”:

„Komuniści dzielą świat na „strefę pokoju” i „strefę wojny”. Strefa pokoju oznacza obszar, który już jest pod panowaniem komunistów; nazwa ta oznacza, że na tym obszarze komuniści nie pozwolą jakimkolwiek politycznym ruchom, agresywnym czy pokojowym, czysto wewnętrznym czy wspomaganym z zewnątrz, zakwestionować swych rządów. „Strefa wojny” oznacza region, w którym nie ustanowiono jeszcze rządów komunistycznych, ale stanie się to w odpowiednim czasie. Na obszarze wojny komuniści promują, wspomagają, a tam gdzie to jest możliwe, kierują politycznymi ruchami, agresywnymi bądź pokojowymi, demokratycznymi lub rewolucyjnymi, które występują przeciwko niekomunistycznym rządom. Te definicje są wystarczająco jasne. Rozbijamy ruch węgierskich bojowników o wolność i wspieramy Fidela Castro; wiemy, dokąd zmierzamy”. (s.227-228)

Ten cytat mógłby z powodzeniem stać się słownikową definicją islamskiej doktryny dżihadu, operującej pojęciami „Dar al-Islam” czyli strefy pokoju i „Dar al-Harb” – strefy wojny.

Teraz przejdę do kilku głównych, sformułowanych przeze mnie też. Według mnie polityka zagraniczna USA powinna opierać się na zrozumieniu i akceptacji następujących faktów:

1. Jesteśmy zaangażowani w wojnę idei, a naszym głównym wrogiem jest określona ideologia, która z pewnością nie załamie się z powodu ekonomicznej niewydolności.

2. Ideologia, którą kierują się terroryści opiera się na religii i wywodzi się z islamu i jego świętych tekstów, tzn. Koranu, hadisów, sunny i historii wczesnego kalifatu.

3. Skąd to wiemy? Między innymi stąd, że sami muzułmanie tak mówią. Jeśli chcecie zrozumieć wroga, przeczytajcie, co mówi i pisze. Oni bez przerwy uzasadniają swoje czyny odpowiednimi, dosłownymi cytatami z Koranu i hadisów. Cytują też między innymi dzieło Sayyida Qutba Kamienie milowe, Obronę krajów muzułmańskich Abdullaha Azzama, Koraniczną koncepcję władzy S. K. Malika czy Rycerzy pod sztandarem Proroka Aymana Al-Zawahiriego. Niektórzy z nich mają doktoraty uznanych islamskich uniwersytetów, dlatego podejmowane przez Johna Kerry’ego próby powiedzenia im, że nie mają nic wspólnego z islamem, są komiczne.

4. Terror islamski nie jest spowodowany „biedą, brakiem edukacji, frustracjami seksualnymi, problemami psychicznymi czy brakiem perspektyw gospodarczych”, zachodnim imperializmem, dekadencją Zachodu czy konfliktem arabsko-izraelskim.

5. Są dwa rodzaje dżihadu: terroryzm oraz stopniowa penetracja zachodnich instytucji w celu podważania i obalania zachodnich praw i ustrojów od wewnątrz.

6. Nasza ignorancja, naiwność, arogancja, poprawność polityczna, czyste lenistwo, sentymentalizm oraz saudyjskie, katarskie i irańskie pieniądze doprowadziły do sukcesów islamistów w penetrowaniu zachodnich instytucji, poczynając od Głosu Ameryki, Pentagonu, CIA, FBI, DHS, PBS, a na uniwersytetach i innych szkołach wyższych, gdzie otwarcie i bezwstydnie szerzona jest islamska propaganda, kończąc.

7. Chociaż ISIS, al-Kaida i inne nie mają charakteru państwowego, wspierane są przez państwa takie jak Katar, Arabia Saudyjska i Iran. Te przykładowo wymienione trzy państwa dostarczają koniecznego wsparcia, ram i propagandy do szerzenia islamskiej nienawiści do Zachodu i Ameryki. Powinno się je ostrzec, a jeśli to nie pomoże, powinny ponieść konsekwencje takiego postępowania.

8. Ważne też jest podkreślenie, że ofensywa islamistów nie jest spowodowana naszymi działaniami. Ciągłe usprawiedliwianie się nie ma sensu, panie prezydencie. Nie będą z tego powodu bardziej pana lubić lub szanować.

9. Musimy nauczyć się czegoś z czasów zimnej wojny, ponieważ istnieją uderzające podobieństwa między ideologią islamską, a ideologią Związku Sowieckiego [tu cytaty z B. Russela, Julesa Monnerota, Maxima Rodinsona]

10. Musimy wyrażać głośne poparcie i domagać się obrony chrześcijan, którzy niemal codziennie są prześladowania i zabijani w krajach islamskich. Wielu ludzi na Zachodzie nie zdaje sobie sprawy z wielkiej doniosłości tych aktów solidarności.

11. Po to by zwyciężyć, potrzebujemy pilnie przywrócenia zaufania i wiary w naszą własną cywilizację.

12. Jednym ze sposobów zwalczania ideologii dżihadystów jest podważanie ich dogmatów, a można to zrobić poddając tekst Koranu krytycznym studiom. Na Zachodzie Spinoza przyspieszył nadejście Oświecenia dzięki krytycznym studiom nad tekstem Biblii.

Istnieje oczywista potrzeba zrozumienia islamskiej ideologii po to, by zrozumieć sposób myślenia islamskich terrorystów. Terroryzm nie jest spowodowany biedą itp. Terrorystów motywuje ich ideologia i to ona jest dla nich moralnym uzasadnieniem, dowodem na słuszność tego, co robią. Bez niej terroryzm nie mógłby istnieć. To mająca totalitarny charakter i usprawiedliwiająca terroryzm ideologia stwarza terrorystów.

Chociaż Ameryka ma na swym koncie kilka imponujących sukcesów taktycznych i chociaż udało się jej zabić Osamę bin Ladena (w maju 2011) i Anwara al-Awlakiego (we wrześniu 2011), nadal nie rozumiemy ich celów, ich ideologii. Jest ku temu wiele powodów:

Po pierwsze, niechęć do doszukiwania się religijnej inspiracji w aktach terroryzmu, do przyznania, że ta ideologia wywodzi się z islamu i jego podstawowych tekstów, czyli Koranu, hadisów, sunny i wczesnej historii kalifatu. Zamiast mówić prawdę, obecna administracja zachęca nas do używania eufemizmów typu „stosujący przemoc ekstremista”. Podczas gdy autorzy opublikowanego za prezydentury Georga W. Busha (w lipcu 2004 roku) i zaaprobowanego przez obydwie partie raportu o 11 września 2001 roku, użyli słowa „islam” 322 razy, „muzułmanin” 145 razy, „dżihad” 126 razy i „dżihadysta” 32 razy, to już wydany przez administrację Obamy w sierpniu 2009 roku dokument, zatytułowany ”The National Intelligence Strategy of the United States” (Krajowa strategia wywiadowcza Stanów Zjednoczonych), w ogóle nie zawiera słów „islam”, „muzułmanin” czy „dżihad”.

Obecna polityka Obamy ma też wpływ na treść wewnętrznych dokumentów rządowych, co może mieć jedynie katastrofalne skutki dla naszego zrozumienia politycznych ugrupowań i wydarzeń na Bliskim Wschodzie, w Afganistanie, Pakistanie oraz w południowej i południowo-wschodniej Azji. Jak można w ogóle analizować potęgę oddziaływania tej ideologii, sposobu, w jaki kształtuje ona strategię i taktykę, skoro tak bardzo wystrzegamy się jakichkolwiek wzmianek o islamskiej religii, o jej tekstach i doktrynach?

Ibn Warraq na uniwersytecieByć może to dopiero w 1946 roku, po tym jak George Kennan napisał swój tajny „Długi telegram”, Amerykanie zaczęli rozumieć charakter Związku Sowieckiego, powody, dla których to państwo zachowywało się w taki, a nie inny sposób, mentalność przywódców Kremla i zagrożenie, jakie Związek Sowiecki stanowił dla Ameryki. Krótko mówiąc, zrozumienie sposobu myślenia wroga zajęło Amerykanom trzy dekady.

Dzisiaj sytuacja jest jeszcze trudniejsza, bo mamy teraz dwóch wrogów: po pierwsze, nieeuropejskie, religijnie natchnione, niepaństwowe ugrupowania terrorystyczne, jak ISIS. Po drugie, równie niebezpieczne państwa, które finansują i wspierają te ugrupowania. Istnieją dowody że, jak pisał „The Atlantic” w czerwcu 2014 roku: „Dwie z odnoszących największe sukcesy frakcji walczących z wojskami Assada to islamskie skrajne ugrupowania Jabhat al-Nusra oraz Islamskie Państwo Iraku i Syrii (ISIS). A sukcesy zawdzięczają one wsparciu, które otrzymują z dwóch państw Zatoki Perskiej: Kataru i Arabii Saudyjskiej”.

Nasza umiejętność podjęcia walki z Al-Kaidą i podobnymi jej, ponadnarodowymi ugrupowaniami terrorystycznymi, będzie zależeć od zdolności zakomunikowania naszym własnym obywatelom i światu, kim jest wróg i jakim, drogim nam wartościom, zagraża ideologia dżihadu.

Według Sun Tsu nie wystarczy poznać wroga, żeby z nim wygrać. Należy też poznać samego siebie. Jednak wraz z końcem ery zimnej wojny Ameryka i Zachód przestały jasno postrzegać, co w ich sposobie życia jest cenne i warte obrony.

James Burnham wyjaśnia z niespotykaną klarownością powody naszej utraty wiary w samych siebie; to co napisał jest nadal aktualne: „Liberałowi, kiedy przyjdzie mu osądzić jakąś grupę istot ludzkich – rasę, naród, warstwę społeczną czy ugrupowanie, cieszące się według niego mniejszym niż należny dobrobytem czy wolnością, z wielkim trudem przychodzi moralne potępienie tej grupy za czyny, za które bez wahania potępiłby równych sobie członków własnej grupy.

Kiedy u zachodniego liberała poczucie winy i związane z nim poczucie moralnej słabości w obliczu żalów, pretensji i żądań tych nieszczęśników, przejdzie już w obsesję, często rozwija się u niego uogólniona nienawiść do zachodniej cywilizacji i własnego kraju jako części Zachodu. Często możemy wyczuć tę nienawiść w [czasopismach takich jak] The Nation.”

Po to by przetrwać, pilnie potrzebujemy odbudowy zaufania i wiary we własną cywilizację.

Ronaldowi Reaganowi udało się odnieść sukces, ponieważ nawet przez chwilę nie wątpił w moralną i duchową wyższość własnych przekonań. Umiał pewnie i bez wahania mówić, że sowieckie imperium jest złem i nie bał się konfrontacji z rzeczywistością. Potrafił bronić naszych wartości, ponieważ całkowicie w nie wierzył. Mówił na przykład zgromadzonym na Moskiewskim Uniwersytecie Państwowym: „Wejdźcie do jakiejkolwiek klasy lekcyjnej [w Ameryce], zobaczycie, że dzieci uczą się tam o Deklaracji Niepodległości, o tym, że zostały przez Stwórcę obdarzone niezbywalnymi prawami, między innymi prawem do życia, wolności i dążenia do szczęścia, których żaden ustrój czy rząd nie może ich legalnie pozbawić…”.

John Lenczowski opisuje bliżej to, czego bronił Reagan: „Tak więc różne idee wolności, demokracji, praw człowieka, porządku moralnego i godności osoby ludzkiej, były wspierane nie tylko przez retorykę i osobistą postawę prezydenta Reagana, ale także przez całą jego administrację w najróżniejszych formach: w tekstach Głosu Ameryki, w audycjach radia Wolna Europa, w artykułach publikowanych przez Amerykańską Agencją Informacyjną, w czasopismach kierowanych do ludności tzw. bloku wschodniego, na billboardach umieszczanych obok ambasady amerykańskiej w Moskwie, w wypowiedziach amerykańskich dyplomatów na najróżniejszych forach, w książkach rozprowadzanych w krajach bloku sowieckiego i dostępnych w amerykańskich bibliotekach za granicą, w filmach itd”.

Zacytujmy na koniec azjatyckiego dziennikarza pisującego w tygodniku „The Economist”: „Mimo wszystkich swoich wad i błędów [Ameryka] reprezentuje nie tylko potęgę ekonomiczną i militarną, ale także ideał, do którego można aspirować, czego nie da się na przykład powiedzieć o Chinach. Więc kiedy przywódcy amerykańscy zdają się teraz przywiązywać mniejszą wagę do tego ideału, nie tylko zmniejszają atrakcyjność Ameryki, ale wzmacniają pogłoski o jej ekonomicznym i militarnym upadku”.

Reszta świata docenia wartości Zachodu. Jak zauważył Arthur Schlesinger: „Kiedy chińscy studenci domagali się demokracji i umierali za nią na placu Tiananmen w Pekinie, nie mieli przy sobie figurek Konfucjusza czy Buddy, tylko model przedstawiający Statuę Wolności”.

Tłumaczenie: rol

Źródło: http://www.jihadwatch.org/2014/11/ibn-warraq-speaks-at-yale

Tytuł – Euroislam.pl

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign