Ideolodzy i bojówkarze dżihadyzmu – Anwar al-Awlaki (cz. 2)

„Allah przygotowuje nas do zwycięstwa”, tekst wygłoszony w 2009 roku przez Anwara al-Awlakiego i wciąż obecny na YouTube, przedstawia teologiczne oraz historyczne uzasadnienie, dla którego świat islamu za pomocą dżihadu dąży do osiągnięcia celu nadanego mu przez Allaha.

Kiedy wsłuchujemy się w wypowiedzi jakiegokolwiek muzułmańskiego duchownego warto pamiętać, że każda myśl w niej prezentowana musi opierać się na świętych pismach islamu, na Koranie bądź hadisach. Wszelka inna jest niedopuszczalna. Stąd, jak tutaj, Awlaki przytacza odpowiednie cytaty, ale ze względu na ich ilość, tylko niektóre zostaną podane jako przykład.

Zwycięstwo wiary mahometańskiej rozstrzygnąć musi się naturalnie za pomocą walki. Przeciwnikiem są kafirzy, inaczej niewierni. I to nie tylko ci z Europy czy Ameryki, ale dokładnie wszyscy, którzy odważyli się nie wierzyć w Allaha. Islam, jak twierdzi Awlaki, zapanuje na wszystkich kontynentach, dotrze do każdego kraju i do każdego miasta. A kafirzy? Jeśli mieliby się gdzieś schronić przed muzułmanami, będą musieli uciec na Marsa lub gdziekolwiek w kosmos.

„On jest Tym, który wysłał Swojego Posłańca z drogą prostą i religią prawdy, aby ją wznieść ponad wszelką religię, chociażby to było nienawistne dla bałwochwalców.” (Koran 61:9)

Obecnie jednak najważniejszy konflikt toczy się z Zachodem, bowiem to ten wróg jest najsilniejszy, pod względem wojskowym i gospodarczym. Awlaki otwiera Koran i z sury pod nazwą „Łupy” podaje odpowiedni dla swoich dalszych argumentów cytat:

„Zaprawdę, ci, którzy nie uwierzyli, trwonią swoje dobra, żeby oddalić od drogi Boga. I oni je roztrwonią. Potem będzie to dla nich udręczeniem i będą zwyciężeni.” (Koran 8:36).

I to właśnie według Awlakiego ma się aktualnie dziać. Aby zwalczać napływ islamu, Zachód wydaje ogromne pieniądze. Nie należy mu więc w tym przeszkadzać, bo gdy się one wyczerpią, zwycięstwo islamu będzie bliższe, a wówczas wierzący zostaną nagrodzeni przez Allaha. Czym? Nowymi ziemiami.

Na drodze do ponownego ustanowienia kalifatu Awlaki naucza, by nie poddawać się skargom na obecne czasy. Na dowód bezsensowności takiego podejścia przytacza liczne przykłady historyczne z czasów Mahometa, podbojów arabskich oraz wypraw krzyżowych. Niejednokrotnie, gdy muzułmanie prezentowali przed bitwami znacznie mniejsze od przeciwnika siły, z wiarą w Allaha ruszali do walki i osiągali zwycięstwa. Aktualne czasy mają cechować spore podobieństwa do tamtych, stąd Awlaki zachęca do działania przez wiarę.

Kafirzy korzystają z pieniędzy, ze swoich pozycji, sławy, i sądzą, że są ludźmi wolnymi. Ale tak nie jest, ponieważ wszyscy oni żyją w systemach stworzonych przez człowieka. W pozyskiwaniu nowych terenów dla muzułmanów bogactwo jest na drugim planie. Po przykład Awlaki sięga do VII wieku. Król perski spytał arabskiego dowódcę Rabi’ego ibn Amir’ego, w jakim celu najeżdża ich kraj, bo jeśli w poszukiwaniu dóbr, to nie widział problemu. W zamian za opuszczenie jego kraju zaoferował każdemu z najeźdźców sowitą wypłatę. W odpowiedzi usłyszał, że nie bogactwo jest powodem ich pojawienia się. Przybyli tu uwolnić Persów z ich własnej niewoli na rzecz podporządkowania się Allahowi, oraz dla oswobodzenia ich z więzów starej religii na rzecz sprawiedliwego islamu, a także, by ukazać ludziom bezmiar świata i tego, co czeka ich po śmierci.

Walka o panowanie jedynie najsłuszniejszej z religii wymaga poświęceń. Dla muzułmanów męczeństwo jest zupełnie czymś innym, niż np. dla chrześcijan. Zgodnie z koncepcją al-wala al-bara miłość należy się Allahowi, a tym, którzy w niego nie wierzą – nienawiść. Stąd zabijać wolno w imię podporządkowania się Stwórcy. Awlaki, dbając o czystość islamskiego nazewnictwa, nawołuje do odrzucenia wykutego na Zachodzie pojęcia „samobójczy zamach”. Samobójstwo jest u muzułmanów haram, czyli zakazane. Jednak w przypadku zamachu na niewiernych, w którym z własnego wyboru sam atakujący ginie, jest już męczeństwem.

Za wolą Allaha każda ziemia może zostać poddana dżihadowi. Niewierni nic na to nie poradzą. Przykład wypłynął z Iraku. Amerykanie wchodząc tam w 2003 roku sądzili, że zostaną powitani różami. Nie przewidzieli zamierzeń Najwyższego. A ten w drodze do ostatecznego celu szykuje coś znacznie donioślejszego: Al-Malhama. To wielka bitwa wszechczasów, jaka ma się rozegrać pomiędzy muzułmanami a Rzymem. W jej następstwie powstanie globalny kalifat.

Znaki nadejścia Al-Malhamy już się pojawiają. Jednym z nich mają być słowa przytoczone przez amerykańskiego ewangelistę Franklina Grahama, który nazwał islam religią zła. Liczba tego rodzaju wypowiedzi rośnie w siłę i ma to oznaczać zbliżanie się upragnionego konfliktu. Awlaki podkreśla, że zanim on nastąpi w pierwszej kolejności w sercach ludzi musi się pojawić wola walki. To motywacja, która wzrasta etapami, jak pociąg dążący do celu i pokonujący kolejne stacje. Muzułmańska umma tym sposobem konsoliduje się i dojrzewa.

Jednak Allah wciąż poddaje testom prawdziwych muzułmanów. Wielu z nich usiłuje wysiąść na którejś ze stacji. Są wśród nich tacy, którzy głoszą potrzebę tolerancji i miłości wobec wszystkich. Cóż za ignorancja! Posłuszeństwo należy się tylko Allahowi, a tych, którzy tego nie czynią, należy nienawidzić!

Inni twierdzą, że umma osiągnie zwycięstwo, jeśli będzie się dystansować od terroryzmu, podąży śladem innych narodów i zajmie się przemysłem, rolnictwem czy handlem. Jednak treści hadisów mówią wyraźnie, że tacy ludzie zostaną poniżeni. Należy powrócić do swojej religii, a ta równoznaczna jest z dżihadem.

Dżihad staje ponad wszystkim, nawet ponad zwykłą pracą. Muzułmański uczony przytacza tu odpowiedni cytat z hadisów. Przyjrzyjmy mu się. Jest realny i nie należy do zasad wymyślonych na przykład przez Orków z „Władcy Pierścieni”:

„Ibn Rajab al-Hanbal opowiedział, jak raz jeden z salafitów zadał mu pytanie: ‘Dlaczego nie sprawisz sobie farmy, dla siebie i swojej rodziny?’. W odpowiedzi odrzekł: ‘ Allah przysłał mnie, bym zabił farmera i zabrał jego farmę. Kiedy Umar ibn al-Khattab usłyszał, że mudżahedini zajęci byli uprawianiem urodzajnej ziemi zdobytej w Jordanii w wyniku dżihadu, zaczekał do zbiorów, a następnie kazał wszystkie farmy zrównać z ziemią. Kiedy usłyszał narzekania, odrzekł im: ‘To jest zajęcie dla Ludzi Księgi (chrześcijan i żydów), waszym powołaniem jest prowadzić dżihad i szerzyć religię Allaha’. Pozostawcie pracę na roli Ludziom Księgi i idźcie wieścić religię Allaha. Oni będą prowadzić farmy i oni będą was żywić. Zapłacą dżizję i haracz”.

Państwo Islamskie, inaczej kalifat, który ma być według Awlakiego ostatecznym celem, jest czymś unikalnym w historii świata. Było to jedyne państwo, które nie narzucało swoim mieszkańcom podatków. Dlaczego? Ponieważ przychody pochodziły z dżizji, haraczu oraz wojennych łupów. Cytując Mahometa, podatki są haram i ktokolwiek zajmuje się pracą podlegającą opodatkowaniu, jest przeklęty.

Jak twierdzi Awlaki, ludzie powinni się przebudzić, zacząć czytać hadisy i kierować się w życiu ich znaczeniem.

Moglibyśmy traktować powyższe treści jako kolejny odcinek jednej z powieści Tolkiena. Od biedy uznać, że poglądy te są marginalne. Pamiętajmy jednak, że Anwar al-Awlaki przyciągał miliony i choć nie żyje już od sześciu lat, wciąż jest popularny, a dusze zamordowanych kafirów, m.in. za jego sprawą, wciąż maszerują w zaświaty.

——————————————–

Sławosz Grześkowiak – historyk, filolog angielski oraz absolwent Studium Literacko-Artystycznego UJ. Interesuje się islamem oraz terroryzmem islamskim.

Część 1: https://euroislam.pl

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign