Humanitarny obowiązek pomocy uchodźcom

Stephan Bey

Europa znajduje się dzisiaj w obliczu kryzysu humanitarnego.  Zdaniem większości polityków europejskich, krajowych, jak i znacznej części społeczeństwa powinniśmy wziąć czynny udział w zagospodarowaniu tysięcy uchodźców i imigrantów.

Dla sporej części społeczeństwa nie ulega wątpliwości, że powinniśmy tak postąpić, należy jednak zwrócić uwagę na sytuację w jakiej znajduje się Polska w porównaniu z resztą krajów europejskich.

Należy rozpocząć od przypomnienia sytuacji w jakiej Polska się znajduje obecnie. Dla nas bowiem II Wojna Światowa nie skończyła się w 1945 roku, a dopiero 4 czerwca 1989, kiedy to odbyły się pierwsze quasi-wolne wybory. Dlaczego jednak wolność możemy liczyć dopiero od 1989 roku? Otóż – pomimo tego, że Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie stanowiły w czasie całej wojny czwartą co do wielkości armię wśród państw sprzymierzonych – zostaliśmy przez naszych sojuszników sprzedani w Jałcie. W rezultacie – do roku 1989 Polska nie mogła swobodnie rozwijać gospodarki i społeczeństwa obywatelskiego, bo znajdowała się w strefie wpływów Związku Sowieckiego.

PhotoJest to tym smutniejsze, że Polska była jedynym krajem oddanym pod skrzydła Sowietów, którego rząd w żadnym momencie nie kolaborował z Niemcami.

Doszło również do tego że Armia Polska jako jedyna – nie brała udziału w paradzie zwycięstwa w Londynie 8 czerwca 1946 roku, w której to paradzie uczestniczyło 30 armii narodowych a sam pochód miał 15 kilometrów długości.

Wprawdzie w 2003 roku Brytyjski premier Tony Blair przeprosił za to, zaś w 2005 Polskie Siły Zbrojne uczestniczyły po raz pierwszy w corocznej Paradzie Zwycięstwa w Londynie, pozostaje jednak pewien niesmak. Nie mogli bowiem już uczestniczyć ci, którzy na to najbardziej zasłużyli.

Ominęły nas również takie profity, jak uczestnictwo w Planie Marshalla, który umożliwił powojenną odbudowę krajów Europy zachodniej, a Niemcom pozwolił stać się potęgą gospodarczą. My w tym czasie pozostawaliśmy bez żadnej pomocy przy odbudowie, byliśmy  w zamian regularnie okradani przez naszego suwerena.

Możemy zatem z czystym sumieniem stwierdzić, że dla nas wojna skończyła się 44 lata później, niż dla tych krajów europejskich, które nie podlegały supremacji sowieckiej.

Interesującym przyczynkiem do tezy o wspólnocie i wzajemnej lojalności może być praktyczne potwierdzenie solidarności krajów europejskich. Nie solidarności w obliczu niebezpieczeństwa, ale w obliczu zwykłych interesów. Przykładem niech będzie Nord Stream, a obecnie druga nitka tego rurociągu, czy protest Niemiec przeciwko przeniesieniu części oddziałów amerykańskich sił NATO z terytorium Niemiec do Polski, wreszcie groźba Niemiec i innych krajów zachodnioeuropejskich wycofania się z sankcji przeciwko Rosji.

Mocno irytujące jest stanowisko Niemiec, które zanim zagrożą jakimś działaniem powinny rozważyć swoje dokonania z ubiegłego stulecia i ugryźć się w język. Przebaczyć bowiem mogą tylko ci, którzy osobiście zostali skrzywdzeni. Ci których już nie ma – przebaczyć nie mogą.

Wzywanie nas w tym momencie do podporządkowania się autorytarnym decyzjom o podziale kwot imigranckich wydaje się – pominąwszy zasadę „nic o nas bez nas” – działaniem – delikatnie mówiąc – mało etycznym.

Jako Polacy chętnie włączymy się do pomocy imigrantom ekonomicznym. Nie będziemy żałować miejsca w naszej ojczyźnie dla nikogo, kto chce z nami wspólnie pracować i rozwijać kraj. Zaoferujemy przywileje socjalne nie odbiegające od tych przysługujących naszym obywatelom. Mamy tylko jeden problem – musimy najpierw nadrobić 44 lata opóźnienia, które zafundowali nam ówcześni alianci. Zaprosimy wtedy chętnych na polepszenie swojego bytu do przyjazdu do Polski, począwszy od roku 2059.
Zupełnie inna sytuacja występuje w przypadku uchodźców, którzy ratują życie. Którzy po ustąpieniu przyczyn swego tragicznego położenia chętnie wrócą odbudować swój własny kraj. Dla nich Polska zawsze będzie krajem otwartym, czego przykładem może być 40 tysięcy imigrantów z Ukrainy, którzy są u nas, a nie otrzymali statusu uchodźcy. Sami szukali pracy, mieszkań, z nami żyją i pracują. Przestrzegają istniejącego prawa i jeśli otrzymują jakieś zasiłki – to w wysokości i na takich samych jak Polacy zasadach.

Z pełną odpowiedzialnością dostosujemy się więc do kwot uchodźców, jakie Europa próbuje narzucić nam w roku 2015, począwszy od roku 2059.

Kierunek wschodni napływu osób o zagrożonych podstawach egzystencji powinien być dla nas podstawowym z uwagi na nasze położenie geograficzne. Nie możemy się zamykać na tych, którzy są naszymi najbliższymi sąsiadami. A przy okazji – reprezentują podobną kulturę i wyznanie. Tym łatwiej jest nam ich przyjąć i tym większej ich liczbie możemy pomóc. Nie zapominajmy jednak że Polska nie jest z gumy. Jeżeli przyjmujemy osoby z krajów położonych na wschód od nas – zabraknie miejsca dla innych. Dla tych, którzy przybywają z krajów, na których kraje Europy Zachodniej przez wiele set lat robiły interesy. Polski wtedy nie było. Za to teraz Europa nie chce słyszeć o Ukrainie, gdzie na spokój i pokój w najbliższym czasie nie ma co liczyć.

Propozycje Unii Europejskiej odnośnie pomocy dla uchodźców można zatem streścić tak:  weźcie od nas tych, których wyzyskiwaliśmy przez kilkaset lat, a sami zostańcie z  ekonomicznymi imigrantami, którzy dla polepszenia swojego bytu uciekać będą całymi rodzinami z Ukrainy i innych krajów, na które w najbliższym czasie Rosja może spojrzeć łapczywym okiem. W zamian natomiast możemy wam obiecać, że będziecie nadal pomijani w decydowaniu o was, co od dziś nazywamy solidarnością europejską.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign