Halal media

Kim

red. Renata Kim

Piotr Sebastian Ślusarczyk

To, co zgodne z muzułmańskim prawem religijnym (szariatem), nosi nazwę halal. Tego określenia zwykle używa się w kontekście uboju rytualnego zwierzęcia. Uważam jednak, że wiele mediów też zasługuje na określenie „halal”.

Ich redaktorzy postępują nie jak dziennikarze, stojący na straży wolności słowa, ale jak stronnicy muzułmańskich fundamentalistów. Zresztą muzułmańscy fundamentaliści i poprawnie polityczne media mają ten sam cel: uniemożliwić krytykę islamu czy politycznego projektu multikulturowości.

Islamofob, czyli krytyk islamu.

Ogromna część dziennikarzy, zarówno tych piszących dla wysokonakładowych czasopism, jak i blogerów, sięga po rozmaite środki manipulacyjne, by zdyskredytować przeciwników szariatu, politycznego islamu czy obecnej polityki imigracyjnej rządu. Z punktu widzenia teorii retorycznej ulubionym środkiem manipulacji pozostaje metoda zaliczania do negatywnej kategorii pojęć. „Metoda ta polega na tym, że niewygodne twierdzenie przeciwnika zalicza się do jakiejś nienawistnej dla słuchaczy kategorii pojęć mających pejoratywne skojarzenia i opatruje odpowiednią formułą” – czytamy w „Sztuce retoryki” Mirosław Korolki (Warszawa 1990, s. 93). W tym przypadku „nienawistną kategorią” mają być rasiści czy ksenofobi. Tego rodzaju manipulację stosują dziennikarze, nazywając każdą krytykę islamu, nieważne, czy osadzoną w faktach, czy też nie, przejawem islamofobii.

Wróg, nie krytyk

Niedawno Niemiecka Agencja Prasowa (DPA) zabroniła swoim korespondentom używać pojęcia „Asylkirtiker” (krytyk polityki imigracyjnej) zamiast tego dziennikarze zobligowani są używać słowa „Asylgegner” (przeciwnik polityki imigracyjnej). W ten sposób o wiele łatwiej jest stosować metodę zaliczania do nienawistnej grupy.

Jeśli chodzi o nasze polskie podwórko, wskazać można na teksty Marty Górnej, która nazywa Stowarzyszenie Europa Przyszłości „islamofobicznym”, nie uzasadniając w ani jednym zdaniu, że strach przed islamem ma swoje irracjonalne źródło. Oprócz pojęcia islamofob, określiła atak na warszawski meczet „rasistowski”. Jak się jednak potem okazało, kobieta obrzucająca meczet świńskimi głowami, robiła to prawdopodobnie nie z pobudek rasistowskich, ale osobistych. Chodziło najpewniej o nieudany związek z muzułmaninem. Czyn tej kobiety wywołuje u mnie sprzeciw, ale zanim sięgnie się po zarzut rasizmu trzeba mieć na to twarde dowody. A takich w tekście Górnej zabrakło.

Redaktor Kim zna Araba

Renata Kim we wstępie swojego tekstu „Imam modli się za Polskę” pisze: „Polak Araba nie lubi. Bo to terrorysta, fanatyczny wyznawca islamu, więzi i bije żonę. Problem tylko w tym, że Polak Araba nie zna. W życiu nie spotkał żadnego”. Jeśli dobrze rozumiem red. Kim dobrze zna Arabów i wie, że terroryzm islamski, problem fundamentalistów oraz religijnie sankcjonowanej przemocy wobec kobiet w świecie muzułmańskim nie istnieje, wymyślili go zapewne wstrętni isalmofobi.

Zdyskredytować, nie polemizować

W artykule Renata Kim przywołuje opinię Kamila Kamińskiego z Fundacji Wspólna Przestrzeń. Działacz pozarządowy zarzuca portalowi Euroislam.pl, że „bada domniemane powiązania z terrorystami, szerzy teorie spiskowe, okrasza statystykami”. Zadziwiające, że Renata Kim pisząc o naszym portalu nawet nie zadzwoniła, nie dała możliwości udzielenia odpowiedzi na stawiane nam dość poważne zarzuty. Cóż za niekonsekwencja. Renata Kim zna i chętnie opisuje życie wielu muzułmanów, jednak nie zadaje sobie trudu, by pozwolić atakowanej stronie zabrać głos. W tym miejscu jestem zmuszony poprosić pana Kamińskiego razem z red. Kim o wskazanie błędnych informacji na portalu oraz wskazanie tych fragmentów, które nie są zgodnie z faktami. Dodam jedynie, że na portalu jest regułą podawanie źródła, z którego korzystamy.

Zdaję sobie sprawę, że działalność portalu Euroislam.pl może być nie na rękę tym, którzy twierdzą, że w meczecie wybudowanym za saudyjskie pieniądze i prowadzonym przez organizację związaną z Bractwem Muzułmańskim „uczy się prawdziwych zasad islamu: miłości i tolerancji”. No cóż. Tezy tej nie da się udowodnić, ale można zawsze zdyskredytować tych, którzy dysponują mocnym argumentami obalającymi tę słodką wizję islamu.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign
Avatar photo

Piotr S. Ślusarczyk

Doktorant UKSW, badacz islamu politycznego, doktor polonistyki UW; współprowadzący portal Euroislam.pl; dziennikarz telewizyjny i radiowy.

Inne artykuły autora:

Islamski radykalizm we Francji ma się dobrze

Wojna Izraela z Hamasem: błędy, groźby i antyizraelskie nastroje

Dzihadyści zaatakowali w Rosji