Femen i feministki: odwaga i strach

Agnieszka Kołek

Niewiele feministek ma odwagę krytykować islam. Żeby zrozumieć dlaczego tak jest, przyjrzyjmy się tym, które krytykują.

1

 

 

 

 

 

 

W zeszły weekend odbywająca się w pobliżu Paryża konferencja muzułmańska została przerwana. Podczas przemówienia dwóch radykalnych kaznodziejów na scenę wtargnęły dwie półnagie aktywistki. Dziewczyny w topless zostały brutalnie usunięte ze sceny i skopane przez jednego z organizatorów konferencji. Jak na ironię wystąpienie dotyczyło roli kobiety w islamie i dyskutowano właśnie, dlaczego mężowie nie powinni bić swych żon,

Można to łatwo zbagatelizować jako jeszcze jedną próbę zwrócenia na siebie uwagi przez aktywistki Femenu przy pomocy obnażonych piersi. Ale nie ulega wątpliwości, że często bardzo trafnie wybierają sobie cele ataku. Na Ukrainie w 2008 roku aktywistki Femenu walczyły przeciwko seks-turystyce. Organizowały też protesty przeciwko okaleczaniu kobiecych genitaliów. Teraz skierowały się przeciwko radykalnemu islamowi.

Według oświadczenia Femenu opublikowanego na stronie internetowej organizacji, obydwie dziewczyny pochodzą z krajów muzułmańskich: jedna z Tunezji, a druga z Algierii. Wskoczyły na scenę, krzycząc „Nikt mnie sobie nie podporządkuje! Nie jestem niczyją własnością! Jestem swoim własnym prorokiem!”. Podobne hasła miały wypisane na obnażonej górnej części ciała. Femen twierdzi, że aktywistki protestowały przeciwko przemocy wobec kobiet, szeroko rozpowszechnionej w społecznościach muzułmańskich.

W odpowiedzi na ten incydent, organizatorzy konferencji wezwali muzułmanów do „zjednoczenia się” i udziału w ostatnim dniu konferencji w niedzielę, twierdząc, że „są ofiarami antymuzułmańskiej nagonki medialnej”. Co ciekawe, osoby zaangażowane w konferencję unikały prezentowania swego stanowiska na temat roli kobiety w rodzinie i społeczeństwie ogólnie. Jednak Nader Abou Anas, jeden z zaproszonych kaznodziejów, otwarcie promuje podporządkowanie kobiety w małżeństwie.

Łatwiej jest pewnie odgrywać rolę ofiary niż bronić swych przekonań w konfrontacji ze światowymi mediami. Organizatorzy konferencji kreują się teraz na ofiary, więc prawdopodobnie wkrótce usłyszymy, że Femen i jego dwie aktywistki promują rasizm i „islamofobię”.

Krytykowanie sposobu, w jaki islam traktuje kobiety coraz częściej uznawane jest za „mowę nienawiści”. Przekonała się o pochodząca z Iranu duńska artystka Firoozeh Bazrafkan. W 2013 roku została uznana winną złamania ustawy antyrasistowskiej i skazana na zapłacenie 5 tysięcy koron grzywny za wpis na blogu krytykujący islamską mizoginię. W wywiadzie z gazetą Copenhagen Post opowiadała się za tym, by duńskie prawodawstwo skierowane przeciwko rasizmowi nie obejmowało krytyki religii: „Napisałam to jako manifest artystyczny by pokazać, że w Danii nie wolno nam krytykować islamskich reżimów. Jako Dunka irańskiego pochodzenia wiem, czym są islamskie reżimy w Iranie i na Bliskim Wschodzie. Islamskie kodeksy dają mężczyznom prawo traktowania kobiet i dzieci według własnego uznania i to jest oburzające. Nie pozwalają też Irańczykom na swobodną dyskusję i wyrażanie swoich poglądów. To chciałam skrytykować.”

Walka feminizmu przeciwko niektórym aspektom islamu nie jest dla tchórzy. W marcu Nick Cohen pisał w gazecie The Spectator o szwedzkiej minister spraw zagranicznych, która odważyła się powiedzieć prawdę o dyskryminacji kobiet w Arabii Saudyjskiej:

„Mały naród skandynawski naraża się na sankcje, oskarżenia o islamofobię i może gorsze konsekwencje w przyszłości, a wszyscy inni milczą. Skandalem jest to, że nie wybuchł żaden skandal. Pokazuje to, że prawa kobiet zawsze są na szarym końcu. „

Po proteście Femenu pojawiło się na Twitterze wiele nawoływań, by obydwie aktywistki zbiorowo zgwałcić i ukamienować. Kobiety oskarżono też o reprezentowanie „białego feminizmu” chociaż obydwie pochodzą z krajów muzułmańskich. Może nam się nie podobać taktyka aktywistek Femenu, można je oskarżać o „chęć zwrócenia na siebie uwagi”, ale one walczą o prawa kobiet w sposób, w jaki niewielu innych by się odważyło. Chciałabym, żeby inne feministki tak otwarcie i bezkompromisowo demaskowały rzeczywistą mizoginię.

2

Agnieszka Kołek jest kuratorką i współorganizatorką londyńskiego festiwalu sztuki Passion for Freedom, który odbędzie się w dniach 21-26 września w Mall Galleries.

Film o festiwalu: https://www.youtube.com/watch?v=anc2nuzSQMQ

Rol., na podst. blogs.spectator.co.uk

 

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign