Europa lekceważy islamski antysemityzm

Ari Lieberman

Europejski system sprawiedliwości, od Szwecji po Niemcy, sprawia zawód swym żydowskim obywatelom.

Niedawno szwedzki sąd skazał dwóch Palestyńczyków i Syryjczyka za próbę podpalenia drugiej największej synagogi w Szwecji za pomocą bomb benzynowych. Atak terrorystyczny miał miejsce 9 grudnia 2017 r. w Göteborgu i choć nikt nie ucierpiał, około 20 osób obecnych w synagodze w czasie ataku zostało zmuszonych do schronienia się w piwnicy.

Dwaj sprawcy otrzymali po dwa lata więzienia za udział w zbrodniach nienawiści, podczas gdy trzeci został skazany na rok i trzy miesiące. Kara wymierzona przez sąd jest parodią sprawiedliwości i zwykłą farsą. W Stanach Zjednoczonych podobne przestępstwo spotkałoby się ze znacznie surowszym wyrokiem.

Zgodnie z nowojorskim prawem karnym za podobne podpalenie można trafić do więzienia na 5 do 25 lat. Innymi słowy, gdyby sytuacja miała miejsce w Nowym Jorku, minimalny wyrok byłby ponad dwukrotnie wyższy niż ten wydany przez szwedzki sąd. Zbyt łagodny wyrok szwedzkiego sądu demonstruje stałą niechęć szwedzkich polityków i sędziów do zajęcia się rosnącym problemem antysemickich zbrodni na tle nienawiści popełnianych przez migrantów.

Szwecja nie jest wyjątkowa pod tym względem. W całej „oświeconej Europie” wzmaga się islamski antysemityzm i przemoc, a europejskie sądy rutynowo traktują takie przypadki z lekceważącą nonszalancją.

Europa Zachodnia nie chce przyznać, że ma poważny problem – antysemityzm inspirowany islamem.

W Niemczech berliński sąd oskarżył 19-letniego syryjskiego migranta o „obrazę i ciężki uszczerbek na zdrowiu” za atak o podłożu antysemickim i skazał go na cztery tygodnie aresztu. Ale ponieważ mężczyzna oczekiwał na proces w areszcie, sąd wliczył ten czas do wymiaru kary i w efekcie Syryjczyk wyszedł na wolność.

Incydent, który został uchwycony na wideo, miał miejsce 17 kwietnia. Arab z Izraela rozpoczął eksperyment społeczny, aby ustalić, czy publiczne noszenie jarmułki na ulicach Berlina wywoła antysemickie ataki. Rzeczywiście, 19-letni migrant, podobnie jak jego agresywni koledzy, złapał się na przynętę. Wygląda na to, że jarmułka wystarcza do wywołania spirali nienawiści. Sprawca ataku zdjął pas i zaczął gwałtownie wygrażać nim ofierze, krzycząc po arabsku „Żyd!”.
Nagranie ataku zyskało popularność w internecie, co skłoniło Syryjczyka do zgłoszenia się na policję. Jednak sąd potraktował go jak nieletniego, argumentując, że sprawcy brak dojrzałości. Przy określaniu wymiaru kary sądy często uwzględniają to, czy winny ma wyrzuty sumienia i czy przyjmuje odpowiedzialność za swoje czyny. W tym przypadku oskarżony oczywiście miał swoje wytłumaczenie, ale nie dotyczyło ono wyrzutów sumienia. Twierdził, że był pod wpływem środków odurzających, a także, że został sprowokowany, mimo że fakty nie potwierdzają jego wersji (chyba że uważa się noszenie jarmułki za prowokację).

W ramach kary sprawca ma również zwiedzić muzeum poświęcone Holokaustowi; jakby pojedyncza wizyta mogła cofnąć 19 lat prania mózgu i wpajania antysemityzmu. Aby dolać oliwy do ognia, sąd przyznał mu rok „pomocy” ze strony państwa, co prawdopodobnie obejmuje pomoc w znalezieniu mieszkania i stażu. Zamiast skazać go i deportować za antysemityzm i przemoc, oskarżony został nagrodzony – a wszystko to dzięki uprzejmości niemieckiego podatnika.

Sigmount Koenigsberg, przywódca społeczności żydowskiej w Berlinie słusznie nazwał wyrok „bezwzględnym żartem”. To mało powiedziane.

W grudniu 29-letni syryjski azylant z Kaffija, niosąc palestyńską flagę, zniszczył okno sklepu żydowskiej restauracji w Amsterdamie. Do zdarzenia doszło na oczach dwóch policjantów, którzy nie interweniowali. Mężczyzna wszedł do restauracji i wkrótce potem wyszedł z flagą izraelską, którą natychmiast rzucił na ziemię. Dopiero w tym momencie policjanci go aresztowali.

Ku przerażeniu holendersko-żydowskiej społeczności mężczyzna został oskarżony o zwykły wandalizm, bez okoliczności obciążających. Właściciel restauracji, na którą spadła fala antysemickich ataków, ostatnio podał, że będzie musiał zamknąć ją na dobre, jeśli organy ścigania nie zapewnią mu bezpieczeństwa.

3 kwietnia 2017 r. Sarah Halimi, emerytowana lekarka i matka trójki dzieci została zaatakowana w swoim paryskim mieszkaniu przez 28-letniego muzułmańskiego sąsiada. Została brutalnie pobita a następnie zrzucona z balkonu, w wyniku czego zmarła. Świadkowie słyszeli, jak dokonując okrutnej zbrodni mężczyzna krzyczał „Allahu Akbar” i wersety Koranu.

Ku szokowi i przerażeniu opinii publicznej władze francuskie początkowo uznały zbrodnię za zwykłe zabójstwo, ignorując element antysemicki. Morderstwo miało miejsce w newralgicznym momencie, tuż przed wyborami i wielu uważa, że francuscy urzędnicy nie chcieli dostarczać partiom antyimigranckim dodatkowej amunicji. Po intensywnej kampanii zorganizowanej przez przywódców społeczności żydowskiej, sędzia uchylił wcześniejszą odmowę władz potraktowania morderstwa jako przestępstwa wynikającego z uprzedzeń.

Te cztery przykłady to tylko wierzchołek góry lodowej. Europa Zachodnia nie chce przyznać, że ma poważny problem – antysemityzm inspirowany islamem. Migranci, którzy opuszczają Syrię, Irak, Jemen i inne kraje, nie zostawiają tam swoich konfliktów. Wręcz przeciwnie, przynoszą z sobą odwieczne konflikty etniczne i plemienne. W szczególności wśród imigrantów z Bliskiego Wschodu niemal sto procent reprezentuje postawy antysemickie.

Niektórzy twierdzą, że Europa Zachodnia jest już zgubiona i degrengolady nie da się odwrócić. Nie wiem, czy to prawda, ale wiem na pewno, że historia raz po raz udowadnia, iż społeczeństwo, które źle traktuje swoich Żydów, jest chorym społeczeństwem i jest skazane na niepowodzenie.

Tłumaczenie GB na podstawie:  https://www.frontpagemag.com/fpm/270580/western-europes-disconnect-islamic-antisemitism-ari-lieberman

Ari Lieberman jest prawnikiem, byłym prokuratorem i autorem licznych artykułów na tematy związane z Bliskim Wschodem, uznanym ekspertem w obszarze geopolityki i sytuacji militarnej w tym regionie.

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign