Eksplozja islamofobii w Niemczech

Zamieszczamy artykuł z niemieckiego magazynu “Der Spiegel”. Tekst ten jest bardzo pouczający jako klasyczny przykład politycznej poprawności wielu dzisiejszych mediów.(red.)

* * *

W Niemczech skrajna prawica używa antyislamskiej retoryki, aby sprzedać swoje idee oraz zyskać poparcie. Eksperci zastanawiają się czy to nie czas na wprowadzenie nowych ustaw przeciwko promowaniu nienawiści.

Stachus jest jednym z najładniejszych skwerów w Monachium. Posiada bogatą historię oraz wiele rzeźb, jest też idealnym miejsce dla celów Michaela Stürzenbergera. Z wzniesioną pięścią wykrzykuje: „Koran jest najbardziej niebezpieczną książką na świecie”. Ponieważ kilkadziesiąt osób pojawiło się, aby protestować przeciwko niemu, teren jest patrolowany przez policjantów w kamizelkach kuloodpornych.

Dekadę temu 49-letni Stürzenberger był rzecznikiem monachijskiego biura Unii Chrześcijańsko-Społecznej w Bawarii (CSU), siostrzanej partii Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU). Ale od 2012 roku jest aktywny w partii Die Freiheit („Wolność”), której szefem został wybrany 3 miesiące temu. Obecnie propaguje nienawiść do islamu oraz porównuje Koran do „Mein Kampf” Hitlera. Od dwóch lat zbiera podpisy pod petycją zakazującą budowy centrum islamskiego w Monachium. Do chwili obecnej zorganizował przeszło sto antyislamskich wieców.

Stürzenberger nie jest osamotniony podczas swojej przemowy na skwerze. Kilkunastu zwolenników dołączyło do niego, niektórzy trzymają tablice z napisami takimi jak: „Nie dla meczetu na Stachus” czy „Stop wrogom demokracji”. Stürzenberger krzyczy, że szariat nakazuje mężczyznom bić kobiety oraz: „Nie chcemy tego w Bawarii !”. Jakiś emeryt pyta, gdzie może się podpisać „przeciwko islamowi”.

U większości mieszkańców Monachium występy Stürzenbergera wywołują zażenowanie. Członkini rady miasta Marian Hoffman porównuje jego wiece do „przemów nazistów”. Burmistrz Christian Ude obawia się konfliktów podczas zbliżających się wyborów. Dodaje, że Monachium znalazło się na celowniku radykalnych antyislamistów ze skrajnej prawicy jako obszar, gdzie sprawdzają czy ich ataki na mniejszość muzułmańską znajdują posłuch u większości wyborców. Jeśli Stürzenberger zbierze odpowiednią ilość podpisów pod protestem przeciw budowie centrum islamskiego, będzie to jasny sygnał dla całych Niemiec, nie tylko dla Bawarii, że muzułmanie nie są mile widziani.

Rosnący ruch antymuzułmański

W Niemczech ostatnimi laty było dużo inicjatyw podobnych do tej Stürzenbergera. Zazwyczaj zaczynały się jako odpowiedź na budowę meczetu: niechęć zmieniała się w opór, a potem w nienawiść i przemoc. W ciągu ostatnich dwóch lat islamskie domy modlitewne zostały podpalone w Berlinie, Hanau i Hanowerze. Politically Incorrect, najbardziej znany niemiecki antyislamski portal, odwiedza codziennie 120.000 czytelników.

Poza Die Freiheit radykalni antyislamiści utworzyli partię Pro Deutschland oraz ruch obywatelski Pax Europa. Starają się także zwiększyć swoje wpływy poprzez partię eurosceptyków Alternative für Deutschland – poprzedni przewodniczący Die Freiheit wezwał swoich zwolenników do udzielenia poparcia AfD podczas majowych wyborów do europarlamentu.

Według sondażu przeprowadzonego przez Friedrich Ebert Foundation, 56% Niemców uznaje islam za „archaiczną religię nie pasującą do nowoczesnego stylu życia”, a wielu uważa, że wolność wyznania dla muzułmanów powinna „zostać ograniczona”.

Jest kilka możliwych wyjaśnień dla rosnącego w Niemczech sceptycyzmu względem islamu. Wielu muzułmanów będących trzecim pokoleniem żyjącym w Niemczech bardziej stosuje się do religii islamu niż ich rodzice, co sprawia, że rzucają się w oczy. W niektórych dzielnicach dużych niemieckich miast muzułmanki obawiają się chodzić bez chusty. W mediach pojawiły się informacje o rodowitych Niemcach, którzy przeszli na islam, zradykalizowali się i wyjechali do Pakistanu na szkolenie terrorystyczne. Ostatnio minister spraw wewnętrznych poinformował, że 300 dżihadystów z Niemiec pojechało do Syrii, aby walczyć w wojnie domowej.

Hans-Georg Maassen, prezydent Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji (BfV) powiedział, że widzi „związek” pomiędzy aktywnością radykalnych salafitów, a agitacją skrajnej prawicy.

W Niemczech żyje około 4 milionów muzułmanów z czego prawie połowa legitymuje się niemieckim paszportem. BfV szacuje, że koło 42.000 z nich (czyli 1%) to fundamentaliści, a 1000 z nich może posunąć się do stosowania przemocy.

Antyislamiści nie czynią różnicy między sunnitami, szyitami i alawitami czy pomiędzy bojówkami islamistów, a pokojowymi wyznawcami. W ich wyobrażeniu islam nie jest religią, a polityczną ideologią, która musi być zwalczana. Muzułmanie oskarżani są o plany podboju świata, o podważanie niezależności państw demokratycznych czy infiltrowanie ich organizacji. Na portalu Politically Incorrect możemy przeczytać: “Rozprzestrzenianie się islamu oznacza dla naszych potomków – a prawdopodobnie także dla nas – życie w społeczeństwie zdominowanym przez islam i zwróconym w kierunku prawa szariatu i Koranu, a nie konstytucji i praw człowieka”.

Na portalu Nuernberg 2.0 można zobaczyć zdjęcia osób podejrzanych o wspieranie muzułmanów – sędziów, polityków, dziennikarzy – w formie listów gończych, zgodnie z którymi powinni oni zostać postawieni przed obliczem sprawiedliwości za „islamizację Niemiec”, w sądach na kształt procesów norymberskich w 1945 roku.

Latem 2013 roku przez Politically Incorrect rozpowszechniane było wideo, pokazujące spalenie Koranu przez trzech mężczyzn w aluminiowych maskach. Potem spalili drugi Koran, a zniekształcony głos powiedział: „Jesteście najbardziej faszystowską i przepełnioną nienawiścią religią, jaka istnieje”. Następnie widać sceny ścinania głowy, usmarowanych krwią fanatyków, okaleczonych ciał kobiecych i wyżartych [kwasem] twarzy. Film kończy się słowami: „Nie dajmy szansy islamowi!”. Prokurator okręgowy w Monachium wszczął dochodzenie w sprawie twórców wideo.

Liczne ataki

Portal Politically Incorrect (w skrócie PI) został założony przez Stefana Herre, nauczyciela z Kolonii. Jego wpływy sięgają daleko poza internet, zna się z holenderskimi prawicowymi populistami takimi jak Geert Wilders czy islamofobami pokroju amerykańskiego pastora Terry’ego Jonesa. Lokalne grupy PI zostały utworzone w wielu miastach Niemiec, Austrii i Szwajcarii. Bawarska komórka PI jest pod stałym nadzorem wywiadu.

Matthias Rohe, islamski uczony z Bawarii, zabiegający o bardziej dokładne zapoznanie się z religią, jest często wygwizdywany i obrażany przez antyislamistów. W jednym komentarzu PI czytamy: „W przyszłości ludzie przychodzący na wykłady Rohesa powinni zabierać ze sobą odpowiednie wyposażenie: wiadro z mopem, kamerę, ładny, duży krzyż… oraz fajny ostry nóż”.

W połowie listopada straż pożarna w Lipsku została wezwana do pożaru w muzułmańskim zborze Ahmadija, gdzie palił się kontener na śmieciu. Obok niego strażacy znaleźli 5 świnskich głów nabitych na pale oraz krew pokrywającą podłogę. Policja o dokonanie tego aktu podejrzewa radykalnych prawicowców.

Zgromadzenie Ahmadija planuje wybudowanie meczetu z dwoma minaretami oraz pokojami do modlitwy dla około stu wiernych. Obiekt miałby się znajdować w Lipsku, w dzielnicy Gohlis. Dwa tygodnie przed atakiem prawicowi ekstremiści z partii NPD zorganizowali demonstrację przeciwko tej inicjatywie. W sumie przeszło 10.000 obywateli podpisało się pod petycją nazwaną „Gohlis mówi nie!”. Organizatorzy twierdzili, że meczet „zniszczy” charakter dzielnicy.

Rosnąca nienawiść

Nie ma wątpliwości, że na przestrzeni ostatnich lat islam stał się bardziej widoczny w Niemczech. Muzułmanie awansowali na drabinie społecznej w polityce i ekonomii. Meczety nie są już budowane na przedmieściach i na terenach przemysłowych ale, podobnie jak w Lipsku, w centrach miast. Ale jak mówi Yasemin Shooman z Academy of the Jewish Museum w Berlinie, ta postępująca integracja jest paradoksalnie jedną z przyczyn wzrostu nastrojów antymuzułmańskich.

NPD znalazła sposób, jak zbić polityczny kapitał na niechęci i sceptycyzmie względem islamu. W swojej gazecie „Deutsche Stimme” zamieściła artykuł, który opisuje jak antymuzułmańskie kampanie mogą “zapoczątkować znacznie silniejsze nastroje antyimigracyjne”: „Muzułmanie – ze swoim obcym pochodzeniem, zwyczajami i religią – powodują niepokój, strach i opór wśród większości Niemców. Dlatego NPD jest przygotowana na to, jak z perspektywy elektoratu zamienić pytania o imigrację na pytania o muzułmanach i na nich projektować wszelkie niechęci przeciętnego Niemca względem imigrantów”.

Maren Brandenburger, szefowa wywiadu w Dolnej Saksonii, stwierdziła, iż widzi rosnącą nienawiść neonazistów w stosunku do muzułmanów, a zjawisko to postrzega jako „strategiczną reorientację zorganizowanego prawicowego ekstremizmu”. Antyislamizm pojawia się teraz w przebraniu przeciętnego mężczyzny czy kobiety.

W centrum miejskim Bonn-Bad Godesberg około pół setki starszych kobiet i mężczyzn słucha mowy Marie-Luise Hoffmann-Polzoni, przewodniczącej stowarzyszenia Womenforfreedom. Temat wykładu: „Prawo szariatu, a prawa człowieka”. Na blacie leżą takie książki jak „System dżihadu” i „Zagrożona wolność”. Na ścianie wisi fotografia mężczyzny z pociętymi plecami, prawdopodobnie jest chłostany za to, że przeszedł z islamu na chrześcijaństwo.

Hoffmann-Polzoni ubrana jest w czarną sukienkę i mówi mocnym głosem. Maluje przed słuchaczami ponurą wizję islamu: kamieniowanie, krzyżowanie, dekapitacja są karami za takie rzekome przestępstwa jak cudzołóstwo. „Wyobraźcie to sobie” szepcze.

Antymuzułmańska retoryka utorowała sobie drogę do samego centrum społeczeństwa przeniesiona tam przez takich polityków jak Hans-Jürgen Irmer, deputowany CDU w Hesji. Ostrzegał on parlament, że „celem islamu jest światowa dominacja” oraz iż „nie potrzebujemy więcej muzułmanów, a wręcz przeciwnie”. Ponadto mówił, że „nie możemy ufać środowiskom muzułmańskim, ponieważ oszukiwanie niemuzułmanów jest centralną częścią islamu”.

Czy to tylko wyrażanie swoich opinii? Z prawnego punktu widzenia islam może być krytykowany w Niemczech równie ostro jak chrześcijaństwo. Co do Politically Incorrect, to władze nie są pewne czy traktować to zjawisko jako platformę internetową, czy organizację z liderami. Monitorowanie blogu ze względu na prezentowane na nim treści może być kwestionowane od strony prawnej. Przedstawiciele służb mówią tutaj o „szarej strefie”.

Rozwiązanie: zakaz mowy nienawiści w amerykańskim stylu?

Jednak te szare strefy mogą zostać wyeliminowane. Komisja Europejska upomniała ostatnie niemiecki rząd za niestosowanie się do inicjatywy umieszczenia w kodeksie karnym zapisu „czyniącego pobudki rasistowskie czynnikiem obciążającym” w przestępstwach. Kraje takie, jak Wielka Brytania czy USA, są daleko w przodzie pod tym względem i posiadają paragrafy przeciwko tak zwanym zbrodniom z nienawiści wprowadzonym po to, aby chronić imigrantów.

Ender Cetin (37 lat) jest ofiarą nienawiści i rasizmu. Szef berlińskiego stowarzyszenia meczetów padł ofiarą ataku kilka razy na przestrzeni ostatnich trzech lat. Ponadto miały miejsca cztery podpalenia meczetu, ściany zostały obrzucone balonami z farbą, groby pomazano swastykami oraz raz zostawiono głowę świni przed wejściem do meczetu. W kwietniu Cetin otrzymał list: Jeśli natychmiast nie opuści Niemiec zostanie zastrzelony. Cetin prosił policję o ochronę, ale władze zbagatelizowały sprawę. Wielu wiernych z jego meczetu żyje w strachu, szczególnie po serii morderstw popełnionych przez neonazistów z NSU. Z prywatnych środków zainstalował kamery bezpieczeństwa przy wejściu do meczetu.

Tłumaczenie: Severus Snape
Źródło: www.spiegel.de

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign