Eksperci od islamu chowają głowę w piasek

John

Ilustracja: http://www.investigativeproject.org/

Cinnamon Stillwell

Haniebne oświadczenie prezydenta Obamy, w którym stwierdza, że ISIS (Państwo Islamskie na terenie Iraku i Syrii) „nie jest islamskie”, zostało przyjęte z życzliwością przez naukowców zajmujących się tematyką Bliskiego Wschodu.

Wprawdzie wielu uczonych zajmujących się tematyką islamu i Bliskiego Wschodu potępia brutalne działania ISIS, jednak uparcie wzbraniają się przed uznaniem teologicznego podłoża tych działań. Ci, którzy uważają, że członkowie ISIS działają zgodnie z ideologią islamu, są natychmiast piętnowani i nazywani „islamofobami”.

John Esposito, dyrektor Ośrodka Księcia Alwaleeda bin Talala, działającego na rzecz porozumienia między muzułmanami i chrześcijanami przy Uniwersytecie Georgetown (Waszyngton) jest jednym z naczelnych reprezentantów takiego pomieszanego poglądu. Mimo że działania ISIS są w zgodzie z literą Koranu, Esposito twierdzi:

„Uważam, że działania członków ISIS całkowicie odbiegają od ideologii islamu. Ich religia jest pełna przemocy, która nie jest w zgodzie z islamem, tradycjami proroka lub nawet z islamskim prawem”.

Kiedy brytyjski premier David Cameron publicznie stwierdził, że brytyjscy muzułmanie wstępują w szeregi ISIS, profesor historii Uniwersytetu w Michigan Juan Cole grzmiał:

„Wypowiedż Camerona to zwykły atak na muzułmanów w Wielkiej Brytanii. Jego populistyczna zagrywka nie jest jedynie islamofobią, to zwyczajny rasizm”. Prawdopodobnie Cole jest nieświadomy faktu, że Cameron ugiął się pod presją poprawności politycznej podczas przemówienia dla brytyjskich muzułmanów oświadczając, że „ISIS nie jest w żaden sposób powiązane z wielką religią pokoju, jaką jest islam”.
Profesor prawa Sahar F. Aziz, związana z Uniwersytetem A&M w Teksasie potępia tych, którzy za minione wydarzenia „ślepo obwiniają religię… zamiast zastanowić się nad ich rzeczywistymi przyczynami. Stany Zjednoczone, oddalone wiele tysięcy mil od Bliskiego Wschodu widzą w barbarzyńskich działaniach ISIS dowód na to, że sam islam jest zły”. Aziz twierdzi, że „przyczyną powstania ISIS jest autorytarna polityka, nie zaś religia”. Biorąc pod uwagę, że Państwo Islamskie powstało w swojego rodzaju próżni politycznej, trudno obwiniać za to autorytaryzm.
Z kolei Omid Safi, dyrektor Ośrodka Studiów Islamskich na Uniwersytecie Duke, ośmiesza się twierdząc, że „popełniamy błąd obarczając muzułmanów żyjących na Zachodzie winą za okrucieństwa ISIS. W rzeczywistości, to my wszyscy (muzułmanie, żydzi, chrześcijanie, hindusi, buddyści i ateiści) jesteśmy odpowiedzialni za to, co się wydarza”.

Skoro wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za ISIS, to znaczy, że nikt nie jest odpowiedzialny.
Inni akademicy z kolei wdają się w moralny relatywizm, porównując brutalną agresję ISIS z dążeniami Zachodu, żeby bronić niezależność demokratycznych społeczeństw. Musa Al-Gharbi, wykładowca uniwersytetu w Arizonie paradoksalnie uważa Stany Zjednoczone za większe zło. „Stwierdzenie, że Stany Zjednoczone są większym zagrożeniem dla pokoju i stabilności w tym regionie, niż ISIS, na pewno nie jest nadużyciem”, twierdzi. Al-Gharbi mówi również, że „meksykańskie kartele narkotykowe są bardziej destrukcyjne niż ISIS”. Utrzymuje on, że „Przyczyną przesadzonej reakcji wobec działań ISIS jest islamofobia.”

Mark LeVine, profesor Historii Bliskiego Wschodu na Uniwersytecie California, rozgrzesza islam, demonizując jednocześnie syjonizm i porównując bojowników ISIS do fanatyków religijnych wszelkiego rodzaju: „[Państwo Islamskie] jest formą wyrażania się islamu, tak samo, jak ruch nacjonalistycznych osadników izraelskich jest ekstremalną formą judaizmu, a hinduski nacjonalizm, buddyzm Rakhine lub militarne ruchy chrześcijańskie są skrajnymi formami religii praktykowanych w Indiach, Myanmarze i Stanach Zjednoczonych”.

Mark LeVine nie jest jedynym naukowcem porównującym ISIS do Izraela. Steven Salatia, były profesor angielskiego na Technicznym Uniwersytecie w Wirginii twittuje: „Izrael i ISIS są dwiema odnogami tego samego ruchu, jakim jest brutalny etnonacjonalizm”.

Powyższe przykłady pokazują, że naukowcy zajmujący się naukami Bliskiego Wschodu nie chcą uznać supremacji islamu. Powstanie Państwa Islamskiego stawia ich ideologię pod znakiem zapytania jeszcze bardziej, niż niegdyś Al-Kaida. Zamiast zrozumieć, że ISIS jest potworem wywodzącym się z islamu, winą za powstanie Państwa Islamskiego obarczają „nie-musułmański świat”. Najwyraźniej „eksperci” po prostu chowają głowę w piasek.

Tłumaczenie i opracowanie Jolanta Szczęśliwa
Źródło: www.frontpagemag.com

Cinnamonn Stillwell – publicystka i komentatorka, pracowała m.in. w „San Francisco Chronicle”; reprezentantka http://www.campus-watch.org/ na Zachodnim Wybrzeżu.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign
Avatar photo

Piotr S. Ślusarczyk

Doktorant UKSW, badacz islamu politycznego, doktor polonistyki UW; współprowadzący portal Euroislam.pl; dziennikarz telewizyjny i radiowy.

Inne artykuły autora:

Austria: promocja salafizmu na wiedeńskiej uczelni

Islamski radykalizm we Francji ma się dobrze

Wojna Izraela z Hamasem: błędy, groźby i antyizraelskie nastroje