Dżihad po meksykańsku

 Raymond Ibrahim

Śledząc wszechobecne zagrożenia ze strony islamskiego dżihadu, Stany Zjednoczone powinny skupić się na swym południowym sąsiedzie – Meksyku – który na wiele sposobów stał się celem islamistów i dżihadystów.


Wykorzystując różne strategie – począwszy od działalności misyjnej da`wa i nawracaniu Meksykanów na islam, poprzez przemyt i działalność karteli narkotykowych, aż po zwyczajne wymuszenia, porwania i branie do niewoli – starają się oni obalić rządy Meksyku, sabotując tym samym Stany Zjednoczone i umacniając pozycję islamu.

Jak podaje raport z 2010 r. opublikowany na łamach „NY Daily News”, zatytułowany „Niedaleko od domu: terroryści z Hezbollahu spiskują na granicy ze Stanami Zjednoczonymi”: „Władze Meksyku rozbiły budowaną w Tihuanie, zaraz za granicą z Teksasem, siatkę Hezbollahu, która była bliżej amerykańskich domostw niż kryjówki terrorystyczne w dolinie Bekaa są od Izraela. Według gazety kuwejckiej, która komentowała całe dochodzenie, celem siatki był atak na różne obiekty w Izraelu i na Zachodzie. Przez lata Hezbollah, posiadający pieniądze z handlu narkotykami i irańską ropą, wzbogacał się dzięki coraz bliższej współpracy z kartelami meksykańskimi, przemycając narkotyki i ludzi do Stanów Zjednoczonych. Działania te przypominają sponsorujący terroryzm reżim teherański, który sukcesywnie zacieśnia związki z Hugo Chavezem z Wenezueli, wspierającym terrorystyczną organizację narkotykową FARC, która sieje spustoszenie w całym regionie.

Inny artykuł z 2010 r., opublikowany w „Washington Times” stwierdza, że „zważywszy na świadectwa działalności Hezbollahu zaraz na południe od granicy [w Meksyku] oraz liczne doniesienia dotyczące muzułmanów z wielu krajów, którzy podają się za Meksykanów i przedostają się z Meksyku do Stanów Zjednoczonych, nasza nieszczelna południowa granica to nadciągający koszmar dla bezpieczeństwa narodowego”. Sytuacja ta zgodna jest z badaniami przeprowadzonymi przez Uniwersytet Georgetown (Waszyngton), które sugerują, że liczba żyjących w Meksyku imigrantów z Libanu i Syrii przekracza 200 tysięcy. Syria wraz z Iranem są najsilniejszymi sojusznikami politycznymi i finansowymi Hezbollahu, Liban zaś jest krajem pochodzenia imigrantów.

W jednej z komórek dżihadystycznych w Meksyku odkryto ostatnio skład broni zawierający 100 karabinów automatycznych M-16, 100 karabinów AR-15, 2,500 granatów ręcznych, ładunki wybuchowe C4 oraz amunicję przeciwczołgową. Jak się okazało, broń ta została przemycona przez muzułmanów z Iraku. Jak stwierdza raport policji z Arizony (07.2011), „istnieją poważne powody do niepokoju w związku z obecnością Hezbollahu w Meksyku i jego możliwych związków z meksykańskimi organizacjami przemytniczymi, aktywnymi na granicy amerykańsko-meksykańskiej”.

Południowy Meksyk jako wieloletni bastion katolicyzmu, szybko zamienia się w poligon dla różnych zbawicieli dusz. Również islam znajduje tu punkt zaczepienia, a rdzenni Majowie nawracają się całymi setkami. Władze meksykańskie obawiają się, że na ich własnym podwórku dojdzie do zderzenia cywilizacji. Muzułmańskie kobiety w chustach na głowach stają się powszechnym widokiem…

Porwania, będące sprawą karteli narkotykowych lub dżihadystów, legitymizujących tego typu działania, jak i niewolnictwo dziecięce, stają się zjawiskiem coraz bardziej powszechnym. Aby zyskać poparcie niemuzułmanów dla swojej sprawy, islamiści wzbudzają, a następnie wykorzystują poczucie „żalu” wobec „białego człowieka”. Co więcej, jak przyznają eksperci do spraw antyterroryzmu, terrorystów islamskich trudniej jest odróżnić wśród Meksykanów niż wśród Europejczyków, dzięki czemu łatwiej im przedostać się do Stanów Zjednoczonych przez południowo-zachodnią granicę. W materiale telewizji Fox ujawniono nagranie,  na którym duchowny muzułmański opowiada jak łatwo jest przemycić z Meksyku do Ameryki walizkę z wąglikiem, który w godzinę może zabić około 300 tys. Amerykanów.

Również Michael Braun, były zastępca dyrektora oraz szef operacyjny DEA (agencji rządowej ds. zwalczania narkotyków) stwierdził, że wspierane przez Iran ugrupowanie libańskie od dawna zamieszane było w nielegalny handel ludźmi i narkotykami w Ameryce Południowej, jednak zależne jest ono od karteli narkotykowych, kontrolujących dostęp do szlaków tranzytowych ze Stanami Zjednoczonymi. Hezbollah uzależniony jest od „tych samych przemytników broni, handlarzy fałszywych dokumentów i specjalistów przewozowych, co kartele narkotykowe”.

Kilka miesięcy temu Waszyngton poinformował, że agenci FBI i DEA udaremnili mający powiązania z Iranem spisek, którego celem był „istotny atak terrorystyczny w Stanach Zjednoczonych”, i który miał swe korzenie w Meksyku. Rosnąca przemoc – w tym ucinanie głów, będące znakiem charakterystycznym islamu – tym bardziej wskazuje na fakt, że islamiści na dobre zadomowili się wśród meksykańskich karteli narkotykowych.
Nawet takie nieszkodliwe z pozoru doniesienia, jak zamieszczony na portalu islamawareness.net artykuł „Mexico discovers Islam”, dają powody do niepokoju: „Większość meksykańskich organizacji islamskich skupia się dziś na działalności misyjnej da`wa podejmowanej przez członków szeregowych. Te niewielkie organizacje okazują się najskuteczniejsze na poziomie wspólnotowym, kiedy ich przedstawiciele chodzą od wioski do wioski i bezpośrednio rozmawiają z ludźmi”. Chociaż nie wydaje się to problematyczne, odłamem islamu propagowanym przez tego rodzaju organizacje jest jego radykalna, antyamerykańska wersja salaficka.

Świadectwa na to, że wielu islamistów w Meksyku spiskuje przeciwko Stanom Zjednoczonym chwytając się wszelkich możliwych środków – jak choćby handlu narkotykami, który jest dozwolony na gruncie prawa szariatu, o ile umacnia pozycję islamu – są przytłaczające.

W imię propagowania islamu muzułmanie mogą się dopuszczać kłamstw i innych obłudnych zachowań stanowiących trzon stosowanych przez nich metod, począwszy od przemocy i działań wywrotowych poprzez wyzysk. Takija [podstęp] upoważnia Hezbollah i innych islamistów do czynnego udziału w działalności meksykańskich karteli narkotykowych, podobnie jak „pobożni” przedstawiciele Talibów w Afganistanie angażowali się w handel heroiną. Poza zwykłą przemocą, usprawiedliwianą jako „dżihad” lub święta wojna, do działań taktycznych islamistów muzułmańskich zalicza się:

– porwania i branie do niewoli, które stały się już plagą Meksyku. Szariat dopuszcza tu porwania i więzienie niewiernych, czyli w praktyce wszystkich niemuzułmanów. Koran nie tylko popiera tego rodzaju zachowania, ale również pozwala dżihadystom odbywać stosunek płciowy z żeńskimi jeńcami wojennymi.

– wymuszenia i szantaż, jako kolejne elementy meksykańskiego krajobrazu dozwolone przez islam. Zgodnie z szariatem w ramach dżihadu muzułmanie mogą porywać niewiernych dla okupu, aby następnie odsprzedawać ich za duże sumy pieniędzy. Znany kaznodzieja egipski Abu Ishaq al-Huwaini: uważa na przykład, że głównym problemem świata islamu jest fakt, iż zaprzestano plądrowania ziem niewiernych sąsiadów i brania ich do niewoli. Chełpliwie przyznaje on też, że prawdziwy szariat pozwalałby mu iść na lokalne targowisko i „kupić” sobie „niewolnicę seksualną”.

W ramach wywrotowych działań misyjnych da`wa muzułmanie mogą z powodzeniem posługiwać się fałszywą argumentacją, próbując zwrócić Meksykanów przeciwko ich północnym sąsiadom. Mogą na przykład twierdzić, że islam jest religią „równości rasowej”, podczas gdy chrześcijaństwo to religia „białego człowieka”, narzucona przodkom Meksykanów przez białych rasistów, którzy próbowali ich „zubożyć” poprzez granicę. Cała strategia islamistów w Meksyku opiera się na przeciągnięciu niewiernych na swoją stronę, albo w formie nawrócenia, albo zwykłej współpracy. Kto nie chce współpracować traktowany jest jak zwykły niewierny, którego należy wykorzystać na wszelkie możliwe sposoby.(pj)

Źródło: http://www.gatestoneinstitute.org/3055/mexican-jihad
Tłumaczenie Bart

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign