Dżihad Izraela jest moim dżihadem

Qanta Ahmed

*****

Kiedy Izrael rozważa zbudowanie nowej bariery, by powstrzymać konflikt syryjski przed rozlaniem się na północy, jakie bariery mogą powstrzymać jeszcze bardziej śmiercionośną ideologię Hamasu? Podczas gdy Gaza i muzułmański świat arabski ciągle obwieszczają zwycięstwo w niedawnym konflikcie Izrael-Hamas, dla trzeźwych obserwatorów wśród nas jest tam tylko porażka — porażka moralności w profanacji wielkiej religii. Podczas gdy większość muzułmanów wychwala Hamas i szydzi z Izraela, dla mnie, praktykującej muzułmanki, wojna Izraela przeciwko Hamasowi pozostaje moją wojną — moim dżihadem.

Podczas ośmiu dni operacji „Filar Obrony” Izrael starał się zlikwidować aparat Hamasu w Gazie. Przewidywalny sojusz świata muzułmańskiego przeciwko Izraelowi jeszcze bardziej odbierał oddech niż zwykle w obliczu 22 miesięcy systematycznego ludobójstwa w Syrii, które równie systematycznie nie potrafiło wywołać jednogłośnego protestu muzułmańskiego. Co mówi to o nas, muzułmanach?

Jesteśmy hipokrytami.

Podczas gdy muzułmanie definiują Izrael jako wroga, ignorujemy Assada i diabolicznie głośny Hamas. Hamas nigdy nie jest zaspokojony — co roku pożera jeszcze więcej Palestyńczyków, niezależnie od wieku i płci. Jeśli Izraelczycy tracą w tych konfliktach mniej obywateli niż Palestyńczycy, to dzieje się to z tej samej przyczyny, dla której Izrael wymienia więcej więźniów za każdego porwanego żołnierza: po prostu Izrael ceni życie ludzkie bardziej niż robi to Hamas, który rozkoszuje się operacjami dziejącymi się na gęsto zaludnionych obszarach cywilnych.

Wyjaśniając to muzułmanom na Twitterverse, zostałam ostro złajana i przypomniano mi, że Hamas nie ma „luksusu wyrzutni rakietowych”, jaki ma Izrael. Czy straciliśmy rozum, muzułmanie? Jak możemy mówić o „wyrzutniach rakietowych” jako „luksusie”, zapominając o dziesiątkowaniu, jakie dzieje się w Syrii? Może nie straciliśmy rozumu, ale z pewnością straciliśmy naszą religię.

Qanta Ahmed

Qanta Ahmed

Ponieważ nie do mnie należy mówienie za innych, pozwolę Hamasowi mówić za siebie. Mówią zupełnie otwarcie o swojej misji, o szukaniu chwały w śmierci, zwiastowaniu przez unicestwienie:

    „Jesteśmy gotowi ofiarować tysiąc, dwa tysiące, a nawet dziesięć tysięcy męczenników każdego roku. Jesteśmy gotowi ofiarować męczenników przez dwadzieścia lat, ponieważ jesteśmy pewni, że idziemy we właściwym kierunku i że w końcu zwyciężymy” (Przywódca Hamasu Chalid Al-Meszal w Gazie)

Dla Hamasu życie Palestyńczyka jest więcej warte, kiedy jest „zamęczone”, martwe dziecko jest większym błogosławieństwem niż żywe. „Dzieci w przedszkolach są szahidami [męczennikami] jutra”, czytamy napis wywieszony na przedszkolu założonym przez Hamas. Mantra męczeństwa jest ich hymnem.

Podczas gdy obserwatorzy spekulują, że Hamas niebawem przechwyci kruszące się przywództwo Fatahu i ideologicznie anektuje Zachodni Brzeg, musimy pamiętać o raison d’etre Hamasu: islamski nihilizm, ideologia totalitarna napędzana językiem i wizerunkami skradzionymi z islamu. Izraelscy negocjatorzy, którzy muszą kontaktować się z tym przeciwnikiem, chodzą po ostrzu miecza Damoklesa i — w odróżnieniu od muzułmanów — Izraelczycy z pewnością o tym wiedzą.

Zabarwiając swój faszyzm islamem, Hamas rości sobie legitymację religijną, by otwarcie starać się o zniszczenie państwa żydowskiego i unicestwienie narodu żydowskiego. Przez wszczepienie się do ideałów islamskich — kręgosłupa, który jest najświętszy dla muzułmanów — czynią sam islam czymś ohydnym, pokazując własną, prawdziwą bezwzględność; są gotowi do poświęcenia wszystkiego — włącznie z islamem — by pokazać Izrael jako zło.

Ten etos uchwyciła jedna, bezprecedensowa plugawość: makabryczna kawalkada motocyklowa Hamasu. Zadufane zbiry, wyzywająco krążące na motocyklach, za którymi ciągnęli obnażone zwłoki Palestyńczyków — muzułmanów — ze spodniami zwiniętymi przy kostkach nóg. Z okrzykami „Allah-hu-Akbar”, obserwowani przez dziesiątki milczących przechodniów, Hamas podkreślił swoje upiorne zwycięstwo pokazując mieszkańcom Gazy, jak dokonują egzekucji „podejrzanych o szpiegowanie dla Izraela”. To jest islam Hamasu.

Dlatego Hamas nie reprezentuje mnie ani innych wierzących muzułmanów. Dlatego bitwa Izraela jest moją bitwą. Dlatego walka Izraela — izraelski dżihad — jest moim dżihadem. To są „muzułmanie”, którym Izrael musi się przeciwstawiać, i to są „muzułmanie”, którzy zastraszają niewinnych Palestyńczyków, by podporządkowali się ich potwornemu, politycznemu islamizmowi.

Ale my, muzułmanie, bardziej niż zaprawieni w bojach Izraelczycy, nie powinniśmy być zaskoczeni, bo kiedyś ostrzeżono nas przed plagami takimi jak Hamas.

Proroka Mahometa (SAW) zapytano, czego najbardziej obawia się ze strony swoich wyznawców. Stulecia później jego odpowiedź, zanotowana w hadisie, dręczy nas, bo powiedział on, że obawia się tych, którzy:

 

  …Interpretują wersety koraniczne wyjęte z kontekstu… Ludzi, którzy recytują Koran… ale nie idzie to dalej niż ich gardła, ludzi ze znakomitymi słowami i nikczemnymi czynami. Przechodzą przez religię (islamu) tak jak strzała przechodzi przez zwierzynę. Nie powrócą do religii, tak jak strzała nie zawróci ze swojego toru. Są najgorszymi z ludzi i najgorszymi ze wszystkich stworzeń. Powołują się na księgę Allaha, ale nie mają z nią nic wspólnego. Ktokolwiek ich zabije jest bliższy Allahowi niż oni.

Taka jest prawdziwa natura Hamasu, który recytuje Koran, ale nie ma go w sercu, który „powołuje się na księgę Allaha, ale nie ma z nią nic wspólnego”. Wygląda na to, że IDF (zabijając Hamas) jest bliższa Allahowi niż Hamas.

Niemniej zamiast potępić Hamas i uznać go za uzurpatora między nami, świat muzułmański fetuje ich, także wtedy, kiedy Hamas gwałci najgłębszą zasadę islamską: świętość życia, prawo, którego człowiek musi bronić przed jakimikolwiek prawami, jakich Bóg domaga się od człowieka.

Kiedy muzułmanie popierają Hamas, popieramy sygnatariuszy kolektywnego wymarcia islamu. Poparcie muzułmanów czyni Hamas prawomocnym, ich metody akceptowalnymi, ich ideały obowiązującymi. Nasze poparcie jako muzułmanów jest dla nich życiodajne. Popierając ich, wykrwawiamy naszą jedyną walutę, nasz jedyny skarb — nasz wielki monoteizm.

Dwa lata od rozpoczęcia Przebudzenia Arabskiego świeżo zaorana ziemia jest gotowa na siew. Agenci Hamasu są już wszędzie sławieni jako „wyzwoliciele” mieszkańców Gazy, podczas gdy w rzeczywistości od dawna są ich strażnikami więziennymi; „zwycięzcami” nad Izraelem, podczas gdy Hamas jest śmiertelnym podzwonnym dla wszelkiego pluralizmu w regionie. Mieszkańcy Gazy, tak niedawno świętujący na ulicach, są jedynie zakładnikami, których dotknął najgorszy wyobrażalny „syndrom sztokholmski”, zmierzający ku własnej śmierci z powodu błędnego umieszczenia nadziei w ich zjadliwie islamistycznym kierownictwie.

Podczas operacji Filar Obrony moi żydowscy przyjaciele mówili: „to musi być bardzo trudny okres dla ciebie, ale cieszę się z naszej przyjaźni”, implikując, że ponieważ jestem muzułmanką, moja lojalność musi z pewnością należeć do Gazy, a wrogość automatycznie kierować się przeciwko Izraelowi.

Nie jest tak. Jako muzułmanka mówię wyraźnie: moja lojalność należy do islamu i dlatego do sprawiedliwości, sprawiedliwości dla całej ludzkości, ludzkości, która musi obejmować Żydów. Hamas jest nieprzyzwoicie niesprawiedliwy, jak więc mogę być wobec nich lojalna? Być lojalnym wobec Hamasu oznacza porzucenie islamu. Być lojalnym wobec Hamasu jest ostatecznym bluźnierstwem.

Choć rozumiem konieczność kontaktowania się izraelskich negocjatorów z Hamasem, by zapewnić obecne zawieszenie broni i jakiś rodzaj funkcjonującego spokoju, rzeczywistość wymaga, by ich wojownicza ideologia została całkowicie zduszona, bo inaczej detente będzie tylko ułudą. Dla tej ideologii — inaczej niż dla samobójców-morderców lub rakiet syryjskich — nie ma barier ani murów, nie ma Żelaznej Kopuły, są tylko bariery muzułmańskie — solidne bariery innej ideologii.

Muzułmanie muszą podjąć pierwsze kroki, by ekskomunikować Hamas, zdemaskować ich jako bezwzględnych nihilistów, jak sami wyraźnie się przedstawiają. Musimy wyszydzić ich udawanie, że są zbawieniem dla ubogich, kiedy w rzeczywistości są ich katami. Muzułmanie muszą żądać od mediów mówienia prawdy: Palestyńczycy są muzułmanami osieroconymi nie przez Izrael, ale przez cały świat muzułmański. Świadectwem tego są permanentne obozy uchodźców.

Musimy zadać sobie trudne pytania. Czy Hamas, który prostytuuje swoje potomstwo w służbie terroru, reprezentuje islam? Czy Hamas próbuje naśladować naszego Proroka, kiedy zrzuca deszcz rakiet na nieuzbrojonych, niewalczących cywilów? Czy ich pociski Fadżr, nazwane od modlitwy muzułmańskiej, obejmują ducha islamu, jaki został objawiony jego wyznawcom? Czy cele, jakie stawia sobie Hamas — włącznie z eliminacją Izraela — reprezentują współistnienie z Ludźmi Księgi, którzy są cenieni w Koranie jako drodzy Bogu i jego Posłańcowi, Mojżeszowi, szczególnie podziwianemu przez naszego Stwórcę za odwagę w obliczu strachu?

Nie dajcie się oszukać słowom Hamasu, muzułmanie; mamy obowiązek sądzić ich po ich czynach.

Jeśli islam ma rzeczywiście zakwitnąć, zrobi to tylko, kiedy coraz więcej anty-islamistycznych muzułmanów przeciwstawi się i wypleni radykalnych ideologów islamistycznych. Inaczej możemy stracić zarówno Izrael, jak i islam od jednego ciosu islamistycznego topora. Zarówno  ratowanie Palestyńczyków i Izraelczyków, pochwyconych w niewolę przez kaprysy Hamasu, jak ratowanie islamu przed islamistycznym Hamasem — to jest prawdziwie nasz dżihad, nie zaś nikogo innego i dlatego dżihad Izraela jest moim dżihadem.

Tłumaczenie Małgorzata Koraszewska
Artykuł ukazał się równolegle na portalu Racjonalista.pl: www.racjonalista.pl

*****

 

Qanta Ahmed – Profesor medycyny, zatrudniona w State University of New York (Stony Brook). Autorka słynnej książki 'In the Land of Invisible Women’ (Sourcebooks 2008), przez kilka lat pracowała w Arabii Saudyjskiej, od 2009 roku prowadzi swój blog przy Huffington Post gdzie zajmuje się głównie politycznym islamem, Bliskim Wschodem i terroryzmem. Jest i pierwszym lekarzem, i pierwszą muzułmanką, która została zaproszona do programu Fundacji Templetona dla dziennikarzy. Badania mają na celu wzbudzenie publicznej dyskusji dotyczącej relacji między nauką i religią. Pochodzi z Pakistanu

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign