Czy lewica jest sprzymierzona z islamistami?

Najat AlSaied

Od rozpoczęcia kampanii prezydenckiej i aż do Conservative Political Action Conference (CPAC) 24 lutego 2017 r. prezydent Donald Trump powtarzał to samo: że Stany Zjednoczone są w stanie wojny z radykalnym islamem, głównie reprezentowanym przez Państwo Islamskie Iraku i Syrii (ISIS).

Niemniej lewicowe media i inni liberałowie amerykańscy upierali się przy przedstawianiu jego stanowiska jako walki przeciwko islamowi i muzułmanom. W rzeczywistości większość umiarkowanych muzułmanów nie czuje się obrażona zwrotem „radykalny islam”, ponieważ niezmiernie przygnębia ich fakt, że radykałowie zarekwirowali ich religię i przekształcili ją z religii pokoju w bardziej radykalną wersję. Niestety, lewica zamiast nagłośnić i wesprzeć tych umiarkowanych muzułmanów, stworzyła rodzaj lewicowo-islamistycznego sojuszu.

Abdel Rahman al-Rashed, publicysta saudyjski piszący w panarabskiej gazecie „Al Sharq al Awsat”, napisał w 2004 r.:

„Jest niewątpliwym faktem, że nie wszyscy muzułmanie są terrorystami, ale jest równie pewne i wyjątkowo bolesne, że niemal wszyscy terroryści są muzułmanami… Większość tych, którzy byli zamachowcami-samobójcami w autobusach, innych pojazdach, w szkołach i innych miejscach na całym świecie, byli muzułmanami”.

Podczas gdy ani jeden głos wśród liberalnych feministek nie odezwał się przeciwko nieludzkim czynom dokonanym na muzułmankach przez radykalnych islamistów, zwolenniczka Hamasu Linda Sarsour, współorganizowała Marsz Kobiet w Waszyngtonie.

Ta wypowiedź znanego publicysty i byłego dyrektora generalnego stacji telewizyjnej Al Arabija pokazuje, jak umiarkowani muzułmanie są krytyczni wobec własnej kultury i jak smuci ich fakt, że ich religię porwali radykałowie. Jednak te apele trafiają na lewicy w próżnię; zamiast tego popiera ona i promuje sprawę radykalnych islamistów.

W 2009 r., kiedy miliony Irańczyków wyszło na ulice i protestowało przeciwko radykalnemu, teokratycznemu reżimowi podczas Zielonej Rewolucji, prezydent USA, Barack Obama, zignorował ten historyczny moment i nadal wyciągał rękę do władców Iranu, którzy są uznani przez rząd USA za sponsorów terroryzmu. Jego ugłaskująca postawa była wyraźnym sygnałem, że USA tak bardzo chcą porozumienia z Iranem w sprawach nuklearnych przez zaprzyjaźnienie się z reżimem irańskim, że są gotowi tolerować brutalne represje mułłów wobec własnego społeczeństwa i ich hegemoniczną politykę w całym regionie.

W 2011 r. widzieliśmy poparcie administracji Obamy dla Bractwa Muzułmańskiego w Egipcie w formie miliardów dolarów, które zapewniły mu zwycięstwo, oraz ignorowanie konsekwencji ich rządów dla umiarkowanych muzułmanów, koptyjskich chrześcijan i grup świeckich. Wiele umiarkowanych muzułmanek w Egipcie daremnie błagało administrację Obamy o wsparcie przeciwko tyranii i mizoginii Bractwa Muzułmańskiego.

Gameela Ismail, egipska działaczka polityczna, prosiła w 2013 r. Johna Kerry’ego, by przestał popierać Bractwo Muzułmańskie:
„Nie prosimy was, byście coś dla nas zrobili. Po prostu przestańcie robić cokolwiek w naszym kraju i przestańcie popierać tyranię i faszyzm, i zostawcie nas, byśmy mogli dokończyć naszej rewolucji i osiągnąć nasze marzenia. Nie przestaniemy marzyć z powodu waszego mizernego postrzegania nas i naszej przyszłości”.

Kerry odpowiedział: „Stany Zjednoczone nie zajęły stanowiska po żadnej stronie, ale musiały utrzymywać stosunki z legalnie wybranym rządem”. Następnie Kerry ogłosił, że Stany Zjednoczone dadzą rządowi Bractwa Muzułmańskiego dalsze 250 milionów dolarów.

Jak na ironię po inauguracji Trumpa, widzieliśmy Johna Kerry’ego protestującego przeciwko prezydentowi Trumpowi jako część Marszu Kobiet w Waszyngtonie. Zastanawiam się tylko, gdzie były te feministki i John Kerry, kiedy miliony kobiet egipskich potrzebowały ich poparcia przeciwko Bractwu Muzułmańskiemu i prosiły Amerykę o pomoc. Gdzie były, kiedy tysiące kobiet syryjskich i irackich dostało się do niewoli i było gwałconych przez radykalnych bojówkarzy ISIS? Wydaje się, że te liberalne kobiety nie widzą godności życia ludzkiego poza własną macicą. Aborcja i środki antykoncepcyjne są ich najwyższą troską.

Podczas gdy ani jeden głos wśród tych liberalnych feministek nie odezwał się przeciwko nieludzkim czynom dokonanym na kobietach muzułmańskich przez radykalnych islamistów, zwolenniczka Hamasu i Bractwa Muzułmańskiego, Linda Sarsour, współorganizowała Marsz Kobiet w Waszyngtonie przeciwko Trumpowi. Co gorsza, te liberalne feministki chcą, by Sarsour reprezentowała wszystkie kobiety muzułmańskie, podczas gdy w rzeczywistości nie mówi ona w niczyim imieniu poza własnym i tych, którzy ją finansują.

Wywiad Sarsour dla Rachel Maddow w MSNBC był pełen fałszywych informacji, niemniej nadal oklaskują ją znani liberalni lewicowcy. Powiedziała, że w Stanach Zjednoczonych dokonuje się egzekucji dzieci muzułmańskich [kłamstwo], że muzułmanom zabrania się praktykowania ich wiary [kłamstwo] i że istniej opozycja przeciwko budowaniu meczetów [kłamstwo: w USA jest ponad 2100 meczetów]. Przyznała także, że chce, by prawo szariatu było stosowane w Stanach Zjednoczonych i jest urażona faktem, że 22 stany sprzeciwiają się temu. Prezenterka, Rachel Maddow, nie kwestionowała tych wszystkich kłamstw i fałszywych oskarżeń. W istocie, zgodziła się z Sarsour, kiedy powiedziała; „To, co dzieje się w kraju wokół kwestii bigoterii jest straszne”. Pokazuje to, że nie jest tolerancyjną prezenterką o otwartym umyśle, ale jest zawodowym kłamcą, a to jest o lata świetlne odległe od zrównoważonych mediów, które prezentują prawdę.

Nie jest to jedyny przykład hipokryzji liberałów. Ich użycie „karty muzułmańskiej” zaszło tak daleko, że była sekretarz stanu, Madeleine Albright, powiedziała, że jest gotowa „zarejestrować się jako muzułmanka” w solidarności z muzułmanami przeciwko planom prezydenta Trumpa, by podjąć działania dotyczące kontroli imigrantów muzułmańskich do USA. Zastanawiamy się, gdzie było sumiennie współczującej pani Albright, kiedy w 1996 r. zapytano ją o śmierć 576 tysięcy dzieci irackich z powodu brutalnych sankcji narzuconych na Irak podczas administracji Clintona w latach 1990. Odpowiedziała bezdusznie: „tę cenę warto było zapłacić”. Teraz jednak ma złamane serce z powodu restrykcji nałożonych na imigrantów z siedmiu państw o muzułmańskiej większości.

Właściwie nie było niczego nowego w trzymiesięcznym zablokowaniu ludzi z paszportami z siedmiu państw o muzułmańskiej większości. Donald Trump napisał na swojej stronie Facebooka:
„Moja polityka jest podobna do tego, co zrobił prezydent Obama w 2011 r., kiedy zakazał na sześć miesięcy wydawania wiz uchodźcom z Iraku. Siedem krajów wymienionych w rozporządzeniu prezydenckim to te same kraje zidentyfikowane uprzednio przez administrację Obamy jako źródła terroru. Wyjaśniając: to nie jest zakaz wobec muzułmanów, jak to fałszywie donosiły media”.

Fakt, że liberałowie próbują podważyć każde działanie Trumpa nieustannymi kłamstwami, czyni, że bardzo trudno im wierzyć.

Jest żałosne, że liberałowie nie tylko są przeciwko prezydentowi Trumpowi w jego walce z radykalnymi islamistami, ale także popierają tych ekstremistów kosztem uciskanych muzułmanów umiarkowanych. Stowarzyszenie się liberalnych lewicowców z radykalnymi islamistami i hipokratyczne i eksploatacyjne odgrywanie „karty muzułmańskiej” nie spowoduje, że muzułmanie poprą liberałów. Wręcz przeciwnie, zachęci więcej umiarkowanym muzułmanów do stowarzyszenia się z konserwatystami. Niechaj więc liberałowie mają radykałów jako swoich lokajów.

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

Źródło tekstu polskiego: http://www.listyznaszegosadu.pl/

Tytuł oryginalny: „Czy twardogłowa lewica jest sprzymierzona z radykalnymi islamistami”

image003
Najat AlSaied

Pochodząca z Arabii Saudyjskiej badaczka zajmująca się studiami nad mediami na University of Westminster w Londynie, autorka książki “Screens of Influence: Arab Satellite Television & Social Development”. Wykłada również na Zayed University w College of Communication and Media Sciences.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign