Czy francuscy muzułmanie będą mogli modlić się na ulicach?

Po burkach czas na blokowanie ulic przez modlących się muzułmanów. Prezydent Francji Nicolas Sarkozy chce rozprawić się i z tym przejawem obecności islamu w przestrzeni publicznej laickiej Francji.
city-university-students-at-prayer
Sarkozy, sam będąc potomkiem węgierskich imigrantów, ostro bierze się za zachowania imigranckie stojące w sprzeczność z laickim charakterem państwa. Prezydent stwierdził, że blokowanie ulic przez modlących się muzułmanów narusza świecką tradycję Francji.

Wcześniej ten temat podniosła córka lidera skrajnej prawicy Marine Le Pen, czym wywołała oburzenie lewicy i oskarżenia o podżeganie do rasizmu. Sarkozy, który wcześniej poparł zakaz noszenia burki, przeprowadził akcję wydalania Romów, może znowu spotkać się z oskarżeniami o umizgiwanie się o głosy skrajnej prawicy.

Zdaniem jego współpracowników Sarkozy zgadza się z Le Pen, że ulica nie może być „przedłużeniem meczetu”. „Ludzie przesadnie reagowali na komentarze Marine Le Pen” – uważa jeden z prezydenckich doradców. „Ona ma rację, to zjawisko jest nieakceptowalne”. W walce o głosy prawicy może dojść do kolejnego zakazu, tym razem odprawiania modlitw na ulicy.

Niektórzy doradcy Sarkozy’ego uważają też, że w najbliższych wyborach prezydent powinien dogadać się z panią Le Pen podobnie jak premier Włoch Silvio Berlusconi podzielił się władzą z antyimigrancką Ligą Północną. Inni wzywają do odnowienia „debaty o narodowej tożsamości”, która upadła w tym roku, po tym jak stała się jedynie forum potępiania imigrantów. (db)

Tłum. JW

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign