Cicha islamofobia muzułmanów

Dalal Bizri

*****

Również na Bliskim Wschodzie muzułmanie obawiają się islamu, który stanowi tam jedyny dopuszczalny punkt odniesienia. ISIS, próbujące wprowadzić powszechne prawo szariatu, sprawia, że także oni drżą o własne życie.

W 2004 r. zamordowano Theo van Gogha, reżysera filmu „Poddanie”, który został uznany za „obrazoburcę islamu”. Zamachowiec zadając ofierze liczne ciosy nożem krzyczał: „ Jesteś islamofobem! Jesteś islamofobem!”.

To nie żart, lecz rzeczywistość, która przypomina setki, jeśli nie tysiące, innych przypadków zbrodni, popełnianych przez islamistów – dawniej Al-Kaidę, dziś ISIS – na żydach, artystach, dziennikarzach i wielu innych.

Nawet dziś, po zamachu na redakcję „Charlie Hebdo”, z państw arabskich dochodzą zaskakujące oskarżenia o islamofobię. Oskarżenia te, podobnie jak po ataku na World Trade Center z 11 września 2001 r., odbijają się w świecie szerokim echem. Wynikałoby z tego, że islamofobia jest naturalną konsekwencją wszystkich indywidualnych i masowych zbrodni popełnionych w imię „obrony islamu”.

islamofobiaCi, którzy na Zachodzie podnoszą głos przeciwko islamofobii zapominają, że jej źródłem jest sam świat muzułmański na Wschodzie. Islamofobia jest tam wszechobecna. Państwo Islamskie sprawiło, że ożyła, i sieje obecnie terror promując ideę rządów w imię szariatu.

Przyjrzyjmy się bliżej sytuacji na Bliskim Wschodzie, który odpowiedzialny jest za narodziny tego religijnego dyskursu. Co możemy zobaczyć? Otóż islam w tym regionie stanowi jedyne dziedzictwo. Nie mamy żadnego innego. Żadnej kultury, sakralności, idei, żadnej ideologii, która mogłaby się z nim równać. I nagle zaczynamy obawiać się o islam. Ta obawa spaja nasze społeczeństwa od trzydziestu lat, stanowi fundament władzy, innymi słowy jest pretekstem do legitymizacji wszystkich reżimów: islamskich, islamistycznych, a nawet świeckich lub pseudo-świeckich.

Dopełnieniem obawy o islam jest strach przed islamem. Wszystkie idee są zwalczane, nie dopuszcza się żadnej intelektualnej czy historycznej krytyki, nawet zwykłe blogi oskarżane są o atak na islam.

Zostawmy na boku przypadki wielkich intelektualistów, którzy przestrzegali (lub nie) ograniczeń, nakładanych na swobodę myślenia. Pomińmy ludzi, którzy na portalach społecznościowych ośmielili się powiedzieć, co myślą o islamie. Doskonale wiemy, co ich spotkało: wielu z nich w całym świecie arabskim trafiło do więzienia. Stanowią oni zaledwie czubek góry lodowej. Zastanówmy się raczej nad wszystkim, co padło ofiarą autocenzury lub zostało zniszczone w zarodku. Strach przed islamem to strach przed śmiercią, przed ostracyzmem, przez więzieniem, przed biczowaniem, przed morderstwami… wszystko z powodu zwykłej opinii wyrażonej na jego temat.

To tyle, jeśli chodzi o „klasyczny strach”, jak pozwolę sobie go nazwać. To strach rutynowy, strach, który do tego stopnia włączyliśmy w naszej życie, że przestaliśmy być jego świadomi. Strach ten w większym stopniu niż władze podtrzymują same społeczeństwa. Oto, do czego doprowadziła lokalna islamofobia w świecie arabskim.

Jest jednak jeszcze innych strach, ten, który zasiało Państwo Islamskie wraz ze swoimi zwolennikami. Pomówmy o nim uczciwie! ISIS szerzy strach wśród nas, Arabów, w dużo większym stopniu niż pomiędzy ludźmi Zachodu. Dorzuca więc kolejną cegiełkę do naszej islamofobii. Reżim wprowadzony przez ISIS nie jest ani obywatelski, ani republikański, ani demokratyczny. To reżim religijny. Nie powołuje się on jednak ani na chrześcijaństwo, ani na judaizm, ani na buddyzm. Powołuje się na islam. To kolejny z powodów, dla których my, osoby wywodzące się z Bliskiego Wschodu, odczuwamy islamofobię. Jest to strach intymny, bliski, strach, który wymaga ogromnej odwagi, by go przezwyciężyć. Nie odróżnia on sunnitów od szyitów, nie rozróżnia regionów, nie ma dla niego znaczenia, czy obecny jest w Iranie, gdzie islamizm jest już umocniony, czy w Turcji, gdzie rośnie w siłę.

Bazując na tym strachu oficjalne, kontrolowane przez państwa organizacje muzułmańskie robią wszystko, czego się od nich zażąda, zawłaszczając głos wszystkich muzułmanów. Twierdzą one, że karykatury publikowane w „Charlie Hebdo” „krzywdzą wszystkich muzułmanów”, tak jakby wszyscy muzułmanie mieli prawo swobodnego wypowiedzenia się – bez strachu, bez gróźb, bez lęku przed więzieniem czy publicznym biczowaniem. Tak jakby wszyscy nie byli ofiarami obaw o islam i strachu przed islamem – strachu, który islamiści eksportują na Zachód.

———————————————————————–

*Artykuł ukazał się w specjalnym wydaniu magazynu „Courrier International” zatytułowanym „Islam en débat” (Debata na temat islamu).

Autorka, Dalal Bizri, jest libańską badaczką i pisarką, specjalizującą się w dziedzinie ruchów islamskich i tematyce związanej z rolą kobiet w społeczeństwie. Wydała książkę pt. „Women, Revolution, Politics and Power” (Kobiety, rewolucja, polityka i władza).

Bohun, na podst. http://www.courrierinternational.com/article/2015/02/16/l-islam-en-debat

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign