Wiadomość

Boko Haram to jest islam

Kilku autorów pakistańskich krytykowało ostatnio muzułmańskich “apologetów” za nieumiejętność zrozumienia związków między islamskim szariatem a wydarzeniami takimi, jak porwanie ponad 200 nastoletnich dziewczynek ze szkoły w Nigerii przez grupę dżihadystyczną Boko Haram lub jak atak talibów w 2012 r. na symbol młodzieży liberalnej Malalę Yousafzai i uzasadnienie tego czynu oparte na szariacie.

2

W artykule zatytułowanym “Mini Boko Haram istnieje i rozkwita w każdym społeczeństwie muzułmańskim” publicysta Murtaza Haider ostrzegł, że takie sytuacje są nieodłączne od społeczeństw muzułmańskich i można to zobaczyć po sposobie wychowywania dziewczynek. Artykuł opublikowała liberalna gazeta pakistańska „Dawn”.

W innym artykule, zatytułowanym “Bezwstydna apologetyka”, dziennikarz Kunwar Khuldune Shahid krytykował muzułmańskich apologetów oraz zachodnich lewicowców za nazywanie głosów liberalnych „islamofobią”. W artykule opublikowanym w wychodzącym w Lahore liberalnym tygodniku „The Friday Times” Shahid pisze także: „Ludzie mówiący, że islamiści kierują się ‘błędnym’ islamem, posługują się tą samą logiką, jakiej używają islamiści, kiedy mówią, że liberalni muzułmanie ‘niewłaściwie rozumieją’ islam. Zabawa w ‘prawdę i fałsz’ podczas gdy tysiące ludzi jest nadal pod lufami karabinów islamistów, jest bardzo niebezpieczną grą”.

Poniżej podajemy fragment artykułów Murtazy Haidera i Kunwara Khuldune Shahida:

Murtaza Haider: „Boko Haram jest w każdej islamskiej dzielnicy”

Znamy ich jako Al-Kaidę, Boko Haram i Taliban. Ich nazwy mogą się różnić, ale ich mizoginistyczna ideologia jest taka sama. Ci tak zwani islamiści od stuleci propagują dyskryminację kobiet. Teraz porwali młode kobiety i grożą, że je zabiją. Pozwolenie tym wojownikom na dalsze kroczenie tą obłędną drogą zniszczy jakąkolwiek życzliwość, jaka jeszcze pozostała wobec muzułmanów.

W zeszłym miesiącu działająca w Nigerii grupa islamistów Boko Haram (Jama’atu Ahlis Sunna Lidda’awati wal-Jihad), napadła na szkołę w Chibok, małym mieście w północnowschodnim stanie Borno i porwała ponad 200 nastoletnich dziewczynek. Niedawno ogłoszone przez Boko Haram wideo pokazuje porwane dziewczynki chrześcijańskie ubrane w abaje. Abubakar Szekau, przywódca Boko Haram, twierdzi, że dziewczynki, będąc w niewoli, przyjęły islam.

Boko Haram przeniósł przymusowe nawracanie na nowy poziom: porwali młode kobiety, trzymali je jako zakładniczki, grozili im zabiciem i zaoferowali nawrócenie się i przymusowe małżeństwo z wojownikami Boko Haram jako jedyne wyjście. Społeczeństwa muzułmańskie na całym świecie są osławione ze złego traktowania kobiet, szczególnie dziewczynek. W wielu krajach muzułmańskich wskaźniki fizycznego i społecznego dobrostanu są znacznie gorsze dla dziewczynek niż dla chłopców.

Mimo rażącej dyskryminacji apologeci muzułmańscy twierdzą, że nie ma to nic wspólnego z islamem ani muzułmanami. Pospiesznie obwiniają „wrogów islamu” o propagandowe kłamstwa o muzułmanach. Szukanie kozłów ofiarnych nie służy jednak żadnemu celowi. Boko Haram i im podobni szkodzą wszystkim muzułmanom, ale jeszcze bardziej młodym kobietom. Muzułmanie muszą sprzeciwić się tym, którzy krzywdzą kobiety w imię islamu. Boko Haram mogą wydawać się jakimś odległym plemieniem afrykańskim, które porywa dziewczęta, grozi im zabiciem i wydaje je za mąż wbrew ich woli. Odrobina introspekcji pokazuje, że te same tendencje są żywe i zasadnicze we wszystkich społeczeństwach muzułmańskich.

Muzułmańscy ojcowie na Zachodzie porywają swoje córki i przewożą je z powrotem do kraju, żeby nie pozwolić im na zamążpójście z miłości. W imię honoru muzułmańscy ojcowie i bracia zabijają swoje córki i siostry, które wyszły za mąż wbrew woli rodziny. W niemal każdej dzielnicy w społeczeństwach muzułmańskich znajdziemy kobiety, które zostały przymusowo wydane za mąż za mężczyzn wybranych przez ich rodziców. Mini Boko Haram istnieje i rozkwita w każdej dzielnicy w społeczeństwach muzułmańskich.

W niektórych społeczeństwach muzułmańskich sytuacja pogorszyła się do tego stopnia, że młode muzułmanki muszą opuszczać swoją ojczyznę i znajdować schronienie gdzie indziej. Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, dlaczego najbardziej znana młoda kobieta Pakistanu, Malala Yousafzai, nie jest bezpieczna w Pakistanie, ale jest bezpieczna w Birmingham? Przymusowa emigracja Malali i wielu innych młodych kobiet podobnych do niej daje młodym kobietom muzułmańskim wyraźną informację: podporządkuj się, a możesz żyć życiem niewolnicy; wyraź sprzeciw, a zostaniesz skazana na śmierć lub wygnanie.

Podczas gdy Brytyjczycy interweniowali, żeby uratować Malalę, miliony jej podobnych potrzebują ratunku. Szybkie spojrzenie na statystyki rozwoju w społeczeństwach muzułmańskich ujawniają jawną dyskryminację dziewczynek, które są gorzej wykształcone i mają przed sobą znacznie mniej opcji rozwoju i samorealizacji. Przy tej skali dyskryminacji kobiet muzułmańskich można się czuć przytłoczonym i nie wiedzieć, gdzie zacząć. Może kusić obwinianie rządu i wymagania, by ustawodawcy uchwalili jeszcze więcej praw chroniących dobro młodych kobiet. Choć może to pomóc, nie tu naprawdę potrzebne są zmiany. Zamiast tego zmiana musi zacząć się w domu.

Alys Faiz, działaczka społeczna, wie, co jest sednem tej kwestii. Dorastała w Anglii, ale żyła w Pakistanie po wyjściu za mąż za Faiza Ahmeda Faiza, jednego z najbardziej cenionych poetów w języku urdu. Zapytała mnie: „Dlaczego w domach muzułmańskich przy stole obiadowym Pakistańczycy najpierw serwują danie ojcu? Dlaczego córki dostają danie po synach i dlaczego matki jedzą na samym końcu?” Wyraźnie widziała to, na co reszta Pakistanu jest ślepa. Kobiety są poddane zinstytucjonalizowanej dyskryminacji w domu z powodu hierarchii, która uprzywilejowuje mężczyzn ponad kobietami. Nic dziwnego, że dziewczynka w Pakistanie i innych społeczeństwach muzułmańskich ma kłopoty z otrzymaniem jedzenia.

Dyskryminacja i zaniedbanie dziewczynek w społeczeństwach muzułmańskich nie może trwać. Poszukiwanie kozłów ofiarnych nie jest żadną opcją, ani nie powinno być tolerowane. W imię naszych córek powinniśmy zabezpieczyć ekonomiczny, emocjonalny, fizyczny i społeczny dobrostan kobiet. Możemy zacząć dziś wieczorem przy stole obiadowym od obsłużenia kobiet, starych i młodych, jako pierwszych[1].

Kunwar Khuldune Shahid: „Bezwstydna apologetyka”

Grupa islamistyczna Boko Haram trzyma obecnie ponad 200 dziewczynek w niewoli w Nigerii. Nie porwanych lub uprowadzonych, ale wziętych do niewoli – te pierwsze określenia sugerowałyby, że zostaną oddane całe i zdrowe, jeśli spełnione zostaną żądania porywaczy. Już pojawiły się doniesienia o wielu gwałtach, a w tym tygodniu przywódca Boko Haram, Abubakar Szekau, ujawnił, że uważa te dziewczynki w wieku szkolnym za swoje niewolnice, które „sprzeda” w małżeństwo. Uzasadnia swoje plany w niedawno opublikowanym wideo, mówiąc: „Chcę zapewnić moich muzułmańskich braci, że Allah mówi, iż niewolnicy są dozwoleni w Islamie”. A oto własne słowa Szekaua: „Wydam za mąż kobietę w wieku 12 lat. Wydam za mąż dziewczynkę w wieku dziewięciu lat”.

Jakie więc przestępstwa popełniły te uczennice, które doprowadziły do tego, iż wzięto je do niewoli i że traktowane są jak łup wojenny? Państwowe Gimnazjum dla Dziewcząt w Chibok, z którego internatu te dziewczynki zostały uprowadzone, dostarcza „zachodniej edukacji”. Nazwa zaś Boko Haram, która w języku hausa znaczy „zachodnia edukacja jest grzechem”, daje nam wszechstronną odpowiedź. Boko Haram wierzy, że zachodnia edukacja jest haram [zabroniona], tym bardziej dla dziewczynek, które – według ich ideologii – nie powinny mieć prawa robienia zbyt dużo bez męskich opiekunów. Ataki na szkoły dla dziewcząt są wysoko na liście priorytetów przy zaprowadzaniu szariatu, w próbie niedopuszczenia, by te dziewczynki „uległy wpływom Zachodu”. W Pakistanie wybryki Boko Haram powinny rozdzwonić bardzo znajome dzwony alarmowe.

Po ataku Tehreek-e-Taliban Pakistan (TTP) na Malalę Yousafzai w październiku 2012 r. edukacja dziewczynek znalazła się w świetle reflektorów. Ale od razu pojawiła się apologetyka, która wypłynęła znowu przy tym najnowszym przejawie bestialstwa Boko Haram. Kraje muzułmańskie podpalają same siebie w proteście przeciwko jakimś karykaturom albo wideo, ale brak jakichkolwiek protestów przeciwko najbardziej monstrualnym czynom. To właśnie wyraźnie pokazuje nasze priorytety. Większość wysiłków postępowych muzułmanów – tak jak w wypadku większości manewrów islamistycznych – poświęcona była wypichceniu apologetyki dla ich religii i twierdzeń o tym, jak rażąco źle Boko Haram interpretuje pisma święte. Tymczasem faktem jest, że to, czy czyny Boko Haram są zgodne z islamem lub czy twierdzenie Abubakara Szekau, że Allah pozwala na niewolnictwo, jest czy nie jest wiarygodne, jest całkowicie bez znaczenia.

Ówczesny rzecznik TTP Ehsanullah Ehsan opublikował 16 października 2012 r., w tydzień po ataku na Malalę [Yousafzai], siedmiostronicowy list otwarty wszechstronnie uzasadniając ten atak na podstawie szariatu, pism świętych i precedensów islamskich. Treść tego listu, który powtórzył tezy, jakie TTP przedstawiało w niezliczonych komunikatach prasowych, powtarza się u Abubakara Szekau i Boko Haram. Fakt, że dwie organizacje terrorystyczne na dwóch różnych kontynentach identycznie „źle zinterpretowały” teksty islamskie – odzwierciedla tradycję półtora tysiąclecia takiej samej interpretacji – by siać zniszczenie w swoich regionach. Oznacza to, że podkreślanie „złej interpretacji” nie jest równie ważne, jak podkreślanie faktu, że ten święty tekst może być interpretowany z tak niszczycielskim skutkiem. Apologetyka może ci zdobyć religijne (a może i uniwersyteckie) punkty, podczas gdy to drugie pozwala przedstawić zagrożenia bezpieczeństwa, które ogarnęły dziś różne części świata i które są najbardziej widocznie w naszym zakątku świata.

Stwierdzanie oczywistego faktu, że TTP i Boko Haram są motywowani swoją religią – jak to sami nieustannie oświadczają – jest jednogłośnie okrzyczane jako “islamofobia” zarówno przez postępowych muzułmanów, jak przez przeważającą część liberalnej lewicy na Zachodzie. Miałoby pełen sens chronienie własnej ideologii, gdyby takie chronienie poprzedzałoby przyznanie, że istotnie prowadzi ona do terroryzmu i jej obrona była obroną przed takim wypaczeniem. Niestety jednak, nacisk kładzie się na to, jak ta ideologia nie powinna prowadzić do przemocy lub (co jest już kompletnie dziwaczne) zapewnianie, że wcale tego nie robi. Poprawność polityczna nadal przebija skuteczną strategię antyterrorystyczną, żeby przypadkiem nie zostać okrzyczanym „kulturowo niewrażliwym islamofobem”.

Wszystkie doniesienia zachodnie naświetlające terroryzm islamistów przepełnione są zastrzeżeniami, które podkreślają, że istnieją różne wersje islamu. Choć debata o różnych interpretacjach każdej ideologii jest koniecznością akademicką, jakie jest bezpośrednie znaczenie tych zastrzeżeń dla doniesienia o czynie terrorystów i ich własnym uzasadnieniu tego czynu? Dlaczego w mediach głównego nurtu widzimy niechęć do używania określenia „wzięte do niewoli” od chwili, w której Abubakar Szekau oznajmił, że jego religia sankcjonuje niewolnictwo? Jeśli chodzi o ochronę wrażliwości świata muzułmańskiego – 22,74 procenta populacji globalnej – to dlaczego podczas zimnej wojny zachodnie media głównego nurtu nie troszczyły się o wrażliwość komunistów – niemal identycznego procentu populacji globalnej?

Jest ironią, że wszystkie starania postępowych muzułmanów są poświęcone ochronie swojej ideologii przed krytyką, kiedy w rzeczywistości ta krytyka doprowadziłaby do niezbędnych reform, które w ostatecznym rachunku mają w swoich wielce okrzyczanych programach. Przez twierdzenia, że ta krytyka jest nieusprawiedliwiona i przez odmowę przyznania oczywistego wpływu religii na ekstremizm religijny, zaprzeczają oni swoim etykietom „ludzi postępowych” i „reformatorów”. Choć nie można zaprzeczyć, że irracjonalna fobia wobec muzułmanów istnieje na całym świecie – można dodać: znacznie mniejsza niż irracjonalna fobia wobec ludzi należących do wszystkich innych religii w świecie muzułmańskim – termin „islamofobia”, używany nie do obrony ludzi, ale ideologii przed krytyką – a więc i przed reformami – raz jeszcze staje się błędną nazwą, dającą skutek odwrotny od zamierzonego.

Mówienie, że islamiści kierują się „błędnym” islamem, posługuje się tą samą logiką, jakiej używają islamiści, kiedy mówią, że postępowcy kierują się „niewłaściwym” islamem. Zabawa w „prawdę i fałsz”, podczas gdy tysiące ludzi jest nadal pod lufami karabinów islamistów, jest bardzo niebezpieczną grą. Każdy, kto twierdzi, że narastający z powodu islamizmu terroryzm musi być zwalczany i potępiony, powinien skupić się na zapewnieniu, że to potępienie będzie odbywać się bez żadnych ograniczeń. Rozważanie, czy ideologia islamistyczna jest, czy nie jest rażąco złą interpretacją „prawdziwego” islamu jest równoznaczne ze zbędną apologetyką i to bezpośrednio po ataku islamistycznym[2].

Przypisy:
[1] Dawn.com (Pakistan), 14 maja 2014.
[2] Thefridaytimes.com (Pakistan), 9 maja 2014.

MEMRI, Specjalny komunikat Nr 5746, 16 maja 2014
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Tekst zamieszczony na blogu Listy z naszego sadu 
Tytuł – red. Euroislamu

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign