Bliższa im ropa,niż nasza krew

Dr Rachel Ehrenfeld

Dwunastego grudnia 2011 roku w Rijadzie miało miejsce spotkanie irańskiego ministra wywiadu HaydaraMosleshiego z następcą tronu Arabii Saudyjskiej, księciem Najifem.Dwa dni później, na spotkaniu OPEC w Wiedniu Irańczycy ujawnili, że Saudyjczycy postanowili „nie zastępować irańskiej ropy, jeśli Iran stanie w obliczu jakichkolwiek sankcji”.

Przychylne nastawienie wobec rzekomo największego wroga – radykalnego szyickiego reżimu w Iranie i jednocześnie nielojalność wobec Stanów Zjednoczonych, samozwańczego sojusznika, to długofalowa strategia Saudyjczyków. Poparcie radykalnych islamskich reżimów i grup pomogło Saudom w utrzymaniu władzy.

„Arabia Saudyjska jest decydującym centrum wsparcia finansowego dla Al-Kaidy, Talibów, Laszkar-e-Taiba (LeT) i innych grup terrorystycznych w tym Hamasu”, czytamy w depeszy z 30 grudnia 2009 Sekretarz Stanu USA Hillary Clinton. To jedna z depesz opublikowanych przez Wikileaks pod koniec listopada 2010.

Kolejna opublikowana depesza, wysłana z ambasady amerykańskiej w Rijadzie w lutym 2010 stwierdzała, że saudyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych „pozostaje niemal całkowicie zależne od CIA w zapewnianiu wsparcia analitycznego i wskazówek dla swych działań antyterrorystycznych.”

Ujawnione depesze stwierdzają oczywiste fakty.Tym jaskrawiej kontrastują z bardziej optymistyczną historią o saudyjskich wysiłkach antyterrorystycznych podawaną opinii publicznej przez kolejne amerykańskie rządy.

Arabia Saudyjska jako sojusznik w walce przeciw finansowaniu terrorystów

Przez dziesięciolecia urzędnicy amerykańscy publicznie obsypywali pochwałami saudyjskie wysiłki antyterrorystyczne, podczas gdy Saudyjczycy nadal finansowali terroryzm.

W wywiadzie z 2003 roku, ówczesnysekretarz stanu Colin Powell powiedział, że rząd amerykański wyraził swoje uznanie dla rządu saudyjskiego za działania wspierające globalną wojnę z terroryzmem.  W 2005 Condoleezza Rice w czasie posiedzenia zatwierdzającego ją na stanowisko sekretarza stanu zauważyła, że wcześniej Stany Zjednoczone „nie rozumiały w istocie zbyt dobrze struktury finansowania terroryzmu. Nie rozumieliśmy roli organizacji pozarządowych, które na pozór miały szczytne cele, lecz w istocie wprowadzały w życie lub finansowały działania terrorystyczne. Nikt inny nie rozumiał tego w świecie muzułmańskim tak dobrze jak Saudyjczycy. Według mnie poczyniliśmy wielkie postępy uświadamiając to sobie.”

W 2007 prezydent Stanow Zjednoczonych George Bush poświadczył saudyjską współpracę „w trudach boju z międzynarodowym terroryzmem” . Rząd Obamy poszedł jego śladem. W lipcu 2009 w czasie wizyty w Arabii Saudyjskiej sekretarz skarbu Stanow Zjednoczonych Timothy Geithner wychwalał saudyjski rząd za „poczynienie ważnych kroków w zwalczaniu finansowania grup terrorystycznych” i „powstrzymywanie i przeszkadzanie tym, którzy wspierają uciekający się do przemocy ekstremizm.”

Niektórzy jednak odważyli się mieć inne zdanie. We wrześniu 2007 podsekretarz skarbu Stanów Zjednoczonych ds Terroryzmu i Wywiadu Gospodarczego Stuart Levey powiedział w ABC News: „Jeśli mógłbym pstryknięciem palców odciąć fundusze z jednego kraju, była by to Arabia Saudyjska.”

Choć ujawniona depesza Clinton nie oskarżała bezpośrednio rządu saudyjskiego o wspieranie radykalnych grup muzułmańskich, zauważała ona, że „Rijad podjął jedynie ograniczone działania” by przerwać transfer pieniędzy do grup powiązanych z talibami i LeT, które przeprowadzały ataki w Afganistanie, Pakistanie i Indiach.

Amerykanie zwrócili uwagę na saudyjskie finansowanie terrorystów po atakach 9/11,kiedy ustalono, że 15 z 19 porywaczy samolotów było Saudyjczykami i że to właśnie Saudyjczycy zapewnili pokaźne wsparcie finansowe tym najgorszym w historii Ameryki atakom terrorystycznym.  Królestwo Arabii Saudyjskiej zostało przekonane do współpracy w niektórych akcjach antyterrorystycznych dopiero w 2003 roku. Wtedy też sformowano połączone siły operacyjne. Po atakach terrorystycznych w Al-Chubar (Khobar), które w maju 2004 Saudyjczycy przypisali miejscowej komórce Al-Kaidy, wprowadzono nowe ustawodawstwo i podjęto surowe wewnętrzne kroki przeciw finansowaniu terroryzmu.

Arabia Saudyjska oficjalnie uznała pranie brudnych pieniędzy i finansowanie terroryzmu za niezgodne z prawem i wprowadziła to prawo w 2003 roku w życie, aby zapobiec krajowemu terroryzmowi. Prawo to zabraniało również międzynarodowego transferu pieniędzy niektórym umiejscowionym tam organizacjom charytatywnym,  dopóki dodatkowe przepisy nie zagwarantowały, że przesyłane środki nie zostaną przekazane grupom terrorystycznym.  Zgodnie z nowymi przepisami bankowymi wszystkie transakcje powyżej 15.000 $  wymagały zezwolenia SaudiArabianMonetaryAgency (SAMA)  – centralnego banku królestwa. W dodatku nowe regulacje prawne wcieliły w życie kontrolę firm zajmujących się przekazywaniem gotówki. Władze saudyjskie, zgodnie ze strategią antyterrorystyczną skoordynowaną ze Stanami Zjednoczonymi, zgodziły się również publicznie potępić terroryzm.

Od 2005 roku saudyjski król, urzędnicy rządowi i główny saudyjski mufti publicznie potępiali przemoc i ekstremizm, propagowali międzynarodową współpracę w walce z terroryzmem i chwalili zalety umiarkowania.  Swoją kampanię przeciw terroryzmowi prowadzili jednak głównie po to, aby zmiażdżyć wewnętrzną opozycję.

W 2003 roku Saudyjczycy stworzyli Financial Intelligence Unit (FIU) (jednostka wywiadu finansowego ) , która mimo swej legendarnej nieprzejrzystej polityki została przyjęta do międzynarodowej Egmont Group (międzynarodowej nieformalnej grupy podobnych organizacji we współpracujących krajach).  Saudyjczycy uczestniczyli w pracach Financial Action Task Force (FATF, Grupa Specjalna ds. Przeciwdziałania Praniu Pieniędzy)  i byli wiodącym krajem w GCC (GulfCooperationCouncil- Rada Współpracy Państw Zatoki Perskiej). W skład tej rady wchodzi jeszcze Bahrajn, Katar, Kuwejt, Oman i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Jest ona członkiem MENAFATF (Middle East and NorthAfrica Financial Action Task Force – Grupa Specjalna dla Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej ds. Przeciwdziałania Praniu Pieniędzy), która współpracuje z FATF.

W 2007 roku Arabia Saudyjska została sygnatariuszem międzynarodowej Konwencji ONZ o zwalczaniu finansowania terroryzmu.  Mimo tego, raport Kongresu z września 2007 roku zajął się „saudyjską niedbałością w działaniach przeciw grupom terrorystycznym”. Natomiast w akcie wykonawczym zaleceń komisji ds. 9/11 Kongres Stanów Zjednoczonych sto dziesiątej kadencji zauważa, że „Arabia Saudyjska ma złą reputację w walce przeciwko terroryzmowi, zwłaszcza jeśli chodzi o jego finansowanie”.  Zgodnie ze State Department International Narcotics Control Strategy Report z 2009 roku, dotyczącego prania brudnych pieniędzy, Arabia Saudyjska „pozostaje znaczącym źródłem finansowania terroryzmu na światową skalę”.  W rzeczy samej, jak zauważyła Hillary Clinton w jednej z ujawnionych depesz, Al-Kaida, Hamas i inne grupy dżihadu wciąż „zbierają miliony dolarów rocznie w Arabii Saudyjskiej, często podczas pielgrzymek do Mekki i w trakcie Ramadanu”.

W kwietniu 2010 najwyższa rada duchownych saudyjskich wydała fatwę(islamskie orzeczenie religijne) ogłaszającą, że finansowanie terroryzmu jest naruszeniem prawa islamskiego. Generał David H. Petraeus, wtedy dowódca United States Central Command (Dwództwo Centralne USA, USCENTCOM) bez wahaniapochwalił ją za tą „odważną decyzję”.

Nowe saudyjskie przepisy  przeciw finansowaniu terroryzmu i o nadzorze finansowym wyglądały dobrze na papierze, ale ujawniona depesza Hillary Clinton zwracała uwagę, że „donatorzy z Arabii Saudyjskiej wciąż stanowią najistotniejsze źródło funduszy dla grup sunnickich terrorystów na całym świecie”.  W tej wiadomości wyrażona jest też opinia, że „obecnym wyzwaniem jest przekonanie urzędników saudyjskich, żeby finansowanie terroryzmu pochodzące z Arabii Saudyjskiej potraktowali, jako strategiczny priorytet.”   Choć nowe przepisy dotyczące przekazów pieniężnych wprowadzano w życie nie do końca konsekwentnie, to coraz więcej Saudyjczyków, w tym sponsorów terroryzmu, zaczęło używać hawali – systemu przekazywania pieniędzy przez anonimowych pośredników, który nie pozostawia śladów na papierze.

Raport General Accounting Office (GAO,odpowiednik polskiego NIK, od 2004 Government Accountability Office) z 2009, o działaniach Saudyjczyków dotyczących zaprzestania finansowania terroru, zauważa że saudyjscy donatorzy stanowią większość fundatorów radykalnych organizacji muzułmańskich. Znajduje się tam także informacja, ze saudyjskie instytucje finansowe prezentują ustawiczną niechęć wobec swobodnego dostępu do informacji rządami Zachodu.  Najwidoczniej, jeśli chodzi o saudyjską miarę międzynarodowych działań przeciw terrorystycznych,plus çachange, plus c’est la mêmechose. (to im bardziej rzeczy się zmieniają, tym bardziej pozostają takie same) W rzeczy samej, niewiele się zmieniło odkąd podsekretarz Levey oświadczył przed Kongresem w lipcu 2006 roku: „Jeśli chodzi o finansowanie terroryzmu…istnieje poważny rozziew między tym, co (Saudyjczycy) mówią,że zrobią, a tym, co robią.”

Jak wspomniano wcześniej, saudyjska rodzina królewska obawia się krajowych grup terrorystycznych, szczególnie pochodzących z Jemenu oddziałów Al-Kaidy z Półwyspu Arabskiego (AQAP).Członkowie AQAP to w większości Saudyjczycy, których celem jest obalenie rodziny królewskiej. Raport CongressionalResearch Service (CRS) z marca 2011 dotyczący Arabii Saudyjskiej opisuje szczegółowo postępy Królestwa w zwalczaniu krajowych komórek Al-Kaidy.  Potwierdza również konkluzje raportu GAO z 2009: „Urzędnicy saudyjscy i amerykańscy informują o postępach w przeciwdziałaniu terroryzmowi i finansowaniu go na obszarze Arabii Saudyjskiej”. Jednakże ten sam raport GAO zauważa, że nie podjęto prawie żadnych starań, aby zapobiec „finansowaniu terroryzmu i brutalnemu ekstremizmowi poza obszarem Arabii Saudyjskiej”. [podkreślenie dodane]  Niewiele się więc zmieniło od 2008 roku, kiedy podsekretarz Levey zeznawał przed Senate Finance Committee (Senacka Komisja Finansów), że Arabia Saudyjska podchodzi „poważnie do zwalczania Al-Kaidy w królestwie..[ale] poważne to podejście nie dotyczy już pieniędzy wypływających z królestwa.”

W 2010 Saudyjczycy zlikwidowali na terenie Królestwa 19 grup AQAP. Operacja ta obejmowała przejęcie 2.24 milionów riali saudyjskich (ponad 600 tys. USD)i uwięzienie 149 członków grup, w tym 25 z innych krajów arabskich, afrykańskich i południowo- azjatyckich.   Według Saudyjczyków aresztowania zapobiegły przynajmniej dziesięciu atakom AQAP na cele rządowe, wojskowe oraz urzędników.  W czerwcu 2010 roku, po ujawnieniu 60 osobowej grupy gromadzącej fundusze dla AQAP, Saudyjczycy ogłosili, ze zrewidują swoją strategię przeciwdziałania terroryzmowi.

Kierując się instynktem samozachowawczym wywiad saudyjski poinformował rząd amerykański, brytyjski  i niemiecki o planowanych na koniec 2010 atakach AQAP. Po wprowadzonym w październiku we Francji zakazie burek, Saudyjczycy ostrzegli Francuzów o możliwych atakach Al-Kaidy na ich kraj. W listopadzie Saudyjczycy zdobyli polityczne punkty i publiczne uznanie po ujawnieniu, że AQAP podłożyła materiały wybuchowe w samolocie transportowym lecącym z Europy do Stanów Zjednoczonych.

Jednakże ujawniona wiadomość Departamentu Stanów potwierdziła wnioski GAO z 2009 roku, że Saudyjczycy wykazują „postęp w przeciwdziałaniu terroryzmowi i finansowaniu go na obszarze Arabii Saudyjskiej, lecz zauważalne są i wyzwania, szczególnie w zapobieganiu domniemanemu finansowaniu terroryzmu i brutalnemu ekstremizmowi poza obszarem Arabii Saudyjskiej.”

Bezpośrednie poparcie Saudyjczyków dla terroryzmu

Islamizm i wahhabizm w agresywnej postaci w obecnej Arabii Saudyjskiej są glebą na której rośnie terroryzm antyzachodni i antyamerykański. R.JamesWoosley, były dyrektor CIA.

Saudyjskie starania, by doprowadzić do światowej dominacji wahhabizmu rozpoczęły się na dobre w 1962 roku wraz z ustanowieniem pierwszej międzynarodowej saudyjskiej organizacji charytatywnej, Światowej Ligi Muzułmańskiej (MWL).Pod wpływem przebywających na wygnaniu egipskich członków Bractwa Muzułmańskiego, ówczesny następca tronu książę Faisal bin Abdul Aziz przeznaczył rosnące dochody z ropy naftowej na sfinansowanie MWL. Ta z kolei założyła wiele innych islamskich organizacji charytatywnych i non profit, które ułatwiły stworzenie światowego dżihadu, w obliczu którego dziś stoimy.

Zgodnie z raportem przedstawionym w grudniu 2002 przewodniczącemu Rady Bezpieczeństwa ONZ „należy zbadać rzeczywiste możliwości jak i gotowość Królestwa (Arabii Saudyjskiej) do sprawowania jakiejkolwiek kontroli nad wykorzystywaniem funduszyzwiązanych z religią, wewnątrz jak i poza granicami kraju.”  Tylko w roku 2000 datki obywateli saudyjskich dla rozmaitych grup islamskich wyniosły 500 milionów dolarów amerykańskich. Większość tych pieniędzy pokryła wydatki na pensje, renty i wsparcie dla terroryzmu [„terrorcare”],w które wchodziły szpitale, szkoły (nauczycieli religii) i medresy.

Arabia Saudyjska jest państwem teokratycznym zdominowanym przez wpływowe postaci wahabizmu, które (pomimo zapewnień Saudyjczyków, że jest inaczej) kontrolują zarówno rządowe jak i pozarządowe sfery kraju. Rodzina panująca rozstrzyga o bogactwie wszystkich poddanych.Ponadto, kolejni władcy saudyjscy potworzyli na całymświecie organizacje „charytatywne”, by finansowały globalne rozprzestrzenianie wahhabizmu. A przy okazji zorganizowali kilka kampanii narodowych zachęcających obywateli do wspierania sunnickich organizacji terrorystycznych poza granicami kraju.  Zatem błędne  jest różnicowanie wsparcia finansowego, które otrzymują radykalne organizacje sunnickie, na datki od rodziny panującej, od rządu saudyjskiego czy zamożnych obywateli saudyjskich.

Afgański oddział wywiadu finansowego FinTraca poinformował w 2010 roku, że w okresie od 2006 roku saudyjscy ofiarodawcy przekazali dla Afganistanu przez Pakistan ponad 1.5 miliarda USD. Większość tych pieniędzy dotarła do Afganistanu przez pakistańskie obszary plemienne, w szczególności północny Waziristan, który jest znanym „bastionem Al-Kaidy”. Mohammed Mustafa Massoudi, dyrektor naczelny wyszkolonego przez Amerykanów wywiadu w Kabulu, powiedział: „Możemy ten proces (przekazywania pieniędzy) prześledzić aż do bram Waziristanu”,niekontrolowanej granicy plemiennej pomiędzy Pakistanem i Afganistanem. ”Dlaczego ktokolwiek chciałby wwozić takie pieniądze do Waziristanu?”- kontynuował Massoudi. „Powód jest tylko jeden: terroryzm”. Prawdopodobnie pieniądze były docelowo przeznaczone dla Talibów i Al-Kaidy.

Grupy te zabiły w Afganistanie od 2006 roku przynajmniej 1525 żołnierzy amerykańskich i raniły tysiące innych.  Były podsekretarz Levey oświadczył w zeznaniach przed Senacką Komisją Finansów w 2008 roku: „Arabia Saudyjska jest obecnie terenem, skąd terrorystyczne grupy sunnitow i Taliban dostają więcej pieniędzy niż z jakiegokolwiek innego miejsca na świecie.”

Saudyjczycy wspierają również pakistańską Laszkar-e-Taiba (LET), grupę terrorystyczną znaną na Zachodzie z zamachów terrorystycznych w Bombaju z 2008 roku, w których zginęło ponad 200 osób a ponad 300 zostało rannych.  Pakistańska policja poinformowała w 2009 roku, ze saudyjska fundacja al-Haramain Foundation –charytatywna organizacja określana jako sponsor terroryzmu zarówno przez rząd amerykański jak i saudyjski – dała 15 milionów dolarów członkom dżihadu, wśród których znaleźli się odpowiedzialni za samobójcze ataki w Pakistanie i zabójstwo byłej premier Pakistanu Benazir Bhutto.

Filipiński oddział mającej siedzibę w Arabii Saudyjskiej International Islamic Relief Organization’s (IIRO), której przewodził aż do śmierci w 2007 roku Muhammad JamalKhalifa, szwagier Osamy bin Ladena, został oficjalnie nazwany sponsorem terroryzmu przez amerykańskie Ministerstwo Skarbu ”za ułatwianie gromadzenia funduszy dla Al-Kaidy i powiązanych z nią grup”.

Nie przerwało to najwyraźniej poparcia Saudyjczyków dla związanej z Al-Kaidą grupy Abu Sajafa. Ujawniona przez Wikileaks depesza z ambasady Stanów Zjednoczonych w Rijadzie dotyczyła obaw rządu amerykańskiego w związku z ciągłym finansowaniem przez IIRO grup związanych z Al-Kaidą na Filipinach.   Depesza ta, datowana na 27 lutego 2007 roku i sklasyfikowana, jako „tajna”, opisywała szczegółowo prywatne spotkanie z 6 lutego 2007 pomiędzy Francis Fragos Townsend- doradczynią prezydenta USA ds. bezpieczeństwa kraju i przeciwdziałania terroryzmowi, a saudyjskim ministrem spraw zagranicznych księciem Saudem al-Faisalem.Townsend poprosiła go, by zakończył „zaangażowanie saudyjskiego ambasadora na Filipinach- Muhammada Amina Waly’ego- w ułatwianiu działań terrorystom”. Townsend zwróciła uwagę na „jego interwencję w uwolnieniu z więzienia dwóch członków IIRO.” Książę Saud oświadczył, że wierzy, iż działania Waly’ego „wynikały raczej z niewłaściwego osądu niż umyślnego poparcia terroryzmu” i Waly pozostał na swym stanowisku aż do października 2009 roku.

Pomimo dowodów finansowania przez IIRO radykalnych grup muzułmańskich na całym świecie, rząd USA powstrzymał się przed oficjalnym uznaniem IIRO za organizację całkowicie terrorystyczną.W wyniku tego IIRO uzyskała w sierpniu 2010 członkostwo w oenzetowskim Departamencie Informacji Publicznej (DPI).Ta pozycja zapewnia IIRO doskonałą przykrywkę umożliwiającą działania na szerszą skalę.

Saudyjczycy wciąż finansują palestyńską filie Bractwa Muzułmańskiego – terrorystyczny Hamas.  W marcu 2007 Izrael poinformował Stany Zjednoczone, ze lider Hamasu Ismail Haniyeh przekazał milion dolarów, które otrzymał w Arabii Saudyjskiej, brygadom Izz el-Din al-Kassam, które są zbrojnym skrzydłem Hamasu.  26 grudnia 2009 roku, gdy Hamas ostrzeliwał izraelskich cywilów ze Strefy Gazy, Haniyeh poinformował w telewizji Al-Jazeera o przekazaniu „zbrojnemu skrzydłu” Hamasu miliona dolarów darowizny od saudyjskiego donatora.

20 stycznia 2009 zanim Izrael zakończył Operacje Płynny Ołów , operację obronną mającą na celu powstrzymanie ataków terrorystycznych ze Strefy Gazy, Arabia Saudyjska przyrzekła miliard dolarów na odbudowę Gazy.

Jak udokumentowałam w mojej książce Funding Evil: How Terrorism is Financed –and How to Stop It („Finansując Zło: Jak finansuje się terroryzm – i jak to zatrzymać”), kilka saudyjskich instytucji finansowych otwarcie sponsorowało grupy terrorystyczne przez całe lata 90 ubiegłego wieku i na początku obecnego.We wrześniu 2000 w Arabii Saudyjskiej przeprowadzono w telewizji dwie wielogodzinne akcje kwestujące w ściśle określonym celu – zebrania funduszy dla rodzin palestyńskich zamachowców, w tym członków Hamasu i Brygad Męczenników Al-Aksy.   Arabia Saudyjska stworzyła saudyjski Committee for the Support of the al-Quds Uprising, z siedzibą w Rijadzie, kierowany przez ministra spraw wewnętrznych księcia Nayefa. Komitet ten „odnotował przekazanie 55.7 milionów dolarów w większości na rzecz rodzin zamachowców samobójców i rodzin uwięzionych lub rannych bojowników palestyńskich”. Rejestry znalezione w Tulkarm w biurze komitetu charytatywnego wyszczególniają wypłaty 102 terrorystom Hamasu, którzy zostali zabici „jak męczennicy”.  W 2002 roku saudyjska International Islamic Relief Organization podarowała organizacjom palestyńskim, które Stany Zjednoczone łączą z Hamasem, 280 000 dolarów.

Niestosowanie się do zobowiązań traktatu przeciw terroryzmowi

W 2007 Arabia Saudyjska ratyfikowała 1999 International Convention for the Suppression of the Financing of Terrorism(1999 Międzynarodowe Porozumienie o zakazie finansowania terroryzmu).Porozumienie to zobowiązywało sygnatariuszy do współpracy „ze sobą w prowadzonych śledztwach”, włączając dochodzenia dotyczące „przepływu środków finansowych, o których mowa w porozumieniu (o zakazie finansowania terroryzmu)”.

Mimo tego w styczniu 2010 Al Rajhi Bank- największy islamski bank w Radzie Współpracy Państw Zatoki (Gulf Cooperation Council) i trzeci co do wielkości bank komercyjny w Arabii Saudyjskiej – odmówiły stawienia się do sądu w sprawie amerykańskiego tajnego agenta dr Petera Seda dotyczącej finansowania terroryzmu przez mieszczącą się w Arabii Saudyjskiej międzynarodową fundację Al-Haramain Foundation (AHF).   Dowody dostarczone przez prokuratora pokazały, że filia saudyjskiego banku zaakceptowała 151 000 dolarów w czekach podróżnych, które zostały zdeponowane w imieniu AHF w marcu 2000.  DepartamentSkarbu Stanów Zjednoczonych oficjalnie określił w 2008 AHF sponsorem terroryzmu stwierdzając że „obecne działania wymierzone są całkowicie w organizację AHF, wliczając w to centralę w Arabii Saudyjskiej.Dowody potwierdzają ze AHF była zaangażowana w zapewnianie finansowego i logistycznego wsparcia sieci Al-Kaidy i innych organizacji uznanych oficjalnie za terrorystyczne przez ONZ i Stany Zjednoczone.”  Saudyjczycy twierdzą, że proces ten został zakończony, ale w 2009 GAO informowało o jego kontynuacji.

Po tym,gdy bank wymienił dolary na riale saudyjskie, zostały one przemycone z Arabii Saudyjskiej, prawdopodobnie do czeczeńskich mudżahedinów (muzułmanów zaangażowanych w dżihad przeciwko niewiernym).

Oprócz odmowy współpracy w toczącym się śledztwie w Stanach Zjednoczonych, bank Al Rajhi podjął niekonwencjonalne kroki zaskarżenia pozwu sądowego otrzymanego od pełnomocnika rządu USA w okręgu Oregon w lipcu 2009. Bank utrzymywał, że rząd nie ma upoważnień do pozywania go do sądu, co zgodnie z protokołem złamałoby prawo saudyjskie, oraz że informacje nie zostały pozyskane „odpowiednimi kanałami dyplomatycznymi.”

To rażące pogwałcenie przez Saudyjczyków konwencji przeciwdziałania finansowaniu terroryzmu (International Convention for the Suppression of the Financing of Terrorism) nie przeszkodziło w skazaniu agenta AFH w Ameryce. Jednakże rząd amerykański nie wyraził otwarcie sprzeciwu wobec rządu saudyjskiego ani nie zastosował żadnych sankcji wobec banku.

Saudyjskie finansowanie i walka w irackim powstaniu

Saudyjczycy mieli główny udział w dostarczaniu funduszy i bojowników dla irackiego powstania. W lutym 2009 Abu Ahmed, jeden z twórców irackiego ruchu oporu, który współpracuje teraz z siłami amerykańskimi, ujawnił w „Newsweeku”, że był wspierany finansowo saudyjskimi datkami.  W 2006 roku doniesiono, że milion riali saudyjskich, często zbieranych w formie zakatu (obowiązkowego datku), został przemycony do Iraku, by zapłacić za pociski rakietowe i inną broń. Agencja Associated Press ujawniła, że w 2006 roku jeden tylko sunnicki duchowny otrzymał 25 milionów dolarów, które przeznaczył na zakup uzbrojenia.

W 2008 Saudyjczycy konsekwentnie stanowili największą proporcjonalnie zagraniczną siłę zbrojną walczącą przeciwko Amerykanom w Iraku.W 2005 NBC doniosła, że 55 procent obcych żołnierzy w Iraku to Saudyjczycy;   w 2007 New York Times ujawnił, że przy 41 procentach udziału, Saudyjczycy wciąż „zdecydowanie przodują w raportach jako najliczniejsza grupa bojowników.” Jeśli chodzi o rok 2008, kiedy zagraniczne siły zaczęły opuszczać Irak, Saudyjczycy stanowili znaczną część sił antyamerykańskich.

W listopadzie 2010 roku iracka rewolta pojawiła się ponownie w serii ataków, w których zginęło ponad sto osób a ponad dwieście zostało rannych.  Wciąż można zauważyć, jak wielu Saudyjczyków bierze udział w atakach bojowników sunnickich w Iraku. Depesza Wikileaks wskazała Saudyjczyków jako najważniejszych pomocników sunnickich grup terrorystycznych, w tym Al-Kaidy. Depesza sugerowała, że saudyjskie poparcie wciąż odgrywa główną rolę w irackiej rewolcie.

Saudyjskie finansowanie terroryzmu u podstaw

Powyżej przytoczone fakty pokazują, że saudyjskie działania przeciwterrorystyczne były w najlepszym razie przeciętne. Saudyjskie wsparcie finansowe trwa bez przerwy i stanowi jedno z głównych źródeł finansowania międzynarodowego terroryzmu, zaś obywatele saudyjscy działają w najbardziej niebezpiecznych grupach terrorystycznych.

Ale saudyjskie wsparcie dla terroryzmu rozciąga się daleko poza bezpośrednie wpłaty dla jawnie radykalnych grup. Bezpośrednie finansowanie działań terrorystycznych jest zaledwie jednym z wielu środków w ich długofalowych programach.

Saudyjczycy dążą do rozprzestrzeniania wahabizmu na całym świecie. W realizację tego celu zainwestowali dotąd ponad trylion dolarów. Pieniądze wykorzystano na ustanowienie saudyjskich wpływów kulturalnych i politycznych na Zachodzie, hojne fundusze skierowano na budowę meczetów i islamskie organizacje non profit zaangażowane w dawah (nawracanie na islam).Sfinansowano także stworzenie dobrze rozwiniętej siatki organizacji charytatywnych zapewniających pomoc finansową więźniom w zachodnich więzieniach (w tym niemuzułmanom). Środki finansowe przeznaczono też na katedry arabistyki na uniwersytetach całego świata i szczodre sponsorowanie programów wymian studenckich.

W 2002 saudyjski anglojęzyczny tygodnik rządowy pochwalił się, że rodzina królewska i Królestwo Arabii Saudyjskiej wydały miliardy dolarów „by rozprzestrzeniać islam w każdym zakątku ziemi.” WedlugAin–al-Yaqeen, Islamski Ośrodek w Brukseli otrzymał w sumie ponad 5 milionów dolarów; Islamski Ośrodek w  Genewie corocznieotrzymuje niemal 7 milionów dolarów wsparcia. Największe islamskie centrum w Europie, które Saudyjczycy zbudowali w Madrycie, otrzymało w sumie niemal 8 milionów dolarów. Wydatki Królestwa Saudyjskiego pod przywództwem króla Fahd ibn Abd al-Aziz as-Sauda sięgały astronomicznych sum, dochodziły do wielu miliardów saudyjskich riali.  „Według oficjalnych saudyjskich źródeł, saudyjskie fundusze zostały wykorzystane na budowę i utrzymanie ponad 1500 meczetów, 202 wydziałów szkół wyższych, 210 islamskich ośrodków całkowicie lub częściowo sfinansowanych przez Saudyjczyków i prawie 2000 szkół kształcących muzułmańskie dzieci w nieislamskich krajach w Europie, Północnej i Południowej Ameryce, Australii i Azji”.

Arabia Saudyjska „całkowicie lub w części sfinansowała ośrodki islamskie w Los Angeles, San Francisco; Fresno; Chicago; Nowym Jorku; Waszyngtonie; Tucson; Raleigh i Toledo (Ohio), jak również w Austrii, Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii, Włoszech, Niemczech, Rosji i Turcji.”  Saudyjczycy prowadzili również agresywną kampanię na światową skalę promującą islamski fundamentalizm, hojnie sponsorując inicjatywy rozszerzania islamskich wpływów i indoktrynacji fundamentalistycznego wahhabizmu na terenie Azji, byłych republik radzieckich i w Afryce.  Stanęli w obliczu rosnącej konkurencji ze strony Iranu, który również zaangażował się w próby nawracania ludności z tych obszarów na radykalne odmiany szyickiego islamu.

Od 1973 do końca 2002, wydatki królestwa saudyjskiego na propagowanie wahhabizmu na świecie (ostatnio zwłaszcza na Zachodzie i w Stanach Zjednoczonych) zostały oszacowane przez Rezę F. Safe, autora Inside Islam, na 87 miliardów dolarów.  Jak zobaczymy, saudyjskie inwestycje wciąż prowadzone są z pełnym rozmachem.

Meczety

Saudyjskie wydatki na instytucje religijne i oświatowe w Europie i Stanach Zjednoczonych ruszyły na pełnych obrotach po atakach 9/11 w USA.

W Europie, kolebce zachodniej cywilizacji, jest ponad 6000 meczetów,  w wielu z nich propaguje się radykalnepoglądy sunnickie. Na przykład śledztwo dziennikarskie Timesa z 2007 roku ujawniło, że islamski ruch Deobandi (ruch powstały w Indiach Północnych w XIX wieku z połączonych wpływów wahhabizmu i sufizmu Naqshbandi – przyp. red.) kontrolował wówczas ponad połowę z brytyjskich meczetów i 17 z 26 islamskich seminariów. TablighiJamaat [TJ], odłam pakistańskiego, radykalnego sunnickiego ruchu Deobandi, ma swoje sekcje w 120 krajach.  Głównymi fundatorami tych grupsą Saudyjczycy.

TablighiJamaat, pozornie pokojowy ruch misjonarski, jest związany z zamachami w londyńskim metrze, usiłowaniem zamachu w Hiszpanii i kilkoma atakami w Stanach Zjednoczonych.  TJ służy też za poletko rekrutacyjne dla Al-Kaidy i innych grup terrorystycznych.  TJ zakłada i finansuje grupy terrorystyczne, takie jak pakistańska Harakat ul-Mujahideen (HUM, vel Jamiat ul-Ansur),  którą Stany Zjednoczone oficjalnie uznały w 1999 za organizację terrorystyczną. Grupa ta ma powiązania z uprowadzeniem i śmiercią reportera Wall Street Journal Daniela Pearla w styczniu i lutym 2002.  Wspiera ona finansowo grupę Harakut ul-Jihad-I Islami, która działa w Pakistanie,Afganistanie, Bangladeszu oraz Indiach, a którą amerykański Departament Stanu w sierpniu 2010 roku nazwał oficjalnie organizacją terrorystyczną.

Do końca roku 2008 Saudyjczycy zainwestowalina Bałkanach ponad 700 miliardów dolarów. Niektóre państwa europejskie, świadome radykalizującego wpływu meczetów i islamskich ośrodków kulturowych, wystąpiły przeciwko finansowanym przez Saudyjczyków projektom islamskim. W bałkańskich działaniach Saudyjczyków jedną z najaktywniejszych organizacji jest IIRO (International Islamic Relief Organization ).

W marcu 2010 Sunday Times poinformował , że Saudyjczycy przesyłają setki milionów dolarów na Bałkany, by szerzyć wahhabizm, finansują meczety, ośrodki środowiskowe i instytucje charytatywne.  W związku z niektórymi z tych inwestycji prowadzi się obecnie śledztwa dotyczące powiązań z terroryzmem. W tym samym roku rząd norweski zablokował budowę finansowanego przez Saudyjczyków meczetu w Oslo i powstrzymał plany budowy meczetu w Tromsoe na północy Norwegii. Stało się to po zobowiązaniu saudyjskiego biznesmena do wpłaty na ten projekt 2,5 miliona euro.  W 2007 po protestach opinii publicznej utknęły też plany TablighiJamaat, by wybudować w Londynie największy europejski meczet, tuż przy terenach budowlanych Olimpiady 2012. Petycje internetową przeciw budowie podpisało ponad 255 000 osób z Wielkiej Brytanii.  Plany budowy tego kompleksu dla dwunastu tysięcy ludzi zostały definitywnie odwołane w styczniu 2010 po tym, jak brytyjska sekcja pakistańskiej grupy TablighiJamaat nie zdołała przedstawić wymaganych dokumentów.

Jeśli chodzi o Stany Zjednoczone, w których wolność religijna jest chroniona w Konstytucji, to instynkt samozachowawczy rozwijał się tu powoli. W 2003, w zeznaniach przed Senate Subcommittee on Terrorism, Technology and Homeland Security, Stephen Schwartz, wyższy rangą pracownik Foundation For Defense of Democracies, szacował, że w przybliżeniu 80 procent z 1200 amerykańskich meczetów w owym czasie otrzymywało finansowe wsparcie od Saudyjczyków i znajdowało się pod kontrolą wahhabitow (dotyczyło to wsparcia finansowego i własności hipotek, na których stoją meczety sprawowanego przez North American Islamic Trust – jedną z organizacji Bractwa Muzułmańskiego, finansowaną m.in. przez Arabię Saudyjską, inne źródła mówią o 50% – przyp. red.).  W sierpniu 2010 Washington Post określałw przybliżeniu liczbę amerykańskich meczetów na dwa tysiące, nie informował jednak o bezpośrednim i pośrednim finansowaniu ich przez Saudyjczyków.

Wiadomość o potencjalnej budowie meczetuw Nowym Jorku, kilkaset metrów od Ground Zero miesiącami podsycała dyskusje i napięcia społeczne.  Jedną z wiodących postaci propagujących kontrowersyjne Islamic Cultural Center jest imam Abdul FaisalRauf, sam określający się muzułmaninem o umiarkowanych poglądach. Ma on jednak liczne, podejrzane powiązania z czołówką Bractwa Muzułmańskiego w Stanach Zjednoczonych, Malezji, Zatoce i Arabii Saudyjskiej.  Rauf przewodzi American Society for Muslim Advancement, jest też w zarządzie Cordoba Initiative, mającej siedzibę w Malezji .

Jeden ze współpracowników Raufa w Cordoba Initiative – Jamal Barzinji- znalazł się pośród założycieli International Institute of Islamic Thought (IIIT),  głównego zespołu doradców Bractwa Muzułmańskiego w Stanach Zjednoczonych. Podczas procesu Holy Land Foundation (HLF) o finansowanie terroryzmu Departament Sprawiedliwości wskazał na IIIT „jako nieoskarżonego współpracownika” Hamasu . Barzinji,który przewodzi IIIT, uważany jest za „blisko związanego” z organizacjami terrorystycznymi, Hamasem i Palestinian Islamic Jihad.  Jest on również członkiem zarządu utworzonego przez Saudyjczyków North American Islamic Trust (NAIT), które również zostało nazwane „nieoskarżonym wspólnikiem” w procesie  HLF.  NAIT posiada akt notarialny związanego z terroryzmem meczetu Dar al –Hijra,  którego rozbudowa została autoryzowana przez Barzinjiego.

Rauf sięgał po saudyjskie wsparcie i w przeszłości. Saudyjska fundacja Kingdom Foundation miliardera, księcia Alwaleed bin Talala, który posiada udziały wielu amerykańskich firm, szczodrze sponsorowała odgałęzienia Bractwa Muzułmańskiego w Stanach Zjednoczonych  między innymi Islamic Society of NorthAmerica (ISNA);  (ISNA de facto sprawuje kontrolę nad NAIT – przyp. red.) 300 000 dolarów dostało też założone przez Raufa American Society for MuslimAdvancement.  Jak na ironięTalal publicznie sprzeciwiał się budowie meczetu Cordoba House w bliskości Ground Zero. Rauf jednakże nalegał na kontynuację projektu,  więc by udobruchać nieco opinię publiczną Cordoba House jest teraz nazywane Park 51 Islamic Center.

Kontrowersje wokół meczetu w Ground Zero to oczywiście nie jedyna burzliwa debata dotycząca budowy meczetów w Stanach Zjednoczonych. Planuje się tu budowę wielu innych meczetów, choć wiele już istnieje. W stanie Tennessee mogą wkrótce powstać duże islamskie kompleksy w trzech miastach: Murfeesboro, Antioch  i Memphis. I chociaż okręg Staten Island w Nowym Jorku odstąpił ostatnio od niecieszących się popularnością planów budowy meczetu,  to miejsce dla Islamic Cultural Center znajdzie się na Brooklynie.  W Atlancie otwarto w 2008 wart dziesięć milionów dolarów największy meczetw stanie Georgia.

Zaś bostońska gmina Roxburyw stanie Massachusetts, z zadowoleniem powitała w 2009 roku warte 22 milionów dolarów i związane z radykałami Islamic Cultural Center.  W przypadku tego meczetu, który jest zarządzany przez Muslim American Society,  potwierdzono saudyjskie sponsorowanie. Muslim American Society to kolejny istotny front Bractwa Muzułmańskiego w Stanach Zjednoczonych finansowany przez Saudyjczyków.

Inne warte wiele milionów dolarów budowy są już realizowane lub zaplanowane do realizacji w Sheboygan w stanie Wisconsin ; w Temecula Valley w Kalifornii  i we Florence w stanie Kentucky.  Źródła finansowania tych meczetów nie są znane. Ale biorąc pod uwagę aktywną rolę Saudyjczyków w promowaniu islamu na świecie i ich szczególne zainteresowanie wpływami w Stanach Zjednoczonych, prawdopodobne jest, że saudyjskie pieniądze odgrywają główną rolę w budowie większości tych meczetów.

Szkoły

Saudyjskie pieniądze mają również ogromny wpływ na instytucje naukowe w Stanach Zjednoczonych. Saudyjskie dotacje dla amerykańskich uniwersytetów trwają od dziesięcioleci. Ostatnio Saudyjczycy podpisali porozumienia, każde warte 25 milionów dolarów, z kilkoma czołowymi uniwersytetami. Porozumienia te mają pomóc przy tworzeniu programów nauczania w nowym King Abdullah University of Science and Technology w Królestwie Arabii Saudyjskiej.  Takie umowy podpisano w 2008 roku z University of Texas w Austin, Uniwersytetem Kalifornijskim w Berkeley i Stanford University.  We wrześniu 2010 roku General Investment Authority królestwa podpisało kontrakt z Georgia Institute of Technology na budowę politechniki dla studentów w Arabii Saudyjskiej.

W oczekiwaniu na rodzime ośrodki kształcenia, saudyjski rząd sponsoruje studia zagraniczne około 60 000 swoich obywateli na całym świecie.  Od 9/11 liczba saudyjskich studentów dramatycznie wzrosła – z 3000 do ponad 30000.   Spośród wszystkich krajów Bliskiego Wschodu to Arabia Saudyjska finansuje w Stanach Zjednoczonych najliczniejszą grupę studentów.

Oprócz rozwijania partnerskich stosunków między instytucjami, Saudyjczycy przekazali miliony dolarów szkołom amerykańskim, wpływając tym samym na tutejszy sposób nauczania o islamie i Bliskim Wschodzie. Saudyjskie macki sięgają jeszcze głębiej na uniwersytetach brytyjskich. Sprawozdanie British Centre for Social Cohesion z 2008 pokazuje, że organizacje saudyjskie i muzułmańskie przelały ponad 460 milionów dolarów uniwersytetom brytyjskim, w tym Oxfordowi, Cambridge i London School of Economics.  Sam Oxford otrzymał od zmarłego saudyjskiego króla Fahda ponad 39 milionów dolarów na Centre for Islamic Studies.

Inwestycje na zachodnich kampusach warte miliardy dolarów przyniosły Saudyjczykom ogromne korzyści w postaci nowych programów nauczania o Bliskim Wschodzie na światowych uniwersytetach i niechętnego stosunku wobec krytycznych ocen islamu i muzułmanów. Brytyjski University and College Union wielokrotnie próbował wprowadzić akademicki bojkot Izraela. Jednocześnie działania związane ze studiami o Bliskim Wschodzie na głównych uniwersytetach w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych mają często zawzięcie antyizraelski charakter.

Młody, zamożny i samotny nigeryjski student Omar Farouk Abdulmutallab zradykalizował się w Islamic Society w University College London, do którego uczęszczał. A także w ufundowanym przez Saudyjczyków londyńskim meczecie, w którym bywał. Abdulmutallab, znany lepiej po nieudanym zamachu z 2009 jako „majtkowy zamachowiec” (undearwearbomber), podróżował do Jemenu, a później został zwerbowany do Al-Kaidy.  Dalsze śledztwo brytyjskiego zespołu doradców przeciw ekstremizmowi Quilliam Foundation ujawniło, że członkowie siedliska wahhabizmu, IslamicSociety w London’s City University namawiają do przemocy i głoszą fundamentalistyczny islam.  Inne badanie brytyjskie wykazało, że 60 procent czynnych członków stowarzyszeń islamskich na brytyjskich uniwersytetach usprawiedliwia zabijanie w imię religii; niemal ta sama liczba ankietowanych wspiera wprowadzenie światowego kalifatu.

Zalecenia

Jak w przypadku każdej zaraźliwej choroby, żeby skutecznie pokonać szerzący się  jadowity islamski radykalizm, należy zidentyfikować źródło epidemii [Arabię Saudyjską], a także czynniki wpływające na jej rozwój [saudyjskie dochody z ropy naftowej].

Choć zachodnie kultury wysoko cenią koegzystencję, negocjacje, kompromis i wielokulturowość, islam ich nie ceni. Prawo szariatu wymaga podporządkowania lub zniszczenia wszystkich niemuzułmanów. Tym, co wyznawcy islamu cenią, jest wyłącznie szariat, po to też przyłączają się do dżihadu,by ustanowić światową dominację szariatu, by stworzyć państwo islamskie. Demaskowanie szariatu i jego radykalnych orędowników – czy to władz, organizacji czy jednostek – ma decydujące znaczenie dla naszej zdolności ochrony i podjęcia niezbędnych środków hamujących szerzenie się radykalnego islamu.

Kolejne rządy amerykańskie prezentowały rozmyślną ślepotę i niedbałość w obliczu saudyjskiego pielęgnowania islamskiego radykalizmu i działań finansujących terroryzm. Stany Zjednoczone wciąż ufają saudyjskiej samoocenie dotyczącej postępów w przeciwdziałaniu finansowania terroryzmu. Jeśli zaś chodzi o saudyjskie inwestycje czy udziały w Stanach Zjednoczonych, rząd amerykański nie ujawnia żadnych informacji, co czyni trudnym odkrycie prawdy o rzeczywistej skali saudyjskich wpływów na finanse, politykę, edukację czy społeczeństwo.

CAIR, ISNA i inne saudyjskie i należące do Bractwa Muzułmańskiego organizacje, korzystają ze związków z politycznym amerykańskim establishmentem, często też portretowane są w mediach jako umiarkowane religijnie i popierane społecznie. Takie sankcjonowanie radykałów jakby byli umiarkowanymi działaczami, sprzyja rozprzestrzenianiu się terroryzmu na świecie i powstawaniu nowego zjawiska – „krajowego” terroryzmu amerykańskiego.

Major Nidal Malik Hasan, urodzony w Virginii psychiatra, dokonał w Fort Hood masakry 13 osób  Brwi uniosły się ze zdziwienia,kiedy mieszkanka Pensylwanii, która przeszła na islam, ColleenLaRose vel „JihadJane”, przyznała się w 2011 do planowania morderstwa szwedzkiego rysownika Larsa Vilksa ponieważ ośmieszył proroka Mahometa w jednym z rysunków.  W północnej części stanu Nowy Jork, „LackawannaSix”, mieszkający tam Amerykanie jemeńskiego pochodzenia, którzy uczestniczyli w treningach Al-Kaidy w Kandaharze przed wrześniem 2001, przyznali się do wspierania terroryzmu w Buffalo dwa lata później w sprawie, która nie zainteresowała opinii publicznej.

Fox News poinformowały w marcu 2011, że dane opracowane przez Department of Justice pokazują, że „od stycznia 2009 średnio co dwa tygodnie rozpatrywane są sprawy terroryzmu z bezpośrednimi powiązaniami między obywatelami amerykańskimi a zagranicznymi grupami terrorystycznymi.”

Meczety, islamskie organizacje pozarządowe i wzrastający rodzimy terroryzm wyraźnie pokazują jak głęboko Saudyjczycy spenetrowali amerykańską przestrzeń publiczną. Do tej pory, ponieważ Stany Zjednoczone tak bardzo zależne są od saudyjskiej ropy, niewiele zrobiono,żeby ten proces powstrzymać i mało prawdopodobne jest,żeby sięnim zajęto w dającej się przewidzieć przyszłości. Media, opinia publiczna i Kongres powinny domagać się całkowitej przejrzystości działań rządu i całkowitego ujawnienia saudyjskich inwestycji i darowizn na rzecz Stanów Zjednoczonych.

I. Stany Zjednoczone muszą powstrzymać rozwój wpływów radykalizujących Saudyjczyków na edukację, biznes i politykę. Istotnym krokiem w osiągnięciu tego arcytrudnego zadania powinien być zakaz darowizn dla amerykańskich instytucji oświatowych, organizacji pozarządowych –w tym organizacji charytatywnych i religijnych z  krajów, które zakazują wolności wyznania.

Doroczne sprawozdanie amerykańskiego Departamentu Stanuz 2010 oraz raport US Commission z 2011 obydwa dotyczące  Wolności Religijnej na Świecie określiły kraje, które „angażują się lub tolerują szczególnie poważne przypadki naruszenia wolności wyznania” jako Countries of Particular Concern (CPC , kraje wzbudzające szczególny niepokój). Na liście znalazły się między innymi Iran, Arabia Saudyjska, Korea Północna, Pakistan, Egipt, Erytrea, Afganistan i Chiny, by wymienić zaledwie kilka.  Istnieje też dodatkowa Watch List (lista obserwowanych) krajów, w których rządy są zaangażowane w poważne naruszanie lub tolerowanie naruszania wolności wyznania.

Arabia Saudyjska jest jedynym krajem na liście CPC, który cieszy się „nieograniczonym zwolnieniem z działań prezydenckich zgodnie z paragrafem 407 (a)(2) IRFA,” jest również największym darczyńcą amerykańskich instytucji oświatowych, charytatywnych i pozarządowych (NGO).  Pokaźne bezpośrednie i pośrednie datki wysyłane są również przez Zjednoczone Emiraty Arabskie, Iran i Kuwejt.

Wpływ hojności Arabii Saudyjskiej i krajów zatoki na radykalizację ich amerykańskich odbiorców został szeroko udokumentowany, ale nie poczyniono żadnych kroków, by ten napływ pieniędzy zatamować. Pieniędzy, które wspierają programy reżimów jawnie przeciwstawiających się podstawowym swobodom demokratycznym gwarantowanym przez Konstytucję Stanów Zjednoczonych. Ponadto darowizny finansują rozwój elementów wywrotowych, używających praw wynikających z Pierwszej Poprawki (gwarantującej wolność religijną i wolność słowa – przyp. red.) po to tylko, by te prawa podważyć.

Stany Zjednoczone nie wydałyby zakazu takich darowizn jako pierwsze. W listopadzie 2010 roku, kiedy rząd norweski zatrzymał budowę meczetu w Tromso ze względu na saudyjskie zobowiązania, rzeczniczka ministerstwa spraw zagranicznych wyjaśniła: Zaakceptowanie finansowania ze strony kraju, gdzie wolność religijna nie istnieje, byłoby paradoksalne i nienormalne.

Idąc w norweskie ślady, Kongres Stanów Zjednoczonych powinien wydać prawo, które wymagałby ujawnienia wszystkich darowizn gotówkowych i w naturze dla amerykańskich instytucji charytatywnych, pozarządowych, oświatowych i religijnych pochodzących z krajów umieszczonych na liście Departamentu Stanu. Liście, na której znalazły się kraje zakazujące wolności religijnej lub poważnie dyskryminujących religie inne niż oficjalna. By powstrzymać Amerykanów od otrzymywania i zabiegania o takie darowizny, amerykański Departament Sprawiedliwości powinien nakładać wysokie grzywny i publikować nazwiska łamiących to prawo. Stanowiłoby to ważny krok w kierunku ograniczenia islamskiej radykalizacji i wpływów.

II. Proponowany Justice Against Terrorism Act (JASTA), ważny projekt ustawy powstrzymującej terroryzm i zapewniającej sprawiedliwość jego ofiarom, został po raz pierwszy przedstawiony w grudniu 2009 roku przez senatorówArlena Spencera (D, Pensylwania) i Charlsa Schumera (D, Nowy Jork). Projekt ustawy przewidywał usunięcie istniejącego zakazu pozywania cywilnie obcych państw lub urzędników obcych państw za szkody związane z aktami terroryzmu. JASTA „rozszerzyłaby odpowiedzialność obcych państw za niezgodne z prawem działania popełnione przeciwko obywatelom amerykańskim podczas aktów terroryzmu i zezwalała na działania z ramienia prawa cywilnego wobec obcych państw” i ich funkcjonariuszy. JASTA „nakładałaby odpowiedzialność na każdą osobę, która pomagałaby w dokonaniu aktu międzynarodowego terroryzmu, dostarczając wsparcia materialnego lub środków organizacjom terrorystycznym lub spiskowałaby z terrorystami”.  Rozszerzanie zasięgu jurysdykcyjnego sądów umożliwiłoby powodom pozywanie za odpowiednie szkody i pomogłoby powstrzymać indywidualne czy zbiorowe osoby prawne od działań z grupami terrorystycznymi.”  Ten istotny projekt ustawy nigdy nie stał się prawem i miał być – przynajmniej w trakcie pisania niniejszego artykułu – ponownie przedstawiony w Kongresie.

III. Sponsorzy terroryzmu z Zatoki Perskiej oraz saudyjscy, korzystając z prawa o zniesławieniu składają do sądów pozwy, najczęściej w Wielkiej Brytanii, by wyciszyć śledztwa dotyczące finansowania przez nich radykalnych organizacji muzułmańskich. Po atakach 9/11 ta taktyka traktowania prawa jak broni, znana również jako turystyka procesowa (w procesach o zniesławienie) skutecznie ochłodziła atmosferę wolności wypowiedzi w Stanach Zjednoczonych i na świecie.  Rozpoczynając procesy o zniesławienie w brytyjskich sądach, które, choć prowadzone w błahych sprawach, są niebotycznie kosztowne, jeden tylko saudyjski miliarder Khlid bin Mahfouz zdołał nałożyć kaganiec ponad 45 głównym mediom i autorom, w tym wielu amerykańskim.

Groźba turystyki procesowej wobec amerykańskich autorów i wydawców zakończyła się latem 2010. Koniec ten został osiągnięty dzięki moim osobistym, kosztownym i trudnym staraniom. Niezachwiane poparcie zarządu American Center for Democracy, którym kieruję, a zwłaszcza R. James’a Woolseya, Michaela Mukaseya i Nicholasa Rostowa- i mojego błyskotliwego, cierpliwego i wspaniałomyślnego adwokata, Daniela Korsteina, uczyniło moją batalię znośniejszą. A przenikliwość członków Senate Judiciary Commitee i jej pełnych oddania pracowników i wielu innych wspierających osób umożliwiła uchwalenie SPEECH Act.

Zamiast ustąpić, po groźbie wytoczenia mi procesu o zniesławienie w Londynie 2005, wystąpiłam do sądu w Nowym Jorku, by zablokować wprowadzenie w życie w Stanach Zjednoczonych angielskiego wyroku zaocznego. Następnie zaangażowałam się w wieloletnią kampanię o orzeczenie poprawionego ustawodawstwa zarówno na szczeblu stanowym jak i federalnym. Nowy Jork, Illinois, Floryda, Kalifornia, Utah, Tennessee, Maryland i Luizjana – wszystkie z tych stanów przyjęły prawo chroniące przed egzekwowaniem wyroków „turystycznych” procesów o zniesławienie. Zapewniło to, wraz z federalnym SPEECH Act, który wszedł w życie w sierpniu 2010, ochronę wszystkim amerykańskim autorom i wydawcom, publikującym w druku i w internecie, przed frywolnymi procesami o zniesławienie za granicą.  Bez obaw przed groźbami wyroków zagranicznych sądów w procesach o zniesławienie, amerykańscy dziennikarze śledczy mogą bez skrępowania wykorzystać wyjątkowo silną ochronę wolności słowa i wypowiedzi gwarantowaną przez Pierwszą Poprawkę Konstytucji Stanów Zjednoczonych.

IV. By zredukować liczbę błahych procesów o zniesławienie, które wszczynane są przez związane z Saudyjczykami organizacje, jak Council on American-Islamic Relations (CAIR) i Islamic Society of NorthAmerica (ISNA) przeciw ich krytykom, Kongres wziął pod rozwagę prawo Federal Anti-SLAPP (Strategic Lawsuit Against Public Participation).  Wraz ze SPEECH-Act  ustawodawstwo przeciw SLAPP powstrzyma procesy o zniesławienie w USA i poza ich granicami, i pomoże zabezpieczyć prawo do wolności słowa. Amerykanie muszą ocalić wolność wypowiedzi.

V. Ale bitwa się tutaj nie kończy. Oprócz śledzenia saudyjskich szlaków pieniężnych, Amerykanie powinni być zachęcani do otwartej krytyki i nacisków na swój rząd, za ukrywanie przez niego roli Arabii Saudyjskiej jako wiodącego światowego sponsora radykalnego islamu i islamskiego terroryzmu. Jak pokazuje ujawniona przez Wikileaks depesza dotycząca Arabii Saudyjskiej, tuszowanie faktów sięga najwyższych stanowisk w rządzie. Amerykański prezydent, członkowie rządu, urzędnicy rządowi i dyplomaci wciąż publicznie wychwalają Arabię Saudyjską, choć są w pełni świadomi jej roli -głównego globalnego fundatora terroryzmu.

VI. Odcięcie pieniędzy umożliwiających działalność terrorystom wymaga skutecznego i bezstronnego egzekwowania przepisów przeciwdziałających terroryzmowi i jego finansowaniu. Zamiast tego rząd Stanów Zjednoczonych stosuje wybiórcze metody, które pozwalają znanym terrorystycznym grupom na kontynuowanie działań. Choć władze aresztowały kilku członków lub grup głównych organizacji islamskich, same organizacje pozostały czynne.

Terrorystyczne powiązania CAIR, grupy Bractwa Muzułmańskiego, zostały wielokrotnie obnażone w licznych procesach sądowych, ostatnio we wspomnianym wcześniej procesie Holy Land Foundation (HLF) z 2009 roku. Ta sprawa ujawniła HLF jako grupę kwestującą dla Hamasu, oznaczyła ISNA „jednym z głównych kanałów, przez który radykalna saudyjska forma islamu przenika do Stanów Zjednoczonych”,  oficjalnie nazwała też zarówno CAIR jak i ISNA współpracownikami HLF , nie objętymi dochodzeniem (amerykański termin określający ugrupowania, bądź osoby co do których istnieją dowody współpracy, jednak z różnych względów postępowanie nie jest wszczynane – przyp. red.). Co najmniej 15 przedstawicieli CAIR zostało zidentyfikowanych w śledztwach o terroryzm, wśród nich założyciel CAIR, Ghassan Elashi.

ISNA zatwierdzała kandydatury i wybierała imamów pełniących religijną posługę w więzieniach federalnych, dopóki Bureau of Prisonsnie odkryło jej prawdziwego oblicza w trakcie śledztwa dotyczącego rozprzestrzeniania się radykalnego islamu w amerykańskich więzieniach, po czym zawiesiło tę organizację.  CAIR i ISNA powinny zostać zamknięte.

Skarb USA powinien zamrozić aktywa takich grup i podobnych, pozornie charytatywnych organizacji, które są w rzeczywistości narzędziami rozpowszechniania fundamentalistycznego islamu poprzez działania kulturalne i sponsorowanie terroryzmu. Wśród organizacji tych są zarządzane i związane z Bractwem Muzułmańskim grupy takie, jak World Assembly of MuslimYouth (WAMY), Muslim World Leauge(MWL), Muslim Student Association (MSA).

Kongres powinien domagać się wyjaśnień, dlaczego rząd pozwolił na ponowne otwarcie biura frontu terrorystycznego, oddziału International Islamic Relief Organization (IIRO) na Florydzie, choć organizacja ta została uznana za terrorystyczną przez Departament Skarbu. Kolejny niepokojący przykład, opisany w zeznaniu adwokata Erica Lewisa przed House Committee on Financial Services we wrześniu 2010, dotyczył prawdopodobnego prania pieniędzy. Suma, o której mowa, wynosiła bilion dolarów (!) i wyprana została w Stanach Zjednoczonych przez „The Money Exchange”, saudyjską firmę oferującą przekazy pieniężne.

Maan al-Sanea  stoi na czele Money Exchange i jest również przewodniczącym Saad Group i głównym partnerem banku HSBC. Money Exchange działa na rynku międzynarodowym przez szereg podstawionych spółek i banków korespondenckich, przelewających miliardy dolarów rocznie przez amerykańskie konta bankowe. Charakter i skala transakcji powinny spowodować staranny monitoring w amerykańskich bankach. Mimo to zeznania Lewisa ujawniają kompletny brak należytej staranności ze strony finansowych instytucji USA i wynikające z tego przemilczenia ze strony prasy i rządu amerykańskiego.

Takie milczenie, jeśli nikt nie rzuci mu wyzwania, zagraża bezpieczeństwu narodowemu Stanów Zjednoczonych i prowadzi do ograniczania wolności i demokracji, które są w wydaniu amerykańskim jedyne w swoim rodzaju. Saudyjczycy i inne promujące radykalny islam reżimy bezpośrednio i pośrednio zaangażowane w popieranie terroryzmu, powinny być  w pełni ujawnione i powinniśmy się tym zająć, jeśli chcemy zachować nasze bezpieczeństwo i chronić naszą wolność.(pj)

Dr Rachel Ehrenfeld jest dyrektorem mieszczącego się w Nowym Jorku American Center for Democracy (ACD)  i Economic Warfare Institute (EWI) . Jest autorką licznych artykułów i książek o finansowaniu terroryzmu i politycznej korupcji.

Tłumaczenie Z.Myszkowski

Źródło: http://www.acdemocracy.org/viewarticle.cfm?category=U.S.%20Policy&id=1223

Artykuł po raz pierwszy opublikowano w „Saudi Arabia & the Global Islamic Terrorist Network”, rozdział 10, strony 123-151, PalgraveMacMillan, listopad 2011.

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign