Analiza

Bassam Tibi: 40 lat walki z islamskim fundamentalizmem

Kiedy dziewiętnaście lat temu Al-Kaida zniszczyła Dwie Wieże, cele terrorystów nie były do końca zrozumiałe dla zachodnich mediów. Osama bin Laden chciał nie tylko wypowiedzieć wojnę światu nieislamskiemu, ale w swojej dżihadystycznej narracji pragnął również przedstawić siebie jako nowy głos islamu. Prowadził nie tylko wojnę opartą na terroryzmie, ale także wojnę idei.

Jednym z najlepszych sposobów pomagających zrozumieć i zwalczać ideologiczny aspekt ruchu dżihadystycznego jest lektura prac filozofa Bassama Tibiego, który od czterdziestu lat walczy z fundamentalistycznymi ideami.

Wystąpienia, eseje i ponad czterdzieści książek Tibiego stanowią doskonały przegląd metod, którymi posługują się islamiści. Z chirurgiczną precyzją autor opisuje, jak metody stają w opozycji do większości islamskiej historii. „Chcąc obronić się przed krytyką, islamiści wynaleźli formułę ‘islamofobii’ mającą na celu zniesławienie ich krytyków’, pisał Tibi. Termin ten, zdaniem filozofa, „służy jako broń w walce z tymi, którzy nie przyjmują islamistycznej propagandy, włącznie z liberalnymi muzułmanami”.

Od lat jestem wielbicielem jego pracy. Poleciałem specjalnie do Frankfurtu, żeby się z nim spotkać i usłyszeć jego historie z pierwszej ręki. Tibi dorastał w Damaszku i w wieku sześciu lat stał się hafiz, kimś, kto nauczył się na pamięć Koranu. W jego głowie toczyła się wojna cywilizacji. „Moja rodzina sprzeciwiała się kolonializmowi, imperializmowi i hegemonii Zachodu, lecz mimo to podziwialiśmy Zachód. Uczęszczaliśmy do szkół koranicznych, a po piątkowych modlitwach chodziliśmy z dzieciakami na imprezy i tańczyliśmy rock’n’rolla. Z podziwem patrzeliśmy na amerykańską kulturę”, opowiadał Tibi.

Bassam Tibi chciał studiować na Harvardzie, ale jego ojciec – magnat w branży nieruchomości, którego firma zbudowała połowę nowych budynków w Bejrucie – zdecydował się na Niemcy, ponieważ te opowiedziały się po stronie arabskiej podczas I wojny światowej. W ten sposób w 1962 r. Tibi trafił do Hamburga, z którego już nigdy nie wrócił do ojczyzny.

„Kiedy przyjechałem do Niemiec, byłem antysemitą”, przyznaje, tłumacząc, że w ten sposób był wychowywany. „Kiedy biłem się z moim bratem, który był ode mnie dwa lata młodszy, moja matka, choć nie była antysemitką, zwykła mawiać: ‘Zostaw go. Możesz zrobić coś takiego Żydowi, ale nie swojemu bratu’. Takiego języka używało się w tamtych czasach. Dopiero potem spotkałem dwóch Żydów, którzy zmienili moje życie”.

Żydami tymi byli filozofowie Theodor Adorno i Max Horkheimer, założyciele frankfurckiej szkoły, twórcy teorii krytycznej. Obaj uciekli z nazistowskich Niemiec do Ameryki, skąd wrócili dopiero po zakończeniu II wojny światowej. Filozofowie ci starali się dowiedzieć, dlaczego po epoce Oświecenia, wraz z całym towarzyszącym jej pięknem i logiką, ludzkość w XX w. zaczęła „pogrążać się w nowym rodzaju barbarzyństwa”.

Islamiści wynaleźli formułę ‘islamofobii’ mającą na celu zniesławianie ich krytyków. Termin ten służy jako broń w walce z tymi, którzy nie przyjmują islamistycznej propagandy, włącznie z liberalnymi muzułmanami

Tibi stawiał podobne pytania w kontekście islamu i islamizmu. Ernst Bloch (trzeci z Żydów) zakotwiczył jego sposób myślenia w islamskim racjonalizmie. Bloch pisał o Awicennie, perskim filozofie urodzonym około 980 r. w imperium Samanidów, w czasach złotej ery cywilizacji islamskiej, który miał wiele do powiedzenia na temat równości ludzi i przeplatania się myśli arabskiej i zachodniej.

Zdaniem Tibiego „Bloch uważał, że Oświecenie rozpoczęło się w średniowiecznym islamie”. Filozof czyni ważne rozróżnienie pomiędzy islamem muftich – światem kaznodziejów rzucających fatwy – a światem oświeconego islamu, o którym pisał Bloch. Świat islamu w wydaniu muftich, według Tibiego „ciągnie muzułmanów wstecz”. Tibi postawił sobie za cel objaśnienie, ożywienie i promowanie islamu z wczesnego okresu Oświecenia – „Islamu Światła”.

Zapytałem go, kiedy po raz pierwszy zauważył, że coś jest nie tak w świecie muzułmańskim. „Zaczęło się to w trakcie wojny sześciodniowej”, odparł. Zwycięstwo Izraela było w oczach arabskich obywateli wielkim upokorzeniem dla świeckich reżimów arabskich, zwłaszcza gdy Izrael zabrał Egiptowi Strefę Gazy i półwysep Synaj. Tibi liczył wtedy, że odpowiedzią na te wydarzenia będzie nowe arabskie Oświecenie. Tymczasem stało się wręcz odwrotnie i do władzy doszli religijni ekstremiści. Do pierwszej fizycznej konfrontacji między filozofem a ekstremistami doszło w 1979 r., kiedy w Kairze przedstawił swoją pracę badawczą, dzięki której zyskał miano heretyka.

Przez długi czas ciekawił go fakt, że Arabowie stanowią zaledwie jedną piątą wszystkich muzułmanów na świecie, a jednocześnie zdają się wyznaczać kierunek współczesnej myśli islamskiej. „Jeśli chcesz się dowiedzieć, w którą stronę zmierza islam, nie jedziesz do Turcji. Jedziesz do Egiptu”, wyjaśniał Tibi. Jego wczesne prace poświęcone instytucjom politycznym w Kairze zwróciły jego uwagę na politologa Samuela Huntingtona, który w 1993 r. zyskał światową sławę za sprawą eseju  „Zderzenie cywilizacji”, w którym twierdził, że kolejnym obszarem walki na światowej arenie będzie religia (a zwłaszcza islam).

Był to argument, który Tibi chciał wytrącić Huntingtonowi z ręki na długo przed publikacją eseju. „Starałem się poprawić jego stan wiedzy na temat islamu. To jest konflikt, twierdziłem, a nie zderzenie. Rozmowa z Huntingtonem przypominała rozmowę z islamistą. Wszystko opiera się na sformułowaniach językowych. Jeśli dochodzi do ‘zderzenia’, to jest koniec. Natomiast w przypadku konfliktu istnieje rozwiązanie. Możemy negocjować, możemy rozmawiać. Możemy powiedzieć, że istnieje konflikt między Zachodem a islamem i że istnieją sposoby, żeby mu zaradzić. A ‘zderzenie’? To określenie wyraża esencję tego, co się za nim kryje. Oznacza ono, że my, muzułmanie, jesteśmy ludźmi zacofanymi”.

Tibi jest również ekspertem w dziedzinie prawa szariatu, przez kraje fundamentalistyczne często przedstawianego jako prawdziwa wersja islamu. Filozof jest jednak zdania, że szariat nie jest podstawą religii. „Gdyby Bóg wierzył w to, w co wierzą islamiści, słowo ‘szariat’ pojawiałoby się na co drugiej lub co trzeciej stronie Koranu. Tymczasem pojawia się ono tylko raz i to nie w sensie prawa, ale rozumiane jako moralność lub wskazówka. Koran został objawiony w VII wieku. Szariackie szkoły sunnickiego islamu powstały w VIII w., sto lat później”, tłumaczy Tibi. Szariat we współczesnym politycznym i konfrontacyjnym znaczeniu zaczął być stosowany przez Bractwo Muzułmańskie w XX w. w Egipcie.

Flozof uważa, że islamska agenda jest dużo bardziej współczesna niż fundamentaliści są gotowi przyznać. Jego zdaniem rozwinęła się ona na bazie politycznego totalitaryzmu, wymyślonego w ubiegłym wieku. Powołując się na definicję totalitaryzmu Hannah Arendt, uznaje on wszystkie aspekty tej „politycznej religii” za autorytarne. W swoich badaniach Tibi nakreśla współczesną, totalitarną naturę islamizmu. Analizując na przykład prace Hassana al-Banny, który w 1928 r. założył Bractwo Muzułmańskie, filozof dochodzi do wniosku, że to właśnie to ugrupowanie, ten ruch, stworzył ideę współczesnego dżihadyzmu i narzucił wizję islamu jako ideologii nie do pogodzenia z zachodnimi wartościami.

„Cywilizowani Europejczycy, z którymi rozmawiam, przyglądają mi się uważnie. Jestem muzułmaninem i demokratą. ‘Co jest ze mną nie tak?’, zastanawiają się. Co im nie odpowiada w tym, że jestem muzułmaninem? ‘Jesteś bardziej Europejczykiem niż muzułmaninem’, mówią. Zaprzeczam. Dlatego właśnie ukułem termin euroislam. Europejski islam”.

Używając języka średniowiecznych muzułmańskich racjonalistów, począwszy od Farabiego, aż po Ibn Rushda, znanego na łacińskim Zachodzie jako Awerroes, Tibi definiuje oświeceniowy islam jako nurt opowiadający się za prymatem rozumu. Definicję Oświecenia zapożycza od Kanta: rozum jest sądem, przed którym każdy musi się stawić. Zdaniem Tibiego taką samą definicję podał już Awerroes w XII w.

„Dlaczego my, muzułmanie, jesteśmy obecnie traktowani jako lud zacofany, skoro nasz wielki filozof, Ibn Rushd, przewidział zjawiska na sześć wieków przed największymi filozofami Europy?”, pyta Tibi. Jego zdaniem twórczość Ibn Rushda może być jeszcze bardziej aktualna w naszych czasach, w czasach „powrotu do religii”, ponieważ jego prace koncentrują się na jedności wiary i rozumu.

To właśnie jest dziś polem bitwy. Niezwykle potrzebna reformacja islamu nie będzie dotyczyć chust i bród. Terroryzm skończy się jedynie wtedy, gdy teksty przestaną być traktowane dosłownie. W poszukiwaniu takiej światłej przyszłości prace Tibiego mogą przypomnieć ludziom Zachodu – a także muzułmanom – o innej, mniej rozbieżnej historii.

Ed Husain

Autor jest badaczem w brytyjskim think tanku Civitas. W młodości ekstremista islamski, autor książki „The Islamist”.

Tłumaczenie Bohun, na podst.: spectator.us

Polecamy tegoż autora: Roger Scruton jest przyjacielem, nie wrogiem islamu

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign

Ed Hussain

Badacz w brytyjskim think tanku Civitas. W młodości ekstremista islamski, autor książki „The Islamist”.