Amerykańskie pieniądze Autonomii Palestyńskiej

Khaled Abu Toameh

W ciągu ostatnich 20 lat USA wydały 4,5 miliarda dolarów na promocję demokracji w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu oraz na izraelsko-palestyński proces pokojowy.

Powiedział o tym podczas spotkania z kongresmenem Kevinem McCarthym w Ramallah palestyński premier Hamdallah. Ujawnił on, że że pieniądze te zostały także zainwestowane w projekty w różnych palestyńskich sektorach.

Spotkanie rządu Autonomii Palestyńskiej z hamasowskimi władzami Gazy (2014)

Spotkanie rządu Autonomii Palestyńskiej z hamasowskimi władzami Gazy (2014)

Suma ta nie odzwierciedla całości dotacji jakie przyznano Autonomii Palestyńskiej od czasu jej utworzenia w 1994 roku. Palestyńscy ekonomiści szacują, że cała pomoc udzielona Palestyńczykom przez USA oraz inne kraje zamyka się kwotą 25 miliardów dolarów. I nie trzeba być specjalistą ds. Bliskiego Wschodu aby zauważyć, że te miliardy nie stworzyły w Palestynie demokracji, ani nie przyczyniły się do przyśpieszenia izraelsko-palestyńskiego procesu pokojowego.

Autonomia Palestyńska, która powstała zgodnie z Porozumieniami z Oslo z 1993 roku, nigdy nie była tworem demokratycznym. Wręcz przeciwnie. W Autonomii od początku istnienia panowała dyktatura Jasera Arafata, który rządził razem ze swoimi poplecznikami z Fatahu i Organizacji Wyzwolenia Palestyny. Był to skorumpowany reżim sponsorowany i dozbrajany przez USA, Europę i kilka innych krajów. Sponsorzy tego autokratycznego rządu nigdy nie troszczyli się o demokrację i transparentność, lecz zamiast tego pompowali w niego miliardy dolarów bez rozliczania go z działalności.

W rezultacie Palestyną rządził reżim, który nie tylko roztrwonił większość pomocy międzynarodowej, ale rozprawił się także ze swoimi politycznymi oponentami i wolnością słowa. Autonomia Palestyńska była teatrem jednego aktora zwanego Jaser Arafat. To on i jego poplecznicy byli głównymi beneficjentami pieniędzy podatników z Ameryki i Europy.

W tym samym czasie w USA i Europie panowało przekonanie, że z czasem Arafat poczyni daleko idące ustępstwa w imię pokoju z Izraelem. Tok myślenia był następujący – skoro Arafat jest na naszej liście płac nie będzie w stanie powiedzieć „nie” ofercie jaką mu złożymy, na przykład takiej hojnej, jaką złożył mu Ehud Barak podczas szczytu w Camp David w 2000 roku. Jednak kiedy podczas tego spotkania, sponsorowanego przez Billa Clintona, Arafat został wystawiony na próbę, opuścił po prostu obrady oskarżając USA o to, że chcą go zmusić do zaakceptowania ustępstw, na jakie Palestyńczycy nigdy by się nie zgodzili.

Miliardy dolarów, które spłynęły do niego w latach 1994-2000 nie przekonały Arafata do zaakceptowania najlepszej oferty, jaką kiedykolwiek złożył Palestyńczykom izraelski premier. Co gorsza, pierwsze siedem lat procesu pokojowego zakończyło się drugą intifadą, która wybuchła we wrześniu 2000 roku, zaledwie dwa miesiące po załamaniu się negocjacji w Camp David.

Sprzeciw społeczności międzynarodowej wobec uznania Arafata odpowiedzialnym za zaistniałą sytuację popchnął większość Palestyńczyków w ramiona Hamasu. Stracili oni wiarę nie tylko w proces pokojowy, ale również w Autonomię Palestyńską i jej liderów. Sytuacji nie polepszał fakt, iż w Palestynie warunki życia nie uległy poprawie, czego główną przyczyną była korupcja. Dlatego nastąpił zwrot w stronę Hamasu, który obiecywał zmianę na lepsze i rozprawienie się z korupcją. Z tych powodów Amerykanie i Europejczycy są odpowiedzialni za wzrost potęgi Hamasu.

Aż do 2007 roku Palestyńczycy mieli tylko jeden skorumpowany i autorytarny reżim, jakim była Autonomia Palestyńska, potem doczekali się kolejnego, który jest jeszcze bardziej bezwzględny i represyjny – jest nim Hamas.

Oczywiście palestyński premier nie powiedział senatorowi, że 4,5 miliarda dolarów, które Ameryka zainwestowała w promowanie palestyńskiej demokracji, poszło w błoto lub wylądowało na tajnych kontach w Szwajcarii. Podobnie jak nie wyjawił faktu, iż nie ma funkcjonującego parlamentu ani wolnych mediów zarówno na Zachodnim Brzegu rządzonym przez Autonomię, jak i w Strefie Gazy gdzie rządzi Hamas.

McCarthy, podobnie jak większość zachodnich oficjeli goszczących w Ramallah, rzecz jasna nie zadawał niewygodnych pytań, a szczególności tych nawiązujących do odpowiedzialności Palestyńczyków za demokrację i proces pokojowy. Nikt jednak nie musi pytać Autonomii Palestyńskiej jak wydaje amerykańskie pieniądze ponieważ widać to gołym okiem – demokracja jest ostatnią rzeczą jaką jakiej spodziewają się Palestyńczycy ze strony Hamasu czy władz Autonomii.

Czy zatem AP wykorzystała te miliardy dolarów dla przybliżenia pokoju z Izraelem? Oczywiście nie. Zostały wykorzystane i nadal są wykorzystywane do wręcz przeciwnych celów. Oprócz codziennego podżegania Palestyńczyków przeciwko Izraelowi, fundusze te są używane do szeroko zakrojonej kampanii mającej na celu wyizolowanie Izraela na arenie międzynarodowej, delegitymizację jego działań oraz uczynienie go pariasem w światowej społeczności.

„Inwestycja” w palestyńską demokrację i trwały pokój z Izraelem okazała się fiaskiem z powodu braku zgody administracji USA na uczynienie Autonomii Palestyńskiej odpowiedzialną za nie. I dopóki zachodni sponsorzy nie uderzą pięścią w stół i nie zaczną wymagać od Autonomii aby wykorzystywała ich pieniądze do wprowadzania demokracji oraz przygotowania swojego społeczeństwa do pokoju, szanse na jakikolwiek pokój na Bliskim Wschodzie wynoszą zero.

Tłumaczył Severus Snape na podstawie http://www.gatestoneinstitute.org/

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign