Al-Banna krytykuje Bractwo Muzułmańskie

Shaimaa Fayed

*****

Wizja Egiptu jaką proponuje Gamal al-Banna poróżniłaby go z jego starszym bratem Hassanem, nauczycielem, który w 1928 roku założył islamski ruch nazwany Bractwem Muzułmańskim.

Gamal, ostatni żyjący z rodzeństwa Hassana (który zginął w zamachu w 1949 roku) twierdzi, że dla dzisiejszego Egiptu najlepszy byłby świecki przywódca i jest przekonany, że obecna mieszanka polityki i religii w końcu przegra.

Siedząc w swym kairskim biurze, otoczony regałami wypełnionymi książkami po sam sufit, dziewięćdziesięcioletni islamski uczony twierdzi, że Hassan z trudem rozpoznałby Bractwo w obecnym wydaniu – gotowe na wejście do rządu. „Istnieje ogromna różnica pomiędzy Bractwem Muzułmańskim z lat czterdziestych, a dzisiejszym. Hassan miał aspiracje, ale nie były one polityczne. Popierał islam jako sposób życia”, powiedział w wywiadzie dla agencji Reuters.

Gamal al-Banna z czułością wspomina szczęśliwe dzieciństwo, które spędził w towarzystwie dwóch braci i dwóch sióstr w mieście Mahmoudeya, niedaleko Aleksandrii. Ich ojciec był zegarmistrzem, który przez lata spisywał interpretacje wypowiedzi Imama Ahmeda Ibn Hanbala – twórcy surowej, konserwatywnej szkoły sunnickiego prawoznawstwa. Al-Banna wspomina, że w dzieciństwie Hassan wraz z przyjaciółmi odgrywał bitwy pomiędzy muzułmanami, a armiami niewiernych. Przyznaje, że zarówno na niego samego jak i na brata silny wpływ miało „głęboko zakorzenione islamskie dziedzictwo”.

Hassan założył Bractwo pracując jako nauczyciel w północnowschodnim mieście Ismailia, w latach dwudziestych XX wieku. Rozpowszechniał swoje idee w kafejkach i formował w północnym Egipcie oddziały tego ruchu, które później rozwinął w organizację o skali krajowej. Bractwo, zakazane pod rządami obalonego prezydenta Hosniego Mubaraka, posiada dzisiaj 43% miejsc w egipskim parlamencie, zdobywszy więcej niż jakakolwiek inna partia w najbardziej demokratycznych (od sześćdziesięciu lat) wyborach w kraju. Działająca z ramienia Bractwa partia Wolność i Sprawiedliwość wzywa do utworzenia nowego rządu koalicyjnego, któremu miałaby przewodzić, zbliżając władzę wykonawczą do poziomu, który pod rządami Mubaraka był nie do pomyślenia.

Sukces partii wywołał niepokój, związany z jej programem społecznym. Bractwo, które skupiało się dotąd na ekonomii i reformach politycznych, twierdzi, że nie planuje wprowadzenia islamskiego prawa szariatu. Nie przekonuje to jednak Egipcjan, martwiących się o wolności osobiste. Sukces bardziej radykalnej partii salafitów, która zajęła w wyborach drugie po Bractwie miejsce, nasilił te niepokoje. „Te obawy są rzeczywiste. Żaden z obecnych przywódców Bractwa czy salafitów, którzy dostali się do parlamentu, ani ich organizacje i poglądy, nie pokazują tego, że są ludźmi osadzonymi w dzisiejszym świecie, którzy rozumieją jak kraj może się dalej rozwijać”, mówi Gamal al-Banna.

Al-Banna, znany ze swego liberalnego spojrzenia na islam – sprzeciwia się zasłanianiu twarzy przez kobiety oraz mieszaniu polityki z religią – nigdy nie wstąpił do Bractwa Muzułmańskiego, a po śmierci brata zupełnie zerwał kontakt z grupą. Na przestrzeni lat Bractwo przyjęło bardziej radykalną postawę w kwestii praw kobiet. Jego zdaniem jest to skutek rozprzestrzeniania się wahhabickich idei z Arabii Saudyjskiej. Wiele z jego publikacji skupiało się na prawach kobiet – argumentował w nich, że zasłanianie twarzy nie jest tradycją islamską, lecz pochodzi z rejonu Zatoki Perskiej. Ogolony, w okularach i nieformalnym stroju, mówi, że przeciwstawia się łączeniu polityki z religią, do którego nawołuje Bractwo swym sloganem „Rozwiązaniem jest islam”.

„Każdy kraj oparty na fundamencie religii musi upaść. To się sprawdziło w doświadczeniu islamskim i chrześcijańskim”, mówi. Odwołując się do wyników uzyskanych przez Bractwo w niedawnych wyborach parlamentarnych, al-Banna twierdzi, że partia Wolność i Sprawiedliwość sukces zawdzięcza niezadowoleniu z trwającej przez dekady autokracji, a nie poparciu uzyskanemu dla swojego programu. Wielu głosujących na Bractwo mówiło: „Próbowaliśmy socjalizmu, naseryzmu, panarabizmu, dlaczego nie spróbować Bractwa?”

Gamal Al-Banna jest przekonany, że najlepszy dla Egiptu byłby liberalny prezydent. Jego zdaniem Mohamed ElBaradei, były dyrektor generalny Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, był najlepszym kandydatem – dopóki nie wycofał się z wyborów. „Długofalowo, ktoś taki jak ElBaradei odniósłby w Egipcie sukces. Był najbardziej odpowiednim kandydatem, jeżeli nie jedynym. To postać, wokół której mogłaby i powinna zjednoczyć się protestująca młodzież”, twierdzi.

Najwyższa Rada Wojskowa, która przewodzi Egiptowi od momentu obalenia Mubaraka w efekcie zbiorowego powstania w ubiegłym roku, oświadczyła, że odda władzę nowemu prezydentowi z końcem czerwca. Daty wyborów jeszcze nie ustalono. „Reformatorzy mają do przebycia długą drogę. To było głośne powstanie, dzięki któremu udało się zniszczyć system, ale nie udało się zbudować nowego”, twierdzi al-Banna. (es)

Tłumaczenie: ND na podstawie http://english.alarabiya.net/articles/2012/03/01/197978.html

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign