Konflikt na Bliskim Wschodzie rozgrywa się między muzułmanami

Barry Rubin
 
Konflikt między muzułmańskimi wyznaniami: sunnitami i szyitami, w znacznej mierze zastąpił konflikt arabsko-izraelski, stając się główną areną walk na Bliskim Wschodzie. Podczas gdy spór arabsko-izraelski pozostanie na ogół, choć nie zawsze, na polu utarczek słownych, wojna między sunnitami a szyitami toczy się na wielu frontach i jest powodem poważnego rozlewu krwi.

Szyici są większością w Iranie i Bahrajnie; największą grupą w Libanie i znaczącą mniejszością w Arabii Saudyjskiej oraz Iraku. Choć rządząca w Syrii mniejszość Alawitów to nie są szyici (jak wiedzą niemal wszyscy muzułmanie sunniccy, ale nie ludzie Zachodu), identyfikuje się ona z blokiem szyickim.

Główny konflikt rozgrywa się w Syrii, gdzie prawdopodobnie zwycięży sunnicka rebelia i stworzy silnie anty-szyicki reżim. Wiele krwi rozlano w Iraku, chociaż tam zatriumfowali szyici. Napięcie już przelewa się do Libanu, rządzonego w znacznej mierze przez szyicki Hezbollah. W Bahrajnie, gdzie niewielka mniejszość sunnicka rządzi niespokojną większością szyicką, władze właśnie zdelegalizowały Hezbollah jako grupę terrorystyczną i wywrotową, podczas gdy państwa europejskie odmówiły zrobienia tego.

Z powodu jeszcze większego zislamizowania polityki na skutek zwycięstwa sunnickiego Bractwa Muzułmańskiego w Egipcie pogłębiło się napięcie między sunnitami a szyitami. I, oczywiście, z drugiej strony, Iran, jako przywódca bloku szyickiego, także przyczynia się do tego, choć jego ambicją jest zostanie przywódcą wszystkich muzułmanów Bliskiego Wschodu.

Niemniej, szczególnie w sprawie Iranu, sunnicki blok muzułmański jest także blokiem arabskim. Wielu sunnitów, szczególnie bardziej wojowniczych islamistów, patrzy na szyitów — a szczególnie na Persów irańskich — jako na ludzi gorszego gatunku oraz heretyków islamu. Nie chcę wyolbrzymiać tego problemu, ale jest to bardzo realny czynnik.

Ten obraz pokazał niedawny raport Cordoba Foundation, ośrodka badawczego z siedzibą w Wielkiej Brytanii, bliskiego Bractwu Muzułmańskiemu. Nazwa, wywodząca się od hiszpańskiego miasta, gdzie rozkwitała religia i kultura islamska przed ponownym zwycięstwem chrześcijaństwa w XV wieku, może wydawać się oznaką wielokulturowości i pokojowego współistnienia. Oczywiście jednak wybrano ją, by gloryfikować imperium islamskie u swojego szczytu oraz istniejące nadal roszczenia do każdego kraju, w którym islam kiedykolwiek rządził, włącznie z Hiszpanią.

Raport zatytułowany jest Arab and Muslim National Security: Debating the Iranian Dimension i stanowi streszczenie dyskusji w „grupie wybitnych i wpływowych postaci islamskich” (chociaż nie podaje nazwisk uczestników). Przedmiotem debaty było zdefiniowanie zagrożenia szyickiego i irańskiego i ostrzeżenie przed nim sunnitów i Arabów.

W raporcie Iran jest zidentyfikowany jako agresor przeciwko światu muzułmanów sunnickich (Arabów), szerzący „swoje wpływy polityczne poprzez sekciarstwo religijne”. Dyskusja, nie wprost, odrzuca myśl, że „sprawa palestyńska” lub jedność muzułmanów są ważniejsze niż zagrożenie irańskie.

Demografia stanowi jeden z problemów. „Takie kieszonki demograficzne [to znaczy, nie muzułmanie sunniccy i nie Arabowie — BR] w niektórych krajach arabskich stanowią zagrożenie dla społeczeństwa niezależnie od tego, jak są małe”.

Raport stwierdza, że zmiany populacji Iraku „odsunęły go od świata arabskiego”. Innymi słowy, ponieważ w Iraku jest więcej szyitów i nie będących Arabami Kurdów, Irak nie idzie razem z innymi państwami arabskimi i może spoglądać albo w stronę Teheranu, albo Waszyngtonu.

Innym problemem demograficznym są domniemane wysiłki Iranu nawrócenia niemuzułmańskich Alewich w Turcji (którzy mówią, że są muzułmanami, ale w rzeczywistości nimi nie są); Alawitów w Syrii (ta sama historia) i jemeńskich muzułmanów szyitów (z innej sekty) na irańskie wyznanie islamu szyickiego. Raport stwierdza następnie, że Iranowi udało się „zapewnienie zwycięstw strategicznych, takich jak jego zdobycze w Iraku i Afganistanie, Bahrajnie, Jemenie i wschodnich częściach Arabii Saudyjskiej”. W rzeczywistości są to w każdym z tych wypadków dość ograniczone zdobycze.

Syria, w której prawdopodobnie reżim pro-irański zostanie zastąpiony przez sunnickie Bractwo Muzułmańskie, jest dla Iranu porażką. Obalenie w Syrii rządu będącego sponsorem Hezbollahu, odetnie wspomaganie przez Iran libańskich szyitów (Hezbollah), co oznacza „całkowite zmarnowanie niemal trzydziestu lat ciężkiej pracy”. Jest to przesada, ale jest w tym sporo prawdy.

Raport słusznie zauważa także: „Chociaż ruchy islamskie w świecie arabskim mogą pozornie wydawać się homogeniczne i inspirowane tymi samymi źródłami intelektualnymi, brakuje koordynacji i panuje totalny chaos”. Jako przykład podaje ruch islamistów sunnickich w Iraku, który stoi przed „poważnymi wyzwaniami ze strony ekonomicznych interesów tureckich, kulturowego i sekciarskiego wpływu irańskiego i ekspansjonizmu kurdyjskiego”. Zadaje następnie pytanie, czy większym zagrożeniem są Irańczycy i miejscowi szyici, czy też Kurdowie iraccy.

Zazwyczaj, wyjaśnia raport, Stany Zjednoczone i Izrael są identyfikowane jako główne zagrożenie. Izrael „nadal żyje w świadomości arabskiej jako największe zagrożenie arabskiej kultury islamskiej”.

Są tu dwa ważne punkty. Z jednej strony, grupa wiodących islamistów sunnickich mówi, że Izrael nie jest największym zagrożeniem bezpieczeństwa Arabów i muzułmanów! Z drugiej strony, Izrael jest uznawany jako zagrożenie kulturowe. Dlaczego? Ponieważ jest sukcesem społeczno-ekonomicznym i w ten sposób podważa narrację arabskiej wyższości etnicznej, kulturowej i religijnej, czy też dlatego, że est symbolem nowoczesności?

Oto kluczowy wniosek:

Przed rewolucją syryjską nie było zgody co do tego, co stanowi największe zagrożenie naszego bezpieczeństwa narodowego, ale od tego czasu stało się jasne, że zagrożenie irańskie jest znacznie większe niż zagrożenie amerykańskie i izraelskie.

Jest to intelektualno-polityczne trzęsienie ziemi w historii Bliskiego Wschodu. W żaden sposób nie sugeruje to przyjaznej postawy wobec Ameryki lub Izraela — które nadal uważane są za zagrożenie — ale jest ważnym czynnikiem, który powinni wziąć pod uwagę politycy Zachodu.

Jedną z przyczyn, dla których Iran jest tak olbrzymim zagrożeniem, stwierdza dalej raport, jest to, że wszyscy Arabowie i muzułmanie wiedzą o Stanach Zjednoczonych. Iran jednak operuje „od środka” i w „ukryty” sposób, ponieważ wydaje się być muzułmański, z trzeciego świata, anty-amerykański i anty-izraelski. Może więc oszukać Arabów sunnickich, zadać cios w plecy, zmieniać ich kulturę i przejmować instytucje.

Tak więc w Iraku „Iran zainwestował mnóstwo pieniędzy i wysiłków, niszcząc Irak od środka przez łapówki i kupowanie lojalności”. Oczywiście, prawdziwym problemem dla ruchu sunnickich Arabów-islamistów w Iraku jest to, że większość ludności to albo szyici, albo Kurdowie, którzy choć są muzułmanami sunnickimi, mają własną tożsamość narodową.

Raport jest równie ostry wobec Turcji, mimo że władze tego kraju chcą przewodzić Arabom sunnickim. Choć jednak Turcja stanowi zagrożenie ekonomiczne, nie ma zdolności skutecznego wywierania nacisku politycznego i strategicznego, ale przynajmniej nie próbuje zmienić religii i kultury sunnickiej.

Choć ci sunniccy islamiści arabscy wspominają przelotnie o tezie, że Iran jest agresywny wyłącznie dlatego, że dał się nabrać na amerykański imperializm, twierdzą, że Iran często działa w zgodzie z polityką USA. Choć można to uznać za dziwaczną myśl, należy pamiętać, że Teheran istotnie zgodził się na operację USA w Afganistanie i Iraku, które usunęły dwóch sunnickich wrogów Iranu.

Raport kończy wnioskiem: „Nie mamy już żadnego wyboru i musimy bronić się przeciwko Iranowi”, który ma „program sekciarski, etniczny, perski”.

Choć raport twierdzi, że „Stany Zjednoczone… w istocie oddały Irak Iranowi i pozwoliły mu na ekspansję do Syrii”, faktem jest, że Zachód poparł sunnicko-islamistyczne przejęcie kontroli nad Egiptem, Tunezją i Syrią. Pokazuje to jednak, że sunniccy islamiści nigdy nie wyrażą uznania dla jakiejkolwiek pomocy otrzymanej od USA — nie mogą tego zrobić ze względów ideologicznych, nie mówiąc już o odwzajemnieniu się.

Znaczy to, że obecnie islamistyczny blok sunnicki stoi przeciwko islamistycznemu blokowi szyickiemu. Oba twierdzą, na pewnych podstawach, że Stany Zjednoczone popierają ich wroga. Problemem dla zachodnich polityków powinno być nie stawanie po jednej ze stron – „dobrzy” islamiści przeciwko „złym” islamistom. Najgorszą pokusą jest wiara, że wzmocnienie władzy jednej strony — innymi słowy, islamistów sunnickich, bo mogą nienawidzić Iranu — zneutralizuje drugą stronę.

Dzisiaj, poza niewątpliwie ważną kwestią broni nuklearnej, głównym strategicznym zagrożeniem na Bliskim Wschodzie jest islamizm sunnicki. Dlatego? Proste. Iran nie może z powodzeniem rozszerzać swoich wpływów na obszary o sunnickiej większości, a przecież świat arabski jest w przeważającej mierze sunnicki. Tylko islamizm sunnicki może zrodzić nowe dyktatury, represje i wojny konwencjonalne.

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska
Źródło: www.racjonalista.pl

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign