Francuskie sądy sądzą zgodnie z… islamem

Francja od dłuższego czasu przypomina spektakl teatralny, którego kolejne odsłony potwierdzają nieużyteczność praw mających na celu zakazanie czegokolwiek związanego z islamem.

Okazuje się, że francuskie prawo w głębokim poważaniu mają nie tylko łamiący je przestępcy, ale także sądy, odmawiające jego stosowania. Te ostatnie sprzeciwiają się, by merostwa przestrzegały uchwalonych przez siebie rozporządzeń.

Potwierdzeniem tej tezy są ostatnie wydarzenia w gminie Wissous pod Paryżem, której mer zabronił wstępu na sztuczną plażę dwóm kobietom ubranym w burki. Richard Trinquer, sprawujący władzę z ramienia partii UMP, w lipcu 2014 r. wydał zakaz wstępu na sztuczną plażę miejską „każdej osobie ubranej w sposób nieodpowiedni lub sprzeczny z zasadami przyzwoitości, lub osobom noszącym symbole religijne”. Sąd administracyjny, pod presją stowarzyszenia Al Médina, zniósł zakaz i potępił działania mera.

Miesiąc później, w oficjalnym rozporządzeniu z 7 sierpnia, Trinquer ponownie zaznaczył, że „wstęp [na sztuczną plażę] może zostać wzbroniony każdemu, kto w sposób ostentacyjny nosi symbole mogące spowodować zakłócenie porządku publicznego (nikaby lub burki, krzyże lub gwiazdy o ewidentnie przesadnych rozmiarach)”. Na próżno. Ten sam sąd po raz kolejny zawiesił rozporządzenie i ponownie skrytykował mera.

„Mamy do czynienia z kryminalnym recydywistą. Mamy nadzieję, że będzie to już ostatni raz i że tym razem [mer] będzie miał nauczkę na przyszłość”, skomentowała sytuację Elsa Ray, rzecznika CCIF (Zgromadzenia Przeciwko Islamofobii we Francji).

Na tym się jednak nie skończyło. 31 lipca CCIF złożyło skargę na Richarda Trinquiera do sądu wyższej instancji w Evry. Wniosek zawierał oskarżenia o „dyskryminację” i „nakłanianie do nienawiści rasowej”.

„Skarga na dyskryminację dotyczy rozporządzania w sprawie plaży w Wissous, a oskarżenie o nienawiść rasową odnosi się do konta merostwa na Facebooku”, wyjaśniła Elsa Ray. Rzeczone wpisy na Facebooku [które swoją drogą usunięto z profilu merostwa już w maju], stanowią zdaniem CCIF przejaw „niezwykle silnej rasistowskiej i islamofobicznej ideologii”.

Kobiety w nikabach we FrancjiO „kryminalną recydywę”, „dyskryminację”, „nienawiść rasową” i „islamofobię” oskarżono więc człowieka z powodu tego, że powołuje się on na francuskie prawa, w tym na:

– ustawę z dnia 15 marca 2004 r., zabraniającą noszenia znaków religijnych w szkołach,

– ustawę z dnia 12 października 2010 r., zabraniającą całkowitego zakrywania twarzy w miejscach publicznych,

– potwierdzenie ustawy zabraniającej całkowitego zakrywania twarzy w miejscach publicznych przez Europejski Trybunał Praw Człowieka z 1 lipca 2014 r.

Choć na początku skargę przeciw merowi Wissous złożyły zaledwie dwie kobiety, wkrótce sporządzono wniosek zbiorowy, pod którym podpisało się piętnaście muzułmańskich kobiet oraz dwie organizacje: CCIF i Stowarzyszenie Obrony Praw Człowieka (ADDH). Wnioskujący, reprezentowani przez Sefena Gueza Gueza, adwokata z Nicei, ostatecznie wygrali sprawę w sądzie, który nakazał merowi wycofanie rozporządzenia, a gminie wypłatę „poszkodowanym” 1500 euro na poczet kosztów sądowych.

Powraca pytanie: po co nam prawa, których nie stosuje się w praktyce? Żądania muzułmanów, a zwłaszcza ich brak szacunku w stosunku do francuskiego i europejskiego prawa, są niczym innym, jak wojną wymierzoną w Republikę Francuską i potwierdzają, że osoby te – nieustannie atakujące zasadę laickości – są przede wszystkim muzułmanami, a dopiero potem Francuzami.

Bohun, na podst.

http://feedproxy.google.com/~r/ripostelaique/znSM/~3/VSC32dWw944/wissous-la-justice-impose-le-voile-islamique-a-la-base-nautique.html?utm_source=feedburner&utm_medium=email

 

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign