Antymuzułmański populizm, czy muzułmański ekstremizm?

Jan Wójcik

Naczelny imam szyickiego Stowarzyszenia Jedności Muzułmańskiej, Rafał Ahmed Berger, zarzucił nam w publikacji „Al-Islam”, że zajmujemy się „antymuzułmańskim populizmem” zamiast przeciwstawiać się „ekstremizmowi”.

Być może ma rację i zbyt dużo na portalu pojawia się informacji o takich działaniach muzułmanów, które mogą budować negatywny obraz tego środowiska. Przedstawiane przez portal Euroislam.pl wydarzenia są jednak prawdziwe i może w inną stronę Berger powinien zwrócić swoje zażalenie, kierując się zasadą: „Niech się wstydzi ten co robi, nie ten co widzi”. Dobrym pomysłem byłoby napisanie listu sprzeciwu do braci szyitów, którzy właśnie zamierzają zezwolić w Iranie na małżeństwa dziesięciolatek; to chyba właściwy adres dla takich skarg.

Czyniąc jednak zadość postulatowi przewodniczącego SJM, skupmy się na środowiskach głoszących skrajne, niedemokratyczne poglądy upolitycznionego islamu, którego dążeniem jest zastąpienie państw świeckich państwem islamskim.

Osoby o taki poglądach wskazuje Waldemar Popiół w publikacji „Działalność publicystów muzułmańskich w Polsce jako próba „drenażu mózgów” w kształtowaniu świadomości religijnej wyznawców islamu”. Artykuł opublikowany został przez Wyższą Szkołę Bezpieczeństwa w Poznaniu, więc zakładamy, że nie jest populistyczny. Popiół chciałby, żeby bogaty w sześćsetletnią tradycję MZR zajął aktywną postawę wobec osób, które psują wizerunek islamu w Polsce. I jako jeden z przykładów cytuje list Rafała Ahmeda Bergera z roku 1996 skierowany do uczestników letniego obozu dla studentów muzułmańskich:

„Modlitwa zbiorowa umacnia jedność. Jedność ta budowana jest na wspólnym, ostatecznym celu, a jest nim Allah. Stworzono nas, abyśmy oddawali mu cześć. Bóg wymaga tego od nas. Wymaga również tego, byśmy byli jednomyślni. Wszystko to nabiera wielkiego znaczenia w czasach dzisiejszych, kiedy agresywna propaganda przeciw islamowi narasta. Islam przyniósł posłannictwo jedności wśród ludzi. Tempo pochodu ku takiej jedności zwiększa się, pomijając aspekty polityczno-gospodarcze, co może drażnić kraje nazywające siebie demokratycznymi, czytaj – laickimi. Ale odpowiadamy – islam jest niezniszczalny, gdyż pochodzi od prawdziwego i jedynego Boga – Allaha. W imię jedności muzułmańskiej mówimy, iż w islamie nie może istnieć „porządek” laicki, właśnie dlatego, że islam to ustanowiony przez Boga porządek świata. Ten porządek pochodzi od Boga, jest więc lepszy od wszystkich innych stworzonych przez ludzi. Ci, którzy boją się praw Boga, stosują zasadę wkładania kija w mrowisko, zależy im. by nas skłócić. Wielkim zagrożeniem dla naszego bezpieczeństwa i solidarności są kłótnie i poróżnienia, jakie mogą powstać między nami. Musimy być zwarci, musimy być jednością.” (wytłuszczenia – JW.)

To jest integryzm muzułmański, to jest negowanie świeckości państwa i jego bezstronności światopoglądowej, a także demokracji – skoro władza pochodzi od Boga. To jest tworzenie postawy oblężonej twierdzy. List ten ponownie opublikował Berger w 2001 roku.

Integryzm znajduje także wyraz w jego artykule „Filozofia społeczeństwa muzułmańskiego”:

„Muzułmanie zaliczają siebie do jednego narodu. Obrona jego jedności jest celem nadrzędnym dla społeczności muzułmańskiej. Zatem opozycja wobec treści, które niszczą naród muzułmański, jest nakazem islamu.”

I pomimo że w tekście pojawiają się nakazy odnoszenia się z szacunkiem do niewiernych, trudno nie odnieść wrażenia, że wizja porządku świata ustanowionego przez Boga wyklucza niemuzułmanów:

„Istnieje w islamie nakaz wypełniania obowiązków wobec siebie, pierwszego ogniwa w łańcuchu społecznym. Ja, rodzina, krewni, sąsiedzi, społeczeństwo, aż do jedności wszystkich muzułmanów.”

Berger postrzega islam jako system pozytywny, znakomicie regulujący relacje społeczne:

„Islam pragnie położyć kres nierównościom społecznym, zezwalając muzułmanom na zawieranie małżeństw między sobą bez żadnych rozróżnień”.

Ahmedinedżad

Nie wspomina, że islam tworzy inne nierówności społeczne, zabraniając muzułmanom zawierania małżeństw z ateistkami i politeistkami, oraz zabraniając muzułmankom małżeństw z niemuzułmanami.

Poniższy fragment, pomimo licznych zapewnień i obwarowań gwarantujących kobiecie pewne prawa, nie traktuje kobiety jako samodzielnej, równoprawnej jednostki zdolnej do odpowiedzialnej postawy bez nadzoru mężczyzny:

„Islam obciąża mężczyznę odpowiedzialnością za swoją rodzinę po to, by komórka rodzinna mogła być wsparta na mocnej podstawie. Nakazuje żonie posłuszeństwo wobec swego męża i opiekowanie się nim, podobnie jak dziećmi i rodzicami. Islam potępia ognisko rodzinne bez równowagi, które nie ma swego kierownictwa, odpowiedzialnego za moralność członków rodziny, za ich postępowanie i rozwiązującego ich problemy. (…) Jeżeli obowiązkiem kobiety jest słuchać swego męża, to on sam powinien wykorzystywać swój autorytet wyłącznie w służbie szczęścia, pomyślności i spokoju swego ogniska domowego, a nie po to, by wprowadzać władzę absolutną.”

W numerze 165 czasopisma Al-Islam Berger zajmuje się sprawami współczesnymi. Przedstawia pozytywne aspekty posiadania przez Iran broni nuklearnej, która mogłaby „odebrać Izraelowi uprzywilejowaną pozycję militarnego lidera na Bliskim Wschodzie. Warto w tym miejscu przypomnieć, że Izrael zbudował bombę atomową wbrew opinii międzynarodowej”.

Berger komentuje także list prezydenta Iranu Ahmedinedżada do prezydenta Stanów Zjednoczonych George’a W. Busha:

„List napisany jest nie tylko przez głowę państwa, ale także przez człowieka, dla którego religia stanowi czynnik rozwoju człowieka w aspekcie humanitarnym”.

Jak ma się wychwalanie listu Ahmadinedżada, który gdzie indziej deklaruje zmiecenie Izraela z powierzchni Ziemi i neguje Holokaust, do modlitw ekumenicznych na terenie Oświęcimia, w których brał udział poprzednik Bergera, Muhamad Taha Żuk?

Nie mam wątpliwości, że i niniejszy artykuł Rafał Ahmed Berger uzna za populistyczny antyislamizm. Każdy może sam ocenić, czy hasło o jednomyślności muzułmanów – jeden naród, jedna umma, odrzucanie laickiego porządku, który jak dotąd jest jedyną gwarancją indywidualnej wolności poglądów – nie brzmi znajomo i nie niesie ze sobą niebezpieczeństw znanych nam z historii. Wychodząc od idealnej wizji „porządku na Ziemi”, takie ideologie zawsze prowadzą do totalitarnej kontroli nad jednostką w imię proletariatu, narodu bądź – w tym przypadku – ummy.

Udostępnij na
Video signVideo signVideo signVideo sign